Twierdza w Nysie. Więziono tam przyszłego prezydenta Francji

Fryderyk II, zanim został Wielkim, w 1742 roku postanowił przemienić Nysę w twierdzę. Trafiali tam więźniowie wojenni, m.in. uczestnik rewolucji francuskiej, a także Charles de Gaulle, późniejszy prezydent Francji. Jak to się stało?

Twierdza Nysa z XVII wieku
Twierdza Nysa z XVII wieku
Źródło zdjęć: © Getty Images | R_T_S

Z rozkazu Fryderyka II przebudowano stare umocnienia, wzbogacono je w szereg nowych fortów i redut, a wszystko prezentowało się na tyle nowatorsko, że Nysa zadebiutowała na liście najsilniejszych twierdz w ówczesnej Europie. Forteczne obiekty pełniły funkcje więzienne: w wyrytych pod bastionami lochach i kazamatach trzymano jeńców wojennych, z których wielu próbowało uciec. Szczególnie dwóch spośród nich utkwiło nysanom w pamięci: jednym był polityk rewolucji francuskiej, współtwórca Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela, Marie Joseph markiz de La Fayette, drugim - Charles de Gaulle, późniejszy prezydent Francji.

Oprócz współdzielenia jenieckiego losu, każdy w swoim czasie, obu panów łączyło coś jeszcze: ponadprzeciętny wzrost i nos tylko o krok ustępujący nosowi słynnego Cyrano de Bergeraca, o którym mawiano: "Najpierw pojawia się nos, dopiero potem podąża jego właściciel".

Człowiek sześciorga imion

Markiz Lafayette urodził się w 1757 roku w zamku Chavaniac w Orwenii. Przy chrzcie rodzice nie poskąpili mu imion: po latach Marie-Joseph-Paul-Yves-Roch-Gilbert zwykł żartować: "Zostałem, nie z własnej winy, ochrzczony jak Hiszpan. Nie uchylam się od protekcji Marii, Pawła, Józefa, Rocha i Yvesa, jednak po drodze mi najbardziej ze świętym Gilbertem".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: Tak szlachcic miał traktować żonę i dzieci. Osobliwe porady z XVII w.

Rudowłosy Gilbert dorastał przy dworze królewskim w Wersalu i tam uczył się wszystkiego, co było potrzebne wchodzącemu w dorosłe życie nieprzyzwoicie bogatemu młodziutkiemu arystokracie, co trochę kłóciło się z dewizą świętego Gilberta, patrona ubogich.

Jako 19-latek kupił okręt "La Victoire", załadował go armatami i obrał kurs ku wybrzeżom Karoliny Południowej. Wziął udział w wojnie o niepodległość Ameryki i zaprzyjaźnił się z wodzem rewolucji amerykańskiej. Był nim tak zafascynowany, że gdy w 1779 roku urodził mu się syn, nadał mu imiona Jerzy Waszyngton. Kiedy lata później zapytano La Fayette'a, jak zapamiętał Waszyngtona, odpowiedź, jakiej udzielił, była dość zaskakująca: "Waszyngton miał największe dłonie, jakie kiedykolwiek widziano u człowieka".

Po powrocie do Francji markiz został deputowanym do Stanów Generalnych, a w chwilę później pierwszym Francuzem, który przedstawił w Zgromadzeniu Narodowym w Paryżu swój projekt Deklaracji Praw człowieka i Obywatela. Nieoczekiwanie dla La Fayette'a sprawy przybrały inny obrót: kiedy Francję ogarnął terror jakobiński, markiz bezskutecznie próbował dokonać zamachu stanu i aresztować Dantona i Robespierre'a. Nie chcąc ryzykować utratą głowy pod gilotyną, przeszedł na stronę Austriaków z renomą zdrajcy - arystokraty.

Markiz pod kluczem

Austriacy nie zapałali miłością do bohatera dwóch rewolucji: w sierpniu 1792 roku został aresztowany i przekazany Prusom. Dwa lata spędził w wilgotnej, zagrzybiałej celi w Magdeburgu, skąd 6 stycznia 1794 roku przewieziono go do fortu Prusy w Nysie razem z dwoma innymi panami - Latour-Maubourgiem i Bureau De Pusy. Tam przesiedział kolejnych pięć miesięcy w nie bardziej zachęcających okolicznościach. "W Nysie warunki więzienne są nadal bardzo trudne" - pisał w pamiętniku. "Żaden ze strażników nie mówi po francusku, nawet lekarz zapomniał łaciny" - relacjonował. Dla zabicia czasu zaczął więc uczyć się języka niemieckiego i obmyślać plan ucieczki.

Markiz był więźniem stanu na mocy porozumień międzynarodowych, zatem "trudne warunki więzienne" niekoniecznie odzwierciedlały nasze wyobrażenia o losie jeńców twierdzy zakuwanych w łańcuchy.

Owszem, łańcuchy, kraty i kłódki weszły w skład arsenału, w jakie uzbrojono dwie pary drzwi do celi markiza. Wartownicy otwierali drzwi trzy razy na dzień: rano, aby wpuścić służącą markiza, w porze obiadowej, aby mógł zjeść w obecności komendanta twierdzy, i wieczorem, kiedy służbę odprawiano z powrotem. La Fayette skarżył się na brak dostępu do gazet, nie miał pióra, atramentu, ani ołówka. Miał za to kilka kartek papieru, na których pisał wykałaczką.

W Nysie La Fayette zachorował. Choroba wydała mu się na tyle niepokojąca, że był pewien, że nie przeżyje. Do obaw o zdrowie doszło podejrzenie, że nagła przeprowadzka z Magdeburga do Nysy była przygotowaniem do jego egzekucji. Mając te dwie rzeczy na uwadze, napisał krótki list pożegnalny do rodziny: "Żegnajcie zatem, moja droga żono, moje dzieci, pamięć o was będę pielęgnować do ostatniego tchnienia".

Nysa nie stała się świadkiem "ostatniego tchnienia" markiza. Wkrótce Prusacy odesłali go z powrotem w ręce Austriaków, skąd został przetransportowany do Ołomuńca, który opuścił dopiero w 1797 roku dzięki wstawiennictwu Napoleona.

De Gaulle

Drugim słynnym więźniem nyskiej twierdzy był kapitan Charles de Gaulle. W marcu 1916 roku, w trakcie bitwy pod Verdun, przyszły prezydent został poważnie raniony w nogę. Zabrany przez niemieckich sanitariuszy trafił do niewoli, która trwała łącznie 32 miesiące, czyli do końca wojny.

Jego jeniecka odyseja wiodła przez pięć obozów: Osnabrück, Nysę, Szczuczyn, Ingolstadt i Rosenberg, z których De Gaulle podejmował aż pięć prób ucieczki, wszystkie nieudane. Gubił go wysoki wzrost - 196 cm i nos szczodrze darowany przez naturę.

W twierdzy nyskiej przebywał na przełomie maja i czerwca 1916 roku. Najprawdopodobniej de Gaulle'a więziono w koszarach w okolicach dzisiejszej ulicy Słowiańskiej lub na tzw. Końskim Targu.

Zgodnie z niepisaną tradycją, z nyskiej twierdzy kapitan de Gaulle również próbował zbiec. Za "recydywę" został zesłany do Szczuczyna na Litwie, a później do twierdzy w Ingolstadt, pełniącej funkcję karnego obozu.

Zbiegowie w kieckach

Najbardziej spektakularną próbę ucieczki podjęto w Nysie w trakcie wojny prusko-francuskiej 1870-1871.

Grupa jeńców, pod pretekstem wystawiana sztuk teatralnych, poprosiła o zgodę na stworzenie teatru w budynku stajni kawalerii. Wyposażeni w pędzle, farby i płótna dali upust swojej kreatywności. Z urządzeniem teatru nie było zresztą większego problemu, gdyż pośród jeńców było wielu malarzy i sztukatorów.

Najchętniej wystawianą w Nysie sztuką była historia inspirowana perypetiami samych jeńców, od zdobycia twierdzy w Metz, przez ich wzięcie do niewoli, po transport do Nysy.

Któregoś razu Francuzi zwrócili się do dowódcy obozu z prośbą o dostarczenie im kobiecych kostiumów. Repertuar się rozrastał, a zwyczajowo role rozpisane były nie tylko na mężczyzn. Życzeniu jeńców stało się zadość, tym bardziej, że artyzm Francuzów zachwycił samego komendanta twierdzy. Żona i panie z kręgu rodziny dowódcy musiały podzielić się zawartością swoich szaf.

Zaufanie komendanta zostało wystawione na próbę, kiedy jeden z wartowników zobaczył, jak nocą z obozu wymykają się "kobiety". Wartownik skwitował incydent uśmieszkiem, przekonany o tym, że kobiety były najprawdziwsze. Tymczasem z obozu wymknęli się przebrani w damskie fatałaszki jeńcy wojenni.

Po pewnym czasie dowódca obozu otrzymał pocztówkę z Paryża, w której jeden z uciekinierów donosił o szczęśliwym dołączeniu zbiegów do rodzin. W ślad za nią niebawem dotarła paczka z pożyczoną garderobą małżonki komendanta.

Bibliografia:

  • Staszków K., "Czy Charles de Gaulle był w Nysie", [w:] "Sławni nysanie - nauka i kultura bogactwem historii regionu", pod red. V. Sawicka, Opole 2004.
  • Staszków K., "Markiz Marie Joseph de La Fayette - więzień nyskich kazamatów", [w:] "Sławni nysanie – nauka i kultura bogactwem historii regionu", pod red. V. Sawicka, Opole 2004.
  • Piotr Stanek, "Obóz jeniecki Neisse (Nysa) w latach 1914-1918".
  • K. Staszków, "Nysa: gawęda o fortach", Nysa 2001.
  • "Sławne postacie związane z Twierdzą Nysa", [w]: "Nyskie fortyfikacje na przestrzeni dziejów", pod red. P. Szymkowicza.
Źródło artykułu:Dagmara Spolniak
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)