Nie dajcie się zwieść pogodynkom. Jak odczarować polski biegun zimna
Niejeden telewidz wzdrygnął z zimna, słuchając pogodynki zapowiadającej spodziewane w okolicach Suwałk temperatury. "Polski biegun zimna" straszy. Ale czy warto poprzestać na kojarzeniu północno-wschodniej Polski wyłącznie jako krainy lodu i chłodu? Suwalszczyzna to region pełen walorów, które sprostają oczekiwaniom współczesnego turysty.
14.12.2022 08:19
Subtelny krajobraz falujących wzniesień, odludne i czyste jeziora, fenomenalne trasy rowerowe i kajakowe, kultura pradawnych Jaćwingów i kuchnia przenikających się wpływów pogranicza. Tak w pigułce można by uchwycić ducha Suwalszczyzny. Północno-wschodni kraniec Polski ujmuje osobliwościami, w których warto się zanurzyć w poszukiwaniu prawdziwej ciszy, wytchnienia i przestrzeni dla ulubionych aktywności.
Gdy przemierzamy Suwalszczyznę, jako pierwszy w oczy rzuca się nam krajobraz łagodnych wzniesień. Czasami przyjmuje kształt rozciągniętych fałd, raz prezentuje się w formie garbów i wybrzuszeń, a kilka kilometrów dalej skosami i łukami przypomina wielkich rozmiarów tor do wyczynowej jazdy rowerowej. Trasy i widoki rozpościerające się w okolicach Suwałk i dalej są niepodrabialne. Wprowadzają w nastrój łagodności i pomagają zejść wszelkim ciśnieniom. Urocza falistość suwalskiej okolicy to dzieło lądolodu, który przeorał te ziemie jakieś 12-10 tys. lat temu. Z perspektywy geomorfologicznej wcale nie tak dawno.
Na Suwalszczyźnie nie potrzeba wyniosłych szczytów, żeby zachwycać się spektakularną scenerią. Mimo niewielkich wysokości bezwzględnych (najwyższe wzniesienie - Cisowa Góra - liczy 256 m n.p.m.) plenery totalnie urzekają. Łatwo to sprawdzić, wybierając się chociażby na punkt widokowy w Smolnikach albo "Na ozie". W tych miejscach magia krajobrazu Suwalszczyzny podana jest niczym na srebrnej tacy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pośród wzniesień, pagórków, garbów, moren, grzęd, muld i wybrzuszeń ciągną się kilometry niekończących się szutrówek idealnych na wycieczki rowerowe. Suwalszczyzna to wciąż nieodkryty raj dla rowerzystów kochających swobodę. Potencjał samodzielnego wyznaczania tras po drogach o znikomym ruchu samochodowym bądź kompletnie go pozbawionych jest ogromny. Szczególnie warto pokombinować w pobliżu granicy z Litwą, gdzie znajdują się miejscowości o wdzięcznie brzmiących nazwach jak Ejszeryszki, Poszeszupie, Białobłota. Rowerzyści preferujący trasy oznaczone mogą wybrać chociażby jeden z trzech głównych szlaków prowadzących przez Suwalski Park Krajobrazowy: "Wokół jeziora Hańcza", "Na górę zamkową" lub "Doliną Czarnej Hańczy".
Oprócz niskich temperatur wiele osób kojarzy pewnie Suwalszczyznę z najgłębszym polskim jeziorem - jeziorem Hańcza. To nie tylko bardzo dobre skojarzenie, ale także doskonały trop. Świat wody to kolejny nieprzejednany atut Suwalszczyzny. W samym Suwalskim Parku Krajobrazowym znajdują się 24 jeziora. Większość z nich leży w zupełnym zaciszu. Jaczno, Szurpiły, Perty, Kameduł - to nazwy, które warto zapamiętać, planując wyjazd. Szczególnie warto pomyśleć o okrążeniu jeziora Jaczno, co można zrobić, podążając siedmiokilometrową, oznaczoną ścieżką. Rynnowe lub wytopiskowe jeziora Suwalszczyzny doskonale uzupełniają polodowcowy krajobraz regionu.
Oprócz wypoczynku nad czyściutkimi i dziewiczymi jeziorami warto także rozważyć spływ kajakowy. Najsłynniejsza jest oczywiście Czarna Hańcza, jedna z najpopularniejszych polskich rzek, ale wcale nie gorszym wyborem będzie spływ Szeszupą albo Marychą.
Tajemniczym wątkiem Suwalszczyzny, któremu z pewnością warto poświęcić uwagę, jest historia Jaćwingów. Jaćwingowie zamieszkiwali dzisiejsze tereny północno-wschodniej Polski przez grubo ponad 1000 lat. Wpływy Jaćwingów sięgały daleko poza Suwalszczyznę. Do naszych czasów po Jaćwingach pozostały cmentarzyska, wzgórza zamkowe i kurhany. Warto uruchomić wyobraźnie i przy pomocy reliktów jaćwieskiej kultury spróbować wyobrazić sobie jak mogło wyglądać życie dawnych mieszkańców. Dotknąć historii Jaćwingów można chociażby w miejscowości Szwajcaria (cmentarzysko) albo Grodzie Raj - grodzisku na półwyspie Jeziora Rajgrodzkiego.
Suwalszczyzna ma swoje genius loci i ma swój smak. Dania, których można spróbować w suwalskich restauracjach, barach, zajazdach w innych częściach Polski są rzadkością lub w ogóle nie są spotykane. Choć najczęściej oparte o proste składniki, rozbroją niejednego smakosza. Babka ziemniaczana z ogórkiem kiszonym i kartacze to absolutna konieczność. W dalszej kolejności warto poszukać ryb słodkowodnych w różnych wariacjach. Szczupak, sielawa czy sieja na pewno się znajdzie. Kindziuk i bliny po litewsku to z kolei pozycje, które napłynęły zza północnej granicy. Zresztą, jak na region pogranicza przystało, smaki Suwalszczyzny to mieszanka kulinarnych inicjatyw mieszkańców sąsiadujących państw. Szybko zapomnicie o pizzy czy burgerach.
Wśród falujących wzniesień, pomiędzy zacisznymi jeziorami, po genialnej trasie kajakowej i genialnych kartaczach ciężko myśleć, że jest się gdzieś, gdzie słońce nie dociera, a rtęć w termometrach rzekomo rozbija dno. "Polski biegun zimna" odczarować jest bardzo łatwo. Wystarczy pojechać.
Nie dajcie się zwieść pogodynkom.