WWF przedstawia brutalny raport i apeluje do rządu Tuska
W ciągu ostatnich 50 lat (1970-2020) średnia liczebność monitorowanych populacji dzikich gatunków kręgowców zmniejszyła się o 73 proc. - alarmuje organizacja WWF w publikacji Living Planet Report. Jej polska reprezentacja apeluje do Donalda Tuska, by ochronę przyrody potraktował poważnie - pisze dla Wirtualnej Polski Szymon Bujalski, "Dziennikarz dla Klimatu".
Spośród wielu współczesnych kryzysów środowiskowych być może najbardziej niedostrzeganym i niedocenianym jest utrata różnorodności biologicznej. Sprzyjające rozwojowi ludzkości warunki to zasługa nie tylko (do niedawna) stabilnego klimatu czy odpowiedniej ilości wody pitnej (szybko ubywającej). W dużej mierze korzystamy z nich również dzięki temu, jak urozmaicone i wzajemnie uzupełniające się są formy życia na Ziemi.
Za sprawą działalności człowieka formy te zanikają jednak w alarmującym tempie. Na tyle szybkim, że naukowcy coraz częściej mówią o kolejnym masowym wymieraniu gatunków. To obecne, szóste, byłoby pierwszym w historii planety, za które nie odpowiadają naturalne procesy geologiczne czy asteroida, lecz jeden gatunek: człowiek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
WWF: Żyjącej planety ubywa
Problemowi utraty bioróżnorodności poświęcona jest najnowsza publikacja WWF - Living Planet Report. Organizacja od lat przygląda się liczebności populacji dzikich gatunków kręgowców - gadów, płazów, ryb, ptaków i ssaków.
W tegorocznej odsłonie publikacji Living Planet Report podano informacje dla blisko 35 tys. monitorowanych populacji obejmujących 5,5 tys. gatunków kręgowców. Najważniejszy wniosek: w ciągu ostatnich 50 lat (1970-2020) średnia liczebność populacji zmniejszyła się aż o 73 proc. W ostatnim raporcie sprzed dwóch lat (wydawane są właśnie w cyklu dwuletnim) było to 69 proc.
"Pozostało nam już tylko 27 proc. żyjącej planety" - alarmuje WWF, przestrzegając przed zbliżającymi się punktami krytycznymi.
Najbardziej drastycznego spadku - na poziomie 85 proc. - doświadczyły populacje ekosystemów słodkowodnych. Z kolei średnia populacji gatunków lądowych zmniejszyła się o 69 proc., a morskich - o 56 proc.
Stan przyrody w Polsce również jest alarmujący. Jak odnotowuje WWF, kondycja tylko 20 proc. siedlisk przyrodniczych i ok. 38 proc. gatunków chronionych w naszym kraju określona jest jako dobra.
Punkty krytyczne coraz bliżej
Organizacja wyjaśnia, że choć niektóre zmiany są małe i stopniowe, ich efekty mogą się kumulować, wywołując znacznie większe skutki. Po przekroczeniu pewnego progu negatywne dla człowieka procesy zaczną się samonapędzać, a w ich rezultacie może dochodzić do gwałtownych i potencjalnie nieodwracalnych zmian. Można to porównać do wałów przeciwpowodziowych, które najpierw zaczynają delikatnie przesiąkać, by następnie przegrać z coraz większą siłą fali powodziowej.
"Jeśli nie będziemy przeciwdziałać rozwijającym się obecnie negatywnym trendom, ryzyko wystąpienia punktów krytycznych o potencjalnie katastrofalnych konsekwencjach jest bardzo wysokie. Mogą to być punkty krytyczne o zasięgu globalnym, które zniszczą ziemskie systemy podtrzymywania życia i zdestabilizują społeczeństwa na całym świecie, stanowiąc poważne niebezpieczeństwo dla ludzkości i większości gatunków" – przestrzega WWF.
Wczesne sygnały ostrzegawcze mówią nam, że szybko zbliżamy się do progu kilku globalnych punktów krytycznych. Dotyczy to na przykład Puszczy Amazońskiej, której degradacja wpłynie nie tylko na zamieszkujące ją miliony osób, lecz również wzorce pogodowe na całym świecie i globalne rolnictwo.
Od rolnictwa po powódź
Jak informuje WWF, najczęściej raportowane zagrożenie dla bioróżnorodności to degradacja i utrata siedlisk, którym winny jest w głównej mierze system żywnościowy. Następne w kolejności są nadmierna eksploatacja oraz gatunki inwazyjne i choroby. Inne zagrożenia obejmują zmianę klimatu oraz zanieczyszczenie.
- Pozornie może się wydawać, że utarta różnorodności biologicznej to odległy problem. Jednak jej skutki widoczne są już tu i teraz. Skutki wrześniowej powodzi na południu Polski oraz powodzi błyskawicznych paraliżujących miasta, suszy i fal upałów są coraz dotkliwsze bez odpowiednich zasobów przyrody. Inwestycja w zasoby przyrodnicze, w ich odbudowę, to jedna z lepszych inwestycji w bezpieczną przyszłość - komentuje Dariusz Gatkowski, ekspert WWF Polska.
Organizacja dodaje przy tym, że kluczowe dla naszej przyszłości jest to, co wydarzy się jeszcze w tej dekadzie. - Jeśli nie podejmiemy działań w przeciągu najbliższych pięciu lat, to z wielkim prawdopodobieństwem rozwój gospodarczy i społeczny będzie utrudniony, a nasze bezpieczne jutro zagrożone - twierdzi Gatkowski.
Co można zrobić?
WWF nie tylko nakreśla skalę problemu, ale i wzywa rządy, biznes oraz społeczeństwa do podjęcia odpowiednich działań. Organizacja skupia się na czterech aspektach:
- zwiększeniu obszarów chronionych do 30 proc. i odbudowie 30 proc. zdegradowanych ekosystemów do 2030 r.,
- transformacji systemu żywnościowego (produkcja, przetwarzanie, transport i konsumpcja żywności), którego ukryte koszty wynoszą obecnie 12 proc. światowego PKB (w postaci pogorszenia stanu zdrowia ludzi i środowiska),
- transformacji energetycznej i jak najszybszym odejściu od spalania paliw kopalnych,
- przekierowaniu pieniędzy z działalności szkodzącej planecie i nam samym na ochronę przyrody, klimatu i zrównoważony rozwój.
O podjęcie odpowiednich działań apeluje też do polskiego rządu WWF Polska. W petycji do premiera Donalda Tuska zwraca uwagę na pilną potrzebę ochrony przyrody i wywiązania się z międzynarodowych porozumień. Postulaty obejmują m.in.:
- niezwłoczne przedstawienie planu na objęcie spójną ochroną 30 proc. obszaru polskiego lądu oraz 30 proc. morza (w tym 10 proc. lądu i 10 proc. morza ochroną ścisłą) i zrealizowanie go do 2030 r.,
- utworzenie nowych parków narodowych oraz powiększenie już istniejących do minimum 3,4 proc. terytorium kraju (taka jest średnia unijna),
- odbudowę zasobów przyrodniczych w zgodzie z wytycznymi zawartymi w rozporządzeniu Nature Restoration Law,
- uwolnienie potencjału prywatnych inwestycji w ochronę i odbudowę zasobów przyrodniczych (m.in. poprzez umożliwienie organizacjom pozarządowym nabywania gruntów rolnych na cele związane z ochroną przyrody, bez ograniczeń powierzchniowych).
"Od kondycji przyrody zależą nasze: zdrowie, bezpieczeństwo i dobrobyt. Natura chroni nas przed zabójczymi falami upałów, poprawia też jakość wody, gleby i powietrza. Stabilne ekosystemy stanowią oręż w walce z powodziami – takimi jak ta z września 2024 roku – dzięki retencji wody. Odtwarzanie zasobów przyrody zapewnia nam też długoterminowe bezpieczeństwo żywnościowe, bo bez zdrowej gleby, wody i różnorodności biologicznej uprawa nie jest możliwa" – pisze WWF w petycji, którą można podpisać na stronie organizacji.
Dla Wirtualnej Polski Szymon Bujalski, "Dziennikarz dla Klimatu"