"Bogdanka kontra posłanka". Wcisło pokazała pozew
"Bogdanka kontra posłanka" - taki tytuł nosiła poniedziałkowa konferencja prasowa w Lublinie z udziałem Marty Wcisło. Lubelska posłanka poinformowała, że otrzymała pozew od spółki, ale po wyborach został on wycofany. Zaznaczyła, że tym pozwem chciano zakneblować jej usta oraz zaszkodzić w kampanii wyborczej.
18.03.2024 | aktual.: 18.03.2024 16:26
W poniedziałek posłanka KO Marta Wcisło spotkała się z dziennikarzami i zaprezentowała pozew, jaki otrzymała od Bogdanki.
– To pozew przeciwko mnie, którym zarząd Bogdanki chciał zakneblować mi usta, zastraszyć i doprowadzić do tego, aby na światło dzienne nie wyszły informacje, które otrzymywałam od załogi o nieprawidłowościach w zarządzaniu, o licznych, w cudzysłowie aferach, o licznych dużych premiach, o zaręczynach, o sesji rozbieranej, o finansowaniu organizacji związanych z PiS-em, fundacji związanych z PiS-em. Chciano, szanowni państwo, zakneblować mi usta, chciano mnie zastraszyć, używając do tego między innymi nawet związku zawodowego, jednego ze związków zawodowych, czy nastawiając przeciwko mnie kibiców Górnika Łęczna - mówiła Wcisło.
- Nie udało się to wszystko, mimo licznych wysiłków, mimo tego, że w sierpniu ubiegłego roku zarząd wysłał mi wezwanie przedsądowe, żądając usunięcia przeze mnie wszelkich informacji z mediów społecznościowych o Bogdance, w tym moich wystąpień, interpelacji, nie uczyniłam tego. Zatem na początku września, zarząd przygotował w trakcie trwania kampanii ten pozew po to, aby, po pierwsze, wpłynąć na przebieg kampanii, po to aby zdyskredytować moją osobę, aby działacze polityczni zarządzający Bogdanką mogli traktować mienie spółki jak prywatny folwark, w ramach tzw. układu zamkniętego – dodała.
Zobacz też: Zatrzymali audi z Białorusi. Labrador Odi miał nosa
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Posłanka pokazała wydruk tego pozwu, który zawiera wiele kartek zawierających m.in. jej wypowiedzi, czy wystąpienia publiczne, dotyczące Bogdanki. Co ciekawe, pozew ten został wycofany w lutym tego roku.
– 21 lutego zarząd spółki wycofał się w całości z pozwu wraz ze zrzeczeniem się wszelkich roszczeń. Świadczy to o tym, szanowni państwo, że presja ma sens. Świadczy to o tym, że wszystko co mówiłam, miało swoje potwierdzenie w faktach, że informacje, które otrzymywałam od załogi były prawdziwymi informacjami. Świadczy to o tym, że warto walczyć o ludzi, którzy są krzywdzeni. Dziś z pełną satysfakcją otrzymałam informacje zarówno o wycofaniu się z zabezpieczenia, o które wnioskowali, czyli zabezpieczenie dotyczyło także zakazu przez najbliższy rok publikowania przeze mnie wszelkich informacji na temat Bogdanki. Nie dość, że wystosowano pozew, to chciano jeszcze na na kolejny rok zamknąć mi usta – wyjaśniła posłanka.
Marta Wcisło dodała, że dziś po przegranych PiS-u wie, że nigdy nie powinna się zdarzyć taka sytuacja.
– Zamiast pragmatyków i zamiast górników, ludzi merytorycznych, na czele jakiejkolwiek spółki stoją nominaci partyjni. Nadal będę walczyła o dobre imię, o dobre zarządzanie i o pracowników Bogdanki, w ramach wykonywaniu mandatu poselskiego – dodała lubelska posłanka.
Opisując opasły pozew, Marta Wcisło wskazała, że są w nim wszystkie jej wystąpienia, informacje które publikowała, przegląd całej korespondencji, łącznie z mediami społecznościowymi.
– Ten czas poświęcili na walkę ze mną, a informacje, które otrzymywałam, były informacjami z Bogdanki, od górników, od pracowników. To nie były informacje wyssane z palca, to były informacje, które górnicy mi przynosili. W trosce o zakład, o swoje miejsca pracy, w trosce o zaniedbania. Do dziś jest zaciśnięty sprzęt w ścianie, który jest wart kilka milionów. Tego akurat nie ma w pozwie, są moje wystąpienia, stenogramy sejmowe. Żenujące – podsumowała Marta Wcisło.
Źródło: Lublin112pl