Nalot na konsulat Iranu w Damaszku. Izrael poluje na irańskich wojskowych
W poniedziałek 1 kwietnia, Izrael przeprowadził nalot na irański konsulat w Damaszku. W ataku zginął m.in. gen. Mohammad Reza Zahedi, odpowiedzialny za działania elitarnego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (KSRI) na terenie Libanu i Syrii. Zabójstwo generała nie jest odosobnionym incydentem.
06.04.2024 16:50
Irańskie media twierdzą, że za wszystkimi zabójstwami oficerów KSRI stoi Izrael, który chce w ten sposób podkopać pozycję Iranu w Syrii i Libanie oraz utrudnić tajne operacje prowadzone przez służby Islamskiej Republiki Iranu. Czym jest KSRI i jakie operacje prowadzi? Kim był gen. Zahedi i jak Iran może odpowiedzieć na jego zabójstwo?
Gwardia Ajatollaha, czyli Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej
Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej to jedna z tych formacji, do których najwyższy przywódca Iranu, ajatollah Ali Chamenei, ma największe zaufanie. Nadrzędnym celem Korpusu jest ochrona rewolucji islamskiej i zwalczanie wszelkich tendencji kontrrewolucyjnych.
Korpus Strażników posiada zarówno siły lądowe, powietrzne, jak i morskie, lecz nie został włączony w skład regularnych sił zbrojnych. Korpus stanowi de facto "alternatywę" dla regularnej armii i podlega bezpośrednim rozkazom najwyższego przywódcy Iranu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najbardziej wpływową, a jednocześnie tajemniczą formacją wchodzącą w skład Korpusu są Siły Ghods (per. Siły Jerozolimskie). Siły Ghods odpowiadają za operacje Korpusu prowadzone poza granicami Iranu, m.in. zbierają informacje wywiadowcze, szkolą bojówki, szmuglują uzbrojenie oraz organizują zamachy na wrogów Islamskiej Republiki. Siły Ghods mają kluczowe znaczenie w funkcjonowaniu tzw. Osi Oporu - tj. sieci proirańskich bojówek działających na Bliskim Wschodzie. To właśnie oficerowie Sił Ghods działają w charakterze łączników między centralą w Teheranie a poszczególnymi bojówkami.
Przez ponad 20 lat na czele Sił Ghods stał gen. Ghasem Solejmani. Cieszył się on dużą estymą wśród członków proirańskich bojówek, a i sama irańska propaganda kreowała go na jednego z zaufanych ludzi ajatollaha Chamaneiego. Rozpoznawalność Solejmaniego sprawiła jednak, że szybko trafił na celownik amerykańskich służb i ostatecznie – po ataku na ambasadę USA w Bagdadzie – został zabity w 2020 r.
Zobacz także
Most do Libanu
Obszarem absolutnie kluczowym dla obecnych działań Korpusu jest Irak i Syria. W obu tych krajach działają silne proirańskie bojówki, a w Syrii Irańczycy posiadają nawet własne bazy wojskowe. To właśnie przez Syrię i Irak członkowie Korpusu szmuglują uzbrojenie dla libańskiego Hezbollahu, wchodzącego w skład proirańskiej Osi Oporu. Ponadto na południu Syrii działają także liczne irańskie grupy wywiadowcze, które zbierają dane na temat izraelskich wojsk stacjonujących na okupowanych Wzgórzach Golan.
Silna pozycja Iranu w Syrii jest przede wszystkim efektem arabskiej wiosny i syryjskiej wojny domowej. Iran - obok Rosji - jest głównym sojusznikiem prezydenta Assada. W zamian za pomoc wojskową, Irańczycy uzyskali ogromne wpływy na terenie Syrii.
Wzmożona aktywność Irańczyków w Syrii od lat budzi niepokój wśród izraelskich strategów. Dlatego jeszcze w 2013 r. izraelskie lotnictwo rozpoczęło regularne naloty na irańskie cele na terenie Syrii, uderzając w konwoje zaopatrzeniowe i kluczowe bazy logistyczne, służące do szmuglowania broni przez Irańczyków. Szacuje się, że od 2013 r. Izrael przeprowadził ponad tysiąc nalotów na terytorium Syrii.
Ryzyko wojny na dwa fronty
Od 7 października 2023 r., a zatem od czasu wybuchu kolejnych walk między Hamasem a Izraelem, aktywność izraelskiego lotnictwa nad Syrią jeszcze wzrosła. Dodatkowo odnotowuje się dużą liczbę izraelskich ataków na cele w południowym Libanie, tj. mateczniku Hezbollahu.
Intensyfikacja działań Izraela na terenie Syrii i Libanu jest elementem szerszej strategii.
Od pierwszych tygodni walk z Hamasem Izrael obawiał się walki na dwa fronty. Izraelscy stratedzy ostrzegali bowiem, że Teheran może pchnąć Hezbollah i szyickie milicje z Syrii do ataku na północny Izrael. Aby nie dopuścić do takiego scenariusza, Izrael rozpoczął intensywną operację powietrzną wymierzoną w "irańskie zaplecze" działające na terenie Syrii. Oprócz konwojów i baz logistycznych, Izrael zaatakował także cywilne lotniska w Aleppo i Damaszku, wyłączają je na kilka tygodni z użycia. Wszystko, aby utrudnić Irańczykom przerzut ludzi i sprzętu. Ponadto Izrael rozpoczął polowanie na oficerów Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (KSRI), próbując rozbić irańskie siatki działające w Syrii i Libanie.
Zobacz także
Polowanie na Strażników
Na efekty "polowania" nie trzeba było długo czekać. Jeszcze w grudniu 2023 r. w izraelskim nalocie zginął irański generał Reza Mousawi z KSRI. Był on dowódcą tzw. Jednostki 2250, odpowiedzialnej za szmugiel uzbrojenia przez syryjskie terytorium.
Miesiąc później, w innym izraelskim nalocie, zginął generał Hojjatollah Omidvar, który - przez część źródeł – był identyfikowany jako zastępca szefa wywiadu Sił Ghods na całą Syrię. Co ciekawe, Omidvar, został wyeliminowany w dzielnicy Mazza - jednej z bogatszych w Damaszku, położonej w bezpośrednim sąsiedztwie pałacu prezydenckiego Baszara Assada.
Zahedi nie żyje
Największy sukces w swoim "polowaniu" Izraelczycy osiągnęli jednak kilka dni temu, 1 kwietnia 2024 r., gdy ich lotnictwo zbombardowało irański kompleks dyplomatyczny w Damaszku, niszcząc jeden z budynków (rezydencję irańskiego ambasadora lub – wg innych źródeł – wydział konsularny ambasady).
W nalocie zginął gen. Mohammad Reza Zahedi – były dowódca sił powietrznych oraz lądowych Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, a od 2008 r. szef Sił Ghods na Liban (po 2012 r. podporządkowano mu również działania Sił Ghods na terenie Syrii). Zahedi to najwyższy rangą irański oficer zabity od 2020 r., gdy Amerykanie wyeliminowali gen. Solejmaniego.
Oprócz Zahediego w nalocie zginęło jeszcze sześciu innych oficerów Korpusu, w tym jego zastępca (gen. Mohammad Rahimi). Zatem jednego dnia Korpus stracił dwóch swoich najważniejszych dowódców na terenie Libanu i Syrii.
Co ciekawe, w czasie ataku na terenie kompleksu przebywał również Fajsal Mekdad (szef syryjskiego MSZ-u), jednak nie odniósł on większych obrażeń.
Wygląda na to, że izraelskie lotnictwo zmieniło zasady doboru celów. Dotychczas irańskie placówki dyplomatyczne traktowane były jako "bezpieczne przystanie" i – jako takie – nie były atakowane przez Izrael. Ostatni nalot na Damaszek pokazuje jednak, że "stare reguły gry" już nie obowiązują, a placówki dyplomatyczne mogą być teraz celem. Warto również odnotować, że Izrael zademonstrował, większą niż zwykle, skłonność do ryzyka – w nalocie mógł zginąć szef syryjskiego MSZ-u.
Eskalacja czy nadstawienie drugiego policzka?
Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej (KSRI) od lat zmaga się z problemem izraelskich nalotów na cele w Syrii. Dlatego też struktura dowodzenia KSRI jest daleko zdecentralizowana, aby minimalizować skutki nalotów i śmierci poszczególnych dowódców. Nie bez powodu izraelscy stratedzy porównują irańskich przeciwników do Hydry, której - w miejsce odciętej głowy - wyrastają dwie nowe.
Jednak tym razem "irańska Hydra" ma poważny problem. Izrael zadał Iranowi znaczące straty. Po kilku miesiącach "polowania" na oficerów KSRI, szeregi Korpusu są już mocno przetrzebione. Nie żyje zarówno szef Korpusu na Liban i Syrię, jak i jego zastępca. Komórki KSRI niższego szczebla również straciły wielu wartościowych ludzi. Może wydawać się, że w tej sytuacji Iran powinien eskalować, a jego odpowiedź na zabójstwo gen. Zahediego powinna być bardzo ostra.
Jednakże Teheran – planując swoją odpowiedź – musi uwzględnić szerszy regionalny kontekst. Mianowicie, o ile jeszcze jesienią 2023 r. celem izraelskich nalotów na "irańskie zaplecze" w Syrii i Libanie było niedopuszczenie do otwarcia "drugiego frontu" na północy Izraela, o tyle obecnie część izraelskich kręgów polityczno-wojskowych (na czele z premierem Netanjahu) zdaję się przeć do kolejnej wojny z libańskim Hezbollahem.
W tej sytuacji część irańskich ośrodków decyzyjnych będzie obawiać się, że zbyt ostra odpowiedź Teheranu na zabójstwo gen. Zahediego może zostać wykorzystana przez Izrael jako pretekst do wkroczenia do południowego Libanu i rozpoczęcia operacji wojskowej wymierzonej w Hezbollah. Może się zatem okazać że Iran przyjmie ten policzek, jakim jest zabójstwo Zahediego, i nadstawi kolejny. Natomiast irańska odpowiedź – jeśli faktycznie nastąpi – może polegać np. na intensyfikacji ataków na amerykańskich żołnierzy w Iraku czy też na pomniejszych prowokacjach wymierzonych w izraelskie placówki dyplomatyczne w krajach "neutralnych", np. Jordanii czy Azerbejdżanie.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz Rydelek