Badanie: Zmiana klimatu coraz mocniej uderza w najbogatszych

Chociaż konsekwencje zmiany klimatu najbardziej zagrażają najbiedniejszym krajom i społecznościom, w coraz większym stopniu odczuwają je także najbogatsi. W zależności od tego, jak poważnie podejdziemy do rozwiązania problemu, liczba osób narażonych na ekstremalne zjawiska pogodowe może wynosić albo 20 proc., albo 70 proc. I to już w połowie tego wieku - pisze dla Wirtualnej Polski Szymon Bujalski, "Dziennikarz dla Klimatu".

Zmiany klimatu coraz mocniej odczuwają bogatsi. Zdjęcie ilustracyjne
Zmiany klimatu coraz mocniej odczuwają bogatsi. Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | 2024 Getty Images

27.11.2024 14:38

Rozwinięte kraje i najbogatsza część społeczeństwa są tymi, którzy klimat destabilizują najbardziej. Konsekwencje tego najbardziej odczuwają jednak inni, czyli społeczności oraz kraje najbiedniejsze i najbardziej wykluczone. Wstawianie się w ich imieniu nie jest czymś, co znajduje się w codziennej orbicie zainteresowań bogatego Zachodu. Być może wkrótce podejście do zmiany klimatu jednak się zmieni, bo konsekwencje tego zjawiska coraz bardziej odczuwają rozwinięte gospodarki.

Wstawianie się w ich imieniu nie jest czymś, co znajduje się w codziennej orbicie zainteresowań bogatego Zachodu. Być może wkrótce podejście do zmiany klimatu jednak się zmieni, bo konsekwencje zmiany klimatu coraz bardziej odczuwają rozwinięte gospodarki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zmiana klimatu uderza

W wybrzeże USA w ciągu dwóch tygodni uderzyły dwa potężne huragany, a podczas gdy Polska i Europa Centralna zmagała się z powodzią, Portugalia walczyła z niespotykanymi we wrześniu pożarami. To tylko skromny wycinek ekstremalnych zjawisk pogodowych, które uderzały w zachodnie państwa w ostatnich tygodniach.

Do tego coraz większym "hamulcowym" dla bogatych gospodarek stają się też zaburzenia łańcuchów dostaw, za które odpowiada m.in. nasilająca się zmiana klimatu. W ten oto sposób problemy biedniejszych państw stają się w coraz większym stopniu problemami również tych bogatszych.

Do takich wniosków doszli naukowcy z Instytutu Badań nad Skutkami Klimatu w Poczdamie (Niemcy), którzy przeanalizowali wpływ globalnego ocieplenia na globalną produkcję i konsumpcję w różnych grupach dochodowych. Wyniki ich analizy opublikowano na łamach czasopisma "Nature Sustainability".

Ryzyko dla bogatych rośnie najszybciej…

Wyniki potwierdzają wcześniejsze badania, zgodnie z którymi najbiedniejsi ludzie na świecie ponoszą największe ryzyko ekonomiczne wynikające ze zmiany klimatu. Co jednak może zaskakiwać, ryzyko to najszybciej rośnie dla bogatych.

- W ciągu następnych 20 lat zmiana klimatu zwiększy ryzyko ekonomiczne wynikające z nieprzewidywalnej pogody. Największe ryzyko nadal dotyczy najbiedniejszych na świecie. Jednak wzrost ryzyka ekonomicznego jest najsilniejszy w przypadku bogatych, w krajach takich jak USA i UE – wyjaśnia Anders Levermann, naukowiec PIK.

Z drugiej strony bogatsi ludzie posiadają większe możliwości, by poradzić sobie z potencjalnymi stratami i rosnącymi kosztami życia (dóbr, żywności, usług). Choć teoretycznie w kontekście czysto finansowym mogą stracić lub płacić więcej, w praktyce będzie to przez nich mniej odczuwalne.

Tak czy inaczej, ryzyko ekonomicznych strat rośnie tak dla jednych, jak i drugich. - Konsumenci na całym świecie, niezależnie od dochodów, będą zatem musieli stawić czoła coraz większym wyzwaniom z powodu globalnego ocieplenia. Bez przejścia na neutralność węglową ostatecznie nie będziemy w stanie sprostać tym wyzwaniom - dodaje Levermann.

…ale ryzyko rośnie dla wszystkich

Można uznać, że do podobnych wniosków doszli autorzy innego z opublikowanych ostatnio badań, które pojawiło się na łamach "Nature Geoscience". Jego autorami są naukowcy z Centrum Międzynarodowych Badań nad Klimatem CICERO (Norwegia) i Uniwersytetu w Reading (Wielka Brytania).

I tak jeśli emisja gazów cieplarnianych nie zostanie radykalnie ograniczona, w ciągu najbliższych 20 lat aż 70 proc. ludzi na świecie może zmagać się z gwałtownymi i znacznymi zmianami ekstremalnych temperatur i opadów.

Gdyby najważniejszy cel klimatyczny został osiągnięty (ograniczenie globalnego ocieplenia do 1,5 st. C), byłoby to "zaledwie" 20 proc. Szanse na to są jednak praktycznie zerowe, bo przy obecnym tempie emisji próg ten przekroczymy w ciągu najbliższych kilku lat.

"Szybkie zmiany zwiększają ryzyko wystąpienia niespotykanych dotąd warunków i ekstremalnych zdarzeń" – przestrzegają naukowcy.

Na przykład fale upałów mogą prowadzić do śmierci ludzi i zwierząt hodowlanych, zaburzać funkcjonowanie całych ekosystemów, zmniejszać plony rolne, utrudniać chłodzenie elektrowni i doprowadzać do znacznych utrudnień w transporcie. Ekstremalne opady mogą zaś prowadzić do powodzi i uszkodzeń osiedli, infrastruktury, upraw i ekosystemów, a także zwiększonej erozji i pogorszenia jakości wody.

"Dlatego społeczeństwo wydaje się szczególnie podatne na wysokie wskaźniki zmian ekstremalnych, zwłaszcza gdy wiele zagrożeń wzrasta jednocześnie" - komentują autorzy badania.

Adaptacja pilnie potrzebna

Z analizy naukowców wynika, że w najlepszym przypadku znaczny wzrost ekstremalnych upałów i opadów odczuje 1,5 miliarda ludzi, a w najgorszym - ponad 5 miliardów. Choć różnica kolosalna, tak czy inaczej wiele społeczności i państw będzie musiało liczyć się z tym, że przyszłość przyniesie brutalniejsze zjawiska atmosferyczne. W jakiś sposób będą więc musiały się do tego przystosować.

- Jedynym sposobem poradzenia sobie z tym jest przygotowanie się na sytuację z dużo większym prawdopodobieństwem wystąpienia niespotykanych dotąd ekstremalnych zdarzeń. I to już w ciągu najbliższych 10-20 lat - mówi dr Bjørn Samset, którzy współtworzył badanie.

Dla Wirtualnej Polski Szymon Bujalski, "Dziennikarz dla Klimatu"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)