Automat nie wydał towaru, nie było odpowiedzi na reklamację. Prowokacja klienta przyniosła nieoczekiwany efekt
Kiedy nie otrzymał zamówionego produktu, a firma obsługująca automat nie zareagowała na reklamację, postanowił posunąć się do prowokacji. Dzięki niej okazało się, że odpowiedzi są, ale tylko w przypadkach, kiedy automat pomyli się na korzyść klienta.
Automaty, w których zakupić można przekąskę czy też zimny lub gorący napój, spotkać można prawie wszędzie. Stoją one na dworcach, lotniskach, w szpitalach, przychodniach, hotelach, szkołach, miejscach pracy, a nawet w centrach handlowych. Wiele osób z pewnością spotkało się z sytuacją, kiedy urządzenie nie działało tak jak powinno. Najczęściej problemem jest to, że nie wydaje ono reszty, czy też zamówionego produktu.
Z taką sytuacją spotkał się jeden z naszych czytelników. Wszystko miało miejsce w jednym z lubelskich szpitali. Pan Paweł przebywając w placówce postanowił zakupić kilka z oferowanych przez urządzenie produktów. Opłacił transakcję kartą, jednak kiedy środki z konta zostały ściągnięte, urządzenie nie wydało towaru.
Procedura w tego typu sytuacjach jest prosta. Zgłasza się reklamację wysyłając na wskazany numer telefonu wiadomość SMS z opisem problemu, jak też numerem automatu. Często obsługujące urządzenia firmy od razu oddzwaniają, aby rozwiązać sprawę. Wszystko dlatego, że jeżeli się tego nie uczyni, oznacza to automatyczną utratę klienta. Nikt bowiem, kto został raz oszukany, nie skorzysta już z tego typu urządzenia. A często będzie to również odradzał innym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W tym przypadku jednak było inaczej. Odpowiedzi żadnej nie było. Po pewnym czasie pan Paweł postanowił zorientować się, czy to jednostkowa sytuacja, czy też podobne problemy pojawiają się częściej. W znajdującej się nieopodal rejestracji przekazano mu, że co jakiś czas pacjenci zgłaszają takie problemy. Sygnały te następnie mają trafiać do osób serwisujących urządzenie, jednak nie przynosi to żadnych efektów.
Wtedy klient wpadł na pewien pomysł. Z innego telefonu wysłał na ten sam numer informację, iż automat wydał mu dwa razy więcej reszty, niż powinien. Tak jak się spodziewał, tym razem kontakt ze strony firmy był niemal natychmiastowy. Otrzymał wiadomość z prośba o wskazanie miejsca, w którym stoi ów automat. Kiedy zdenerwowany pan Paweł odpisał, że w tym samym miejscu co ten, który nie wydaje zakupionych produktów, kontakt znów się urwał.
– Szpital to miejsce, w którym raczej nikt z nas nie pojawia się z uśmiechem na ustach. Będąc tam przez kilka godzin widziałem wiele ludzkich tragedii, przy których moja złamana noga to nic strasznego. Państwa klientami są zapewne wszystkie grupy klientów, począwszy od dzieci po młodzież, dorosłych ale też ludzi starszych. W kontekście wizyt w szpitalu mało kto ma ochotę zastanawiać się nad marnymi kilkoma złotymi, jednak proszę zauważyć, że ludzka godność oraz motywacja do "walczenia o swoje" jest tym mniejsza im mniejsza jest zasobność ich portfela – wyjaśnia pan Paweł.
Mężczyzna postanowił skierować pisemną reklamację do firmy obsługującej urządzenia. Wskazuje bowiem, że na skutek złamania nogi ma teraz sześć tygodni wolnego czasu, a tym samym dużo determinacji w sobie, aby sprawę doprowadzić do końca. O wszystkim powiadomiony został także Rzecznika Praw Konsumenta, który w rozmowie telefonicznej obiecał również zająć się tą sprawą.
Często w tego typu sytuacjach klienci, którzy nie otrzymali reszty lub zamówionego produktu, rezygnują ze starania się o zwrot należnej im kwoty. Wszystko z uwagi, iż jest ona niewielka i wynosi najczęściej kilka złotych. Dla firm obsługujących urządzenia przynosi to więc dodatkowe korzyści.