Anatomia Paganiniego. Genetyczna choroba pomogła w geniuszu?
Człowiek o "pajęczych palcach" pojawił się w Warszawie w maju 1829 r., co skwapliwie odnotowała lokalna prasa. Miał spotkać się z Karolem Lipińskim. W tytułach nazywano go "szarlatanem", Lipińskiego "bałwanem bez czucia i głazem". O ile rywalowi zarzucano drętwotę, o tyle jemu konszachty z diabłem.
18.11.2024 | aktual.: 18.11.2024 15:17
Mimo zakazu pojedynkowania się w stolicy, dwóch panów miało stoczyć głośny w epoce pojedynek... na skrzypce. Przyjezdnym, o którym plotkowały wszystkie stołeczne gazety, był Niccolò Paganini, najgenialniejszy skrzypek wszech czasów. Zapytany wtedy, kto według niego jest najlepszym skrzypkiem na świecie, odpowiedział z kokieterią: "Nie wiem, kto jest najlepszy, ale Lipiński ma na pewno drugie miejsce".
Paganini pochodził z portowego miasta Genua, w którym dziś wielka historia porastająca niemal każdy kamień idzie o lepsze z klimatem podejrzanych zamtuzów i uliczek nienadających się do zwiedzania po zmroku. Przyszedł na świat w pasażu Gatta Mora jako trzecie z sześciorga dzieci.
Choroba Paganiniego doprowadziła do geniuszu?
Od kiedy zaczął chodzić, jego znakiem firmowym stała się mandolina, a potem skrzypce. Ojciec Antonio, robotnik portowy z ambicjami, zmuszał syna do gry przez wiele godzin pod kluczem, nie szczędząc kar i szturchańców. Matce Teresie objawił się we śnie Bóg, który zapytał, jakie jest jej życzenie i obiecał, że zostanie wysłuchane. Teresa miała tylko jedno marzenie: aby syn mógł zostać wielkim skrzypkiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Życzenie Teresy zostało wysłuchane: Niccolò od małego swoją grą wprawiał słuchaczy w osłupienie. Po latach, tajemnicy jego cudowności szukano w tak zwanym zespole Marfana. Na tę genetyczną chorobę mieli cierpieć faraon Echnaton, Lincoln i Rachmaninow.
Jednym z jej objawów są nieproporcjonalnie długie względem tułowia kończyny i specyficzne "pajęcze" palce. Prawdopodobnie to właśnie pajęcze palce w połączeniu z nadmierną ruchomością stawów, umożliwiały Paganiniemu inne ułożenie ręki, zwane "chwytem Paganiniego", a wraz z nim - wydobycie ze skrzypiec nowych brzmień, których nie udało się osiągnąć nikomu wcześniej.
Do dziś adepci gry na skrzypcach pocą się godzinami nad jego utworami, próbując posiąść takie umiejętności, jak granie pizzicato lewą ręką.
Pierwsze lata XIX wieku w życiu genialnego genueńczyka okryte są tajemnicą i pozostają źródłem rozterek dla badaczy. Paganini znika bowiem z kart historii. Nie ma go. Krążyła plotka, że przebywał wtedy w więzieniu, oskarżony o uduszenie gołymi rękami niewiernej kochanki, z której jelit spreparował strunę G.
Byli i tacy, którzy podejrzewali, że zaprzedał swoją duszę diabłu i pozostawał w jego piekielnej mocy. O ile plotki o konszachtach z diabłem nie robiły na Paganinim większego wrażenia, tym bardziej że przynosiły mu sławę, dostatek i pieniądze, o tyle pomówienia o galery i morderstwo doprowadzały go do furii.
Zobacz także
Paganini. Bożyszcze kobiet
Paganini pozostawał w mocy dwu namiętności: hazardu i kobiet. W ciągu jednego wieczoru potrafił przegrać miesięczne honoraria, a zdarzyło się, że gra w karty kosztowała go utratę własnych skrzypiec. Z pomocą miał przyjść wówczas jeden z jego licznych wielbicieli, który podarował mu legendarne skrzypce Guarneriego. Towarzyszyły one artyście do końca życia pod wymowną nazwą mocnej brzmieniem "armaty".
Starannie przemyślany outfit (czarne ubranie podkreślające chorobliwą chudość i rozwichrzone włosy okalające bladą twarz) robił piorunujące wrażenie na kobietach. Jego pierwszą namiętnością była anonimowa Dida z Toskanii, o kilka lat od niego starsza. O bliższych z nią relacjach może świadczyć zapis "Che va chiamando Dida" na ostatniej stronie Menueta A-dur na gitarę.
Dida zaprosiła go do swego majątku pod pretekstem słuchania muzyki, ale koniec koncert przybrał formy dość swawolne. Paganini spędził w posiadłości Didy trzy lata, odcinając się od wielkiego świata, poświęcając nauce gry na gitarze i zapewne zgłębiając arkana innych jeszcze obszarów wiedzy.
Niccolò łamał serca i wplątywał się w romanse z wieloma paniami. Jedną z klubu oczarowanych była najstarsza z sióstr Napoleona, Eliza Baciocchi, która zatrudniła go w charakterze dyrygenta orkiestry na swoim dworze w Lukce i Piombino.
Eliza znana była z emocjonalnych rollercoasterów i depresji, którą leczyła litrami koziego mleka pochłanianego w charakterze środka uspokajającego. Nie była tak urodziwa, jak jej słynna siostra, Paulina, ale rekompensowała braki z nawiązką, kokietując Włocha frywolnymi kreacjami na modłę babilońsko-asyryjskiej bogini Isztar.
Paganini działał dwutorowo: udzielał lekcji gry na skrzypcach mężowi Elizy, Feliksowi i wymieniał się pozascenicznym kunsztem z księżną. Któregoś razu zadedykował pewnej tajemniczej damie na dworze Elizy sonatę na dwie struny. Zazdrosna Eliza przyjęła popis chłodno i zażądała kompozycji na jednej strunie. Tak powstała sonata "Napoleone", wyłącznie na strunę G.
Wyjątkowość Paganiniego
Nie wiadomo, czy Eliza bardziej kochała się w muzyce Paganiniego, czy w nim samym. Faktem jest, że dość często mdlała na jego koncertach, co nie uchodziło uwadze pozostałych słuchaczy i podgrzewało plotki o romansie.
Kobiety otaczały Paganiniego wszędzie: w Neapolu, w Bolonii, w Palermo. - One wszystkie mnie w końcu wykończą - mówił. Niektórym obiecywał małżeństwo, ale szybko wycofywał się ze swoich zapędów. Podobał się bardzo, mimo stopniowej utraty zębów na skutek leczniczego zażywania precypitatu rtęciowego i, spowodowanego tym brakiem, zwieszonego aż do brody nosa.
W 1823 roku poznał w Cernobbio Antonię Bianchi, a ponieważ była śpiewaczką, zabierał ją ze sobą w trasę po kraju. Efektem tych wspólnych wojaży był syn Achilles. Antonia miała brzydką przypadłość: zwykła robić mu gwałtowne sceny zazdrości w obecności innych. Paganini podjął decyzję o rozstaniu. Antonia sprzedała mu wtedy za ponad dwa tysiące franków prawo do wyłącznej opieki nad dzieckiem. Achilles był oczkiem w głowie Paganiniego: "przetrwam w moim synu", mawiał.
Wyjątkowość Paganiniego polega na czymś jeszcze: był pierwszą z europejskich sław, która potrafiła zadbać o autopromocję, odgrywając rolę swojego własnego impresario. Przy okazji każdego występu spisywał w porządku alfabetycznym kolejne miasta, w których koncertował, a obok, w rządku, skrupulatnie odnotowywał wydatki i dochody.
Kulisy śmierci Paganiniego
Kiedy zmarł w 1840 roku w Nicei w wieku 58 lat, biskup Galvano odmówił mu pogrzebu, powołując się na kodeks prawa kanonicznego, który zabraniał pochówku w poświęconej ziemi apostatom, heretykom, schizmatykom i zatwardziałym grzesznikom. I choć Paganini nie należał do żadnej z tych kategorii, choć w testamencie polecił, by ojcowie kapucyni odprawili za jego duszę sto mszy świętych, monsignor Galvano pozostawał nieubłagany.
Tak oto przez cztery lata przeleżał Paganini w piwnicy domu, w którym zmarł, zabalsamowany metodą Gannala, polegającej na wstrzyknięciu do tętnicy szyjnej płynu konserwującego. Po rozlicznych perypetiach i zabiegach syna, ciało Paganiniego doczekało się po 36 latach uroczystej ceremonii pogrzebowej i w 1876 roku najwybitniejszy skrzypek w historii został pochowany na cmentarzu Viletta w Parmie.