Oceany w zagrożeniu przez człowieka. Kolejna granica naszej planety na skraju wytrzymania
Naukowcy alarmują, że w najbliższych latach przekroczymy już siódmą z dziewięciu "granic planetarnych", które pozwalają utrzymywać Ziemię w równowadze. Rosnące zakwaszenie oceanów to problem, za który odpowiada człowiek i który przyniesie straty dla wszystkich społeczności żyjących przy otwartej wodzie - pisze dla Wirtualnej Polski Szymon Bujalski, "Dziennikarz dla Klimatu".
15.10.2024 | aktual.: 16.10.2024 07:23
W 2009 r. blisko 30 naukowców z całego świata przedstawiło koncepcję "granic planetarnych". To fizyczne procesy obejmujące różne systemy funkcjonowania Ziemi, które umożliwiły rozwój ludzkości w ostatnich tysiącleciach. Problem w tym, że warunki te ulegają drastycznemu pogorszeniu. I odpowiada za to nie kto inny niż człowiek.
Kolejna z granic na granicy
Jak wynika z raportu Planetary Health Check, jesteśmy blisko przekroczenia już siódmej z dziewięciu granic, które pozwalają utrzymać ziemski ekosystem w niezbędnej dla ludzkości równowadze.
"Zakwaszenie oceanów zbliża się do krytycznego progu" - przestrzegają badacze, który zdiagnozowali, że największy problem dotyczy wód w regionie Arktyki i Oceanu Południowego. Obszary te mają kluczowe znaczenie globalnego obiegu składników odżywczych i innych ważnych procesów, które wspierają rozwój wodnego życia, różnorodność biologiczną i globalne rybołówstwo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zrównoważony poziom zakwaszenia oceanów zostanie przekroczony w najbliższych latach, a główna przyczyna to nieustająco rosnąca emisja dwutlenku węgla z działalności człowieka.
- Wraz ze wzrostem emisji CO2, większa jego ilość rozpuszcza się w wodzie morskiej, czyniąc oceany bardziej kwaśnymi - mówi agencji AFP Boris Sakschewski, jeden z głównych autorów badania. - Nawet przy szybkim ograniczeniu emisji, pewien poziom ciągłego zakwaszenia może być nieunikniony ze względu na już wyemitowany CO2 i czas potrzebny na reakcję systemu oceanicznego. Dlatego też przekroczenie granicy zakwaszenia oceanów wydaje się nieuniknione w nadchodzących latach - dodaje.
Wpływ na miliardy
"Rosnące zakwaszenie stanowi coraz większe zagrożenie dla ekosystemów morskich, zwłaszcza tych zależnych od węglanu wapnia do tworzenia skorup" - stwierdzają badacze w swym opracowaniu.
Kwaśna woda uszkadza koralowce, skorupiaki i fitoplankton, który odżywia wiele gatunków morskich. "Oznacza to, że zakłóca również dostawy żywności dla miliardów ludzi, a także ogranicza zdolność oceanów do pochłaniania większej ilości CO2 - a tym samym pomaga ograniczyć globalne ocieplenie" - wyjaśnia agencja AFP.
Problem może być tym większy, że w ostatnich latach pojawiło się kilka nowych badań, które wskazują, że już obecne warunki mogą być niekorzystne dla rozwoju wielu organizmów morskich. - Sugeruje to potrzebę ponownej oceny, które poziomy można faktycznie nazwać bezpiecznymi - mówi Levke Caesar, główny autor raportu.
Po co nam "granice"?
Zazwyczaj wyzwania środowiskowe, takie jak zmiana klimatu, utrata różnorodności biologicznej i zanieczyszczenie, są rozpatrywane osobno. Problem w tym, że są to procesy ściśle ze sobą powiązane i łącznie wpływają na "zdrowie" naszej planety, a w rezultacie także na ludzi.
"Granice planetarne" od lata analizuje Instytut Badań nad Wpływem Klimatu w Poczdamie (PIK), któremu przewodzi prof. Johan Rockström. Określają one bezpieczną "przestrzeń operacyjną", w której ludzkość może się rozwijać, jednocześnie utrzymując planetę stabilną i odporną.
"Po naruszeniu granicy wzrasta ryzyko trwałego uszkodzenia funkcji podtrzymywania życia na Ziemi, podobnie jak prawdopodobieństwo przekroczenia punktów krytycznych, które spowodują nieodwracalne zmiany. Jeśli naruszonych zostanie wiele granic, ryzyko gwałtownie wzrasta" - wyjaśniają twórcy nowego raportu.
Chociaż przekroczenie granicy nie jest równoznaczne z drastycznymi zmianami zachodzącymi z dnia na dzień, oznacza to wejście na terytorium rosnącego ryzyka.
Pacjent w stanie krytycznym
Bezpieczne granice, które zostały już przekroczone, dotyczą m.in. zmiany klimatu, utraty gatunków i siedlisk, ubywania słodkiej wody na Ziemi, zbyt dużej ilości fosforu i azotu w obiegu (na skutek przemysłowego rolnictwa), oraz wzrostu nowych form zanieczyszczeń środowiska, takich jak tworzywa sztuczna.
- Przekaz jest jasny: lokalne działania mają wpływ na planetę, a planeta pod presją może mieć wpływ na każdego, wszędzie. Zapewnienie dobrobytu ludzi, rozwoju gospodarczego i stabilnych społeczeństw wymaga kompleksowego podejścia, w którym ochrona planety zajmuje centralne miejsce - podsumowuje Caesar.
- Od jakiegoś czasu wiemy, że osłabiamy odporność planety. Ta naukowa aktualizacja pokazuje, że niezależnie od skali, w jakiej działamy, wszystkie działania muszą uwzględniać skutki w skali planetarnej. Opieka nad planetą jest konieczna we wszystkich sektorach gospodarki i w społeczeństwach, dla bezpieczeństwa, dobrobytu i równości. Poprzez ilościowe określenie granic zdrowej planety dostarczamy polityce, ekonomii i biznesowi narzędzi potrzebnych do odejścia od niemożliwych do opanowania ryzyk - dodaje Rockström.
I podsumowuje: - Ogólna diagnoza jest taka, że pacjent, Planeta Ziemia, jest w stanie krytycznym.
Pierwszy z raportów
Choć naukowcy od kilkunastu lat próbuję lepiej zrozumieć "granice planetarne", najnowszy raport jest unikalny. Planetary Health Check to pierwsza z publikacji, które w założeniu mają pojawiać się co rok. Dzięki temu stan zdrowia "pacjenta Ziemia" będzie mógł być stale, spójnie i konsekwentnie monitorowany. Pozwoli to pogłębić wiedzę badaczy - i potencjalnie pomóc decydentom w podejmowaniu lepszych decyzji w przyszłości.
Naukowcy będą w tym celu wykorzystywać najnowsze osiągnięcia technologii, w tym zaawansowane dane satelitarne i sztuczną inteligencję. Jednocześnie ich celem jest też korzystanie z mądrości rdzennych mieszkańców, którzy od tysięcy lat żyją w zgodzie z naturą.
- Kiedy patrzymy na trendy wskaźników zdrowia Ziemi, widzimy, że wkrótce większość z nich znajdzie się w strefie wysokiego ryzyka. Musimy odwrócić ten trend. Wiemy, że wszystkie procesy "granic planetarnych" działają razem i każdy z nich wymaga ochrony, aby chronić cały system. Dzięki głębszemu zrozumieniu systemu zidentyfikujemy działania, które najskuteczniej zmniejszą lub zniwelują wpływ ludzkości - kończy Sakschewski.
Dla Wirtualnej Polski Szymon Bujalski, "Dziennikarz dla Klimatu"