29‑latka zniknęła bez śladu. Upór policjanta doprowadził do strasznego odkrycia

Poszukiwania Madelene E. trwały trzy miesiące. Nadzieja na znalezienie kobiety lub jej ciała topniała z każdym dniem. Jak to możliwe, że ktoś znika tak nagle, bez śladu? Gdy wszystkie tropy zostały już sprawdzone, a zagadka tajemniczego zaginięcia 29-latki wydawała się nie do rozwiązania, policjant Denny w wolnym czasie postanowił przyjrzeć się miejscu, w którym kobieta była widziana po raz ostatni...

Poszukiwania Madelene E. trwały trzy miesiące
Poszukiwania Madelene E. trwały trzy miesiące
Źródło zdjęć: © Getty Images | Ashley Cooper

10.02.2023 17:57

Zaginięcie Madelene E. zgłosił jej brat, po tym jak od dziesięciu dni rodzina nie miała z nią kontaktu. Podczas składania zawiadomienia, mężczyzna nie ukrywał, że Madelene E. ma problemy z narkotykami. Między innymi to właśnie nałóg sprawił, że jej dzieci były pod opieką swojego ojca, z którym kobieta rozeszła się kilka lat wcześniej. Mimo to, Madelene E. utrzymywała z nimi codzienny kontakt. Niemal każdego wieczoru dzwoniła, by powiedzieć dzieciom dobranoc. Od 5 listopada 2015 roku nie nawiązała kontaktu ani z nimi, ani z rodziną. Znajomi Madelene również nie mieli pojęcia gdzie podziewa się dziewczyna. Jej bardzo aktywne konta na portalach społecznościowych pozostawały bez wpisu.

Madelene urodziła się 11 czerwca 1986 roku. Od wczesnych lat była bardzo aktywna i kreatywna. Gdy pojawiała się w pomieszczeniu, przejmowała je totalnie. Uwielbiała być w centrum uwagi. Zaniepokojona nadpobudliwą córką matka, prowadzała ją po lekarzach, aby ustalić czym spowodowana jest jej aktywność i brak dłuższego zainteresowania jedną rzeczą. Bezskutecznie.

Kilka lat przed zaginięciem, Madelene związała się z mężczyzną, któremu urodziła dwójkę dzieci. Z początku mieszkali w Norrköping w Szwecji. Madelene pracowała wtedy jako asystentka w szpitalu. Jej życie wydawało się ułożone. Gdy dzieci trochę podrosły, kobieta wraz z partnerem postanowili przeprowadzić się do Sztokholmu. Życie w stolicy od początku wydawało się lepsze niż w Norrköping. Madelene dostała atrakcyjną pracę, z której była bardzo zadowolona. Niedługo po wyprowadzce para rozstała się.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tymczasem z Madelene działy się dziwne rzeczy. W rozmowach z rodziną wspominała, że czasami bierze amfetaminę. Narkotyk był formą lekarstwa, jak twierdziła dziewczyna. Najbliżsi doradzali jej, by udała się do lekarza, a nie leczyła się na własną rękę.

Po pewnym czasie Madelene poznała innego mężczyznę, który po krótkim, lecz burzliwym związku zostawił ją. W tym samym czasie straciła pracę. To wszystko spowodowało, że popadła w depresję i przez kolejne dwa miesiące nie miała żadnego przypływu gotówki. Aby mieć na życie, pożyczała pieniądze. Zadłużenie rosło, a depresja się pogłębiała. Rodzina starała się ją wspierać na wszelkie sposoby. Madelene postanowiła kupić psa, który miał pomóc jej w zwalczaniu depresji. To jednak nie przyniosło pożądanego efektu. W pewnym momencie straciła kontrolę nad nałogiem, a kontakt z bliskimi się pogorszył. Agresja, którą wykazywała, nie pomagała poprawić relacji z mamą. Dzieci Madelene mieszkały z ojcem ze względu na jej życiowe zawirowania. Kobieta często je odwiedzała i dzwoniła do nich każdego wieczoru. Nigdy wcześniej nie zdarzało się, by tak długo nie nawiązała kontaktu z nimi bądź z rodziną.

Noc w kamperze

Ostatnią osobą, która widziała Madelene, był 32-letni Gustaw. Poznali się, kiedy dziewczyna kupiła od niego psa. Z czasem ich relacja stała się nieco bliższa. Gustaw miał co prawda partnerkę, jednak ich związek był "otwarty" i jego dziewczyna wiedziała, że od czasu do czasu spotyka się z innymi.

Mężczyzna posiadał przerobiony na kampera autobus. Pojazd zaparkowany był na bocznej drodze w okolicy Upplands Väsby, pomiędzy autostradą E4, a starą drogą sztokholmską. Szosa, gdzie stał autobus, służyła kiedyś jako droga dojazdu na autostradę dla pojazdów uprzywilejowanych. W pobliżu znajduje się bowiem szpital. Obecnie jest to opuszczony i przez nikogo nie odwiedzany teren. Lasy w okolicy są tak zagęszczone, że ciężko jest wybrać się tam na spacer. To właśnie w tym miejscu ślad po Madelene się urywa.

Gustaw zeznał, że noc z 5 na 6 listopada 2015 roku, Madelene E. spędziła z nim w kamperze. Rankiem poprosiła go, by odwiózł ją do Hansa, jej byłego chłopaka, z którym nadal utrzymywała kontakt. Gustaw odmówił, tłumacząc, że jest już spóźniony do pracy. Madelene E. miała stwierdzić, że poprosi Hansa, by po nią przyjechał. Od tamtej pory nikt jej nie widział.

Każda próba nawiązania kontaktu rodziny zaginionej z Hansem, byłym chłopakiem, do którego miała udać się Madelene, kończyła się fiaskiem. Nie dało się go zlokalizować. Policjanci, którzy dostali zgłoszenie o zaginięciu 29-latki, rozpoczęli od przesłuchania rodziny oraz znajomych Madelene. Z zebranych informacji wynikało, że Hans groził jej, aż wreszcie kobieta zgłosiła to policji. Prowadzący sprawę policjant Denny potwierdził, że już wkrótce miała ona trafić do sądu. Brakowało tylko ostatniego przesłuchania Madelene. Denny, wielokrotnie i niestety bezskutecznie, próbował się z nią skontaktować.

Dla policjantów poszukujących Madelene priorytetem było odnalezienie Hansa. Skontaktowali się z jego byłą żoną, z którą mężczyzna dzieli opiekę nad dzieckiem. Według niej Hans wyjechał do Norwegii 8 listopada, do pracy. O jego wyjeździe dowiedziała się zaledwie tydzień przed planowanym wylotem. Była żona nie potrafiła wskazać aktualnego miejsca zamieszkania mężczyzny. Czyżby celowo ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości?

Kilka dni później Hans skontaktował się z policją, po tym jak dowiedział się, że próbują go odnaleźć. Okazało się, że jego wyjazd zagranicę nie miał nic wspólnego z zaginięciem 29-latki. Mężczyzna opowiedział, że Madelene nie dotarła do niego 6 listopada 2015 roku. Rozmawiali przez telefon o godzinie 00:58. Zadzwoniła do niego. Połączenie trwało niemal pół godziny. Hans nagrał tę rozmowę. Madelene na początku nagrania nie ma pojęcia, która jest godzina, według niej jest 15:30. Wydaje się zdezorientowana. Pod koniec rozmowy zdaje się czuć lepiej. W tle słychać Gustawa. Madelene wspomniała, że była u niego. W trakcie trwania rozmowy dziewczyna wciągała amfetaminę. Hans przedstawił również alibi na dzień, w którym zaginęła Madelene, jest ono nie do podważenia. Mężczyzna został skreślony z listy podejrzanych.

Ostatnia znana lokalizacja

Śledztwo przejęła policja kryminalna w Sollentuna. Zmieniono kwalifikację przestępstwa na uprowadzenie, dzięki czemu śledczy otrzymali dostęp do większej liczby środków oraz personelu. Ostatnia aktywność na telefonie Madelene miała miejsce 6 listopada po godzinie 1:36, był to SMS od Hansa. Telefon znajdował się w okolicy kampera Gustawa. Śledczy założyli, że dziewczyna albo uległa wypadkowi i potrzebuje pomocy, albo nie żyje. Istniała również możliwość, że złapała tak zwanego stopa lub została porwana. Jakkolwiek by nie było, jedynym tropem były ostatnie znane miejsce pobytu 29-latki.

24 listopada 2015 roku rozpoczęły się pierwsze fizyczne poszukiwania Madelene. Sprawdzono lasy po obu stronach drogi oraz po drugiej stronie autostrady. Działania te nie wniosły nic nowego do śledztwa. Dwa dni później ponowiono poszukiwania. Tym razem zaangażowano również policyjny helikopter. Bez efektu.

Trzy tygodnie od zaginięcia 29-latki nadal nie odnaleziono żadnej wskazówki, która pomogłaby w poszukiwaniach. Śledczy mieli stały kontakt z Missing People Sweden – organizacją non-profit pomagającą w poszukiwaniach zaginionych osób. Przeszukanie terenu wokół autobusu wymagało ogromnej ilości ludzi i czasu. 17 grudnia 2015 roku patrol policji skontrolował kampera Gustawa. Pojazd, o którym mowa, to stary autobus komunikacji miejskiej, który został przerobiony na samochód kempingowy. Jeden z policjantów poczuł wydobywający się z niego zapach stęchlizny, co w połączeniu z bezowocnymi poszukiwaniami Madelene dało funkcjonariuszom powód do przeszukania. Możliwe bowiem było, że w środku znajdowało się jej ciało. W kamperze panował nieład, ogromne ilości śmieci nagromadzone przez właściciela były zapewne przyczyną zapachu. Na miejsce wezwano techników kryminalnych z policji w Sztokholmie, by przeszukać pojazd bardziej gruntownie. Działanie to wykluczyło jednak możliwość, by Madelene została skrzywdzona w autobusie. Nie znaleziono nic, co mogło by rozjaśnić zagadkę zaginięcia dziewczyny.

Ze sznurem na szyi

Od zaginięcia Madelene minęły trzy miesiące. Policjant Denny, który prowadził sprawę dotyczącą gróźb ze strony Hansa nadal szukał kontaktu z dziewczyną. 7 lutego 2016 roku w niedzielę, udał się w miejsce, gdzie ostatni raz ją widziano. W swoim wolnym czasie postanowił przejrzeć teren raz jeszcze. Nadzieja na znalezienie jakichkolwiek śladów po takim czasie była znikoma, miejsce przeszukiwane było bowiem wielokrotnie. Autobus został już przeniesiony, jednak istniały wyraźne ślady po jego parkowaniu. Między innymi spora plama oleju. Denny rozglądał się po okolicy. Kilka metrów od miejsca, w którym zaparkowany był kamper Gustawa, między kilkoma świerkami, zauważył duży, niemal dwumetrowy betonowy blok. Wyglądało to jak stara zapora drogowa, która pokryta była sporą ilością liści i mchu. Widać wyraźnie, że ktoś wylał beton w formę właśnie w tamtym miejscu. Nie ma możliwości, by został on tam porzucony. Policjant zauważył, że z jednej strony bloku wystaje kawałek materiału. Denny skontaktował się ze znajomą po fachu. Po konsultacji z kobietą oboje zdecydowali się zadzwonić do śledczego prowadzącego sprawę zaginięcia Madelene. Blok nie pasował do miejsca, w którym się znajdował. Następnego dnia, wysłano tam techników kryminalnych. Wstępne oględziny betonowej masy, która miała wymiary 185 cm x 70 cm x 30 cm, potwierdziły możliwość ukrycia w niej ciała. Po jednej stronie, gdzie trochę betonu się poluzowało, można było dostrzec coś na kształt ludzkiej pięty. Na miejsce wezwano lekarza medycyny sądowej, który potwierdził przypuszczenia techników. Z sarkofagu uprzątnięto liście i mech i odnaleziono widoczne ślady po kole, najprawdopodobniej od taczki. Na betonie były również wyraźne odbicia desek, których użyto do zrobienia formy. Gdzieniegdzie widać było czerwoną farbę, którą pomalowano deski. Transport betonowego sarkofagu okazał się nie lada wyzwaniem. Wiele maszyn uczestniczyło w akcji przeniesienia go do hali w Norrtälje. Technicy bardzo powoli rozbijali beton na mniejsze kawałki, by wydobyć ciało. Blok ważył ponad 600 kg. Po wielogodzinnej pracy udało się otworzyć sarkofag. W środku znaleziono ciało kobiety. Leżała na na brzuchu. Ubrana była w bieliznę. Na szyi przewieszony był sznur.

Nie miał pojęcia, że pomaga w przestępstwie

Na potwierdzenie, że znalezione zwłoki należą do Madelene, nie trzeba było długo czekać. Jednak przyczyna śmierci wydawała się być trudna do ustalenia. Miejsce i okoliczności odnalezienia kobiety nie pozostawiały jednak wątpliwości, że ktoś był zamieszany, jeśli nie w morderstwo, to w zbezczeszczenie zwłok.

Podejrzenia padają na Gustawa, który był ostatnią osobą mającą kontakt z Madelene. Odnalezienie mężczyzny nie było jednak łatwym zadaniem. W czasie poszukiwań podejrzanego ze śledczymi skontaktował się jego kolega. Gdy dowiedział się, że w betonowym bloku znaleziono ciało Madelene E., mało nie dostał zawału. Trzy dni po tym, jak dziewczyna widziana była po raz ostatni, Gustaw poprosił go o pomoc. Opowiedział, że kilka razy ktoś mu się włamał do autobusu, policja zbagatelizowała zdarzenia, jako że z pojazdu nic nie zginęło. Aby zapobiec przyszłym włamaniom, Gustaw wpadł na pomysł, by na początku dróżki, na której stoi autobus, postawić betonową zaporę. Tutaj z pomocą w przygotowaniu formy miał przyjść kolega. Mężczyźni wspólnie udali się do sklepu budowlanego Bauhaus, by zakupić worki z cementem. Kolega pomógł mu wykonać formę z desek, które Gustaw miał w swoim aucie. Świadek nie miał pojęcia o planach kolegi, był przekonany, że pomaga mu w wykonaniu zapory drogowej. Po przygotowaniu formy, przyjaciel zapewnił, że z resztą poradzi sobie sam.

Z wolnej stopy

Po kilkudniowym śledzeniu dziewczyny Gustawa, udało się go w końcu zlokalizować. Mężczyzna został zatrzymany pod zarzutem zabójstwa, a jego partnerka za pomoc w ukryciu przestępstwa. Posesję, na której dokonano zatrzymania dokładnie przeszukano. W kryjówce odnaleziono między innymi kilka telefonów, komputerów, kamerę oraz pistolet. Prokuratura wystawiła również nakaz przeszukania domu dziewczyny Gustawa oraz miejsca, w którym był zameldowany. W domu kobiety odnaleziono taczkę z wyraźnymi śladami betonu. W schowku znaleziono kilka worków z cementem. Technicy natknęli się również na drewniane skrzynki, których zazwyczaj używa się w ogrodzie na sadzonki, były one koloru czerwonego. Na deskach skrzyń, były wyraźne ślady betonu.

Podczas przesłuchań, Gustaw i jego dziewczyna zaprzeczali oskarżeniom. Wyjaśnili, że zakupiony cement został użyty do innych celów. Pod koniec marca 2016 roku kobieta została wypuszczona z aresztu. Dowody przeciwko niej nie były wystarczające, by oskarżyć ją o morderstwo, podejrzenia o pomoc w zbezczeszczeniu ciała były nadal aktualne, jednak miała odpowiadać przed sądem z wolnej stopy.

7 maja 2016 roku Gustaw został zwolniony z aresztu, przed sądem odpowiadał z wolnej stopy. Prokuratura zachowała ostrożność w swoich wypowiedziach ze względu na toczące się śledztwo. Przyczyna śmierci Madelene została objęta tajemnicą do czasu procesu. Do ostatniego dnia nie wiadomo było, jakie zarzuty zostaną przedstawione podejrzanym.

28 lutego 2018 roku rozpoczął się proces. Ku wielkiemu zaskoczeniu, podejrzani nie zostali oskarżeni o zabójstwo, a o zbezczeszczenie zwłok. Prokuratura stwierdziła, że raport z sekcji zwłok nie wyjaśnia jak zmarła Madelene. W chwili śmierci miała bardzo duże stężenie amfetaminy we krwi sercowej. Dawka ta mogła doprowadzić do zgonu. Możliwe również, że została uduszona, na co wskazywałby sznur odnaleziony na jej szyi. Ciało było w stanie częściowego rozkładu, co utrudniło pracę patologów. Nie znaleziono żadnych dowodów fizycznych, które mogłyby przybliżyć przyczynę śmierci kobiety. Nie można wykluczyć, że dziewczyna przyjęła śmiertelna dawkę amfetaminy z własnej woli. Według aktu oskarżenia Gustaw i jego dziewczyna razem dokonali zbezczeszczenia zwłok Madelene E. poprzez przeniesienie ciała, a następnie zabetonowanie go we wcześniej przygotowanej formie. Para nie przyznała się do zarzucanego im czynu.

Wyrok zapadł 16 marca 2018 roku. Gustaw został skazany na rok i sześć miesięcy pozbawienia wolności za zbezczeszczenie zwłok. Kobietę skazano na rok i dwa miesiące pozbawienia wolności za pomoc w ukryciu ciała.

Zarówno Gustaw jak i jego partnerka odwołali się od wyroku. Sąd drugiej instancji nie przychylił się do wniosku o uniewinnienie pary, ale zmienił długość kary. Gustaw wyrokiem sądu ma spędzić w więzieniu rok i osiem miesięcy. Jego partnerce zmniejszono karę do roku pozbawienia wolności. Wyrok uprawomocnił się i para miała się stawić, by odbyć karę. Żadne z nich nie pojawiło się jednak w umówionym czasie. Partnerka skazanego mężczyzny została zatrzymana dwa miesiące później i przewieziona do więzienia. Gustaw ukrywał się do października 2019 roku. Był poszukiwany listem gończym na całym świecie. Został zatrzymany w okolicach Linköping.

«««

Kilka dni przed zaginięciem 29-latki, Gustaw pokłócił się ze swoją dziewczyną. Powodem były jego coraz częstsze i intensywniejsze kontakty z Madelene. Z wulgarnych i przepełnionych nienawiścią SMS-ów, jakie wściekła partnerka pisała do niego wynikało, że nadszedł czas, by dokonał wyboru. Ton wiadomości zmienił się drastycznie 6 listopada, a więc w dzień zaginięcia Madelene. Gustaw nagle odzyskał miłość partnerki. Jedna z teorii jest taka, że zazdrość kobiety mogła być motywem morderstwa, a jej wiedza o zabiciu Madelene poprawiła związek z Gustawem. Co tak naprawdę stało się w nocy z 5 na 6 listopada 2015 roku, najprawdopodobniej nie dowiemy się nigdy.

Monika Synowiec - autorka podcastu Kryminalna Skandynawia

Niektóre personalia zostały zmienione.

Źródło artykułu:Detektyw
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (57)