Wojna rosyjsko-japońska. Niespodziewana porażka
To miało być szybkie zwycięstwo, które uspokoi nastroje wewnątrz kraju i pokaże światu potęgę Rosji. Dlaczego więc wojna z Japonią okazała się żenującą porażką?
Wojna o panowanie na Dalekim Wschodzie między carską Rosją i cesarską Japonią wybuchła nocą z 8 na 9 lutego 1904 roku. Zapoczątkował ją niespodziewany atak Japończyków na rosyjski Port Artur w północno-wschodnich Chinach. Choć należałoby raczej napisać - niezapowiedziany. Bo z tego, że starcie zbrojne między tymi krajami wisi w powietrzu, zdawali sobie sprawę wszyscy chociaż trochę zorientowani w sytuacji międzynarodowej w pierwszych latach XX wieku.
A więc wojna!
Wprawdzie Japonia zaatakowała Rosję bez oficjalnego wypowiedzenia wojny (stąd można mówić o "niezapowiedzianej" agresji), ale o tym, że prędzej czy później do tego dojdzie, wiadomo było co najmniej od końca stycznia, kiedy to car Mikołaj II Romanow wyraził zgodę na ogłoszenie stanu wojennego we Władywostoku i Port Artur. Na dodatek 6 lutego cesarz Mutsuhito zerwał stosunki dyplomatyczne z wrogim mocarstwem.
Dlaczego? Cóż, jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o wpływy. Japonia dekadę wcześniej w wyniku wojny z Chinami podbiła Koreę i część Mandżurii. Nie mogła jednak nacieszyć się z tego zwycięstwa, ponieważ zachodnie mocarstwa (z Rosją na czele) zmusiły ją do zrezygnowania z tych terytoriów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cesarstwo, które po wiekach izolacji, a następnie spektakularnej rewolucji w okresie Meiji i otwarciu na świat, pretendowało do zostania globalną potęgą, nie zamierzało jednak tak łatwo odpuścić. Kraj Kwitnącej Wiśni zaproponował więc Rosji podział stref wpływów na Dalekim Wschodzie, a kiedy jego propozycja została odrzucona, ruszył do ataku.
Festiwal porażek
Mikołajowi II było to w zasadzie na rękę. Car dążył do konfrontacji z Japonią, ale z przyczyn wizerunkowych zależało mu, żeby pierwszy cios wyszedł od przeciwnika. Sam zmagał się z niepokojami wewnętrznymi we własnym kraju, a szybka wygrana z agresorem - o której był przekonany - miała mu pomóc się z nimi uporać. A przy okazji pokazać światu potęgę militarną imperium rosyjskiego. Vladimir Wolff w powieści "Wilczy zew", której akcja rozgrywa się na tle tego konfliktu, pisze:
"(…) Że czasy są trudne, wiedział każdy. Jeszcze zimą na początku 1904 roku na Dalekim Wschodzie wybuchła wojna z Japonią. Car Mikołaj II oraz grupa skupiona wokół księcia Aleksandra Michajłowicza Romanowa i Aleksandra Bezobrazowa całkowicie zignorowali przeciwnika. Krótka, zwycięska kampania miała poprawić notowania dworu, a osobom z kliki księcia Michajłowicza umożliwić rozwinięcie interesów na niespotykaną do tej pory skalę.
Działa zagrzmiały w lutym i nic nie zapowiadało klęski. Gazety rozpisywały się entuzjastycznie, jak to wróg zostanie nakryty czapkami, definitywnie tracąc wszelkie wpływy w Chinach i Korei. Później, wraz z każdym upływającym miesiącem, było już tylko gorzej".
Pewni zwycięstwa Rosjanie musieli być w szoku, gdy jedna za drugą zaczęli ponosić porażki. Japończycy zwyciężyli kolejno pod Czemulpo, nad rzeką Yalu, pod Jinzhou, Delisi, Motian, Dashiqiao, Ximucheng i Ulsan. Po kilkumiesięcznym oblężeniu w styczniu 1905 roku zdobyli Port Artur. W marcu klęską Rosji zakończyła się dwumiesięczna bitwa pod Mukdenem. Ale ostateczna kompromitacja miała dopiero nadejść.
Zawiodła logistyka
Carscy dowódcy, prognozując rychłą wygraną, bazowali na wręcz miażdżącej przewadze militarnej i gospodarczej Rosji. Wszak dysponowała ona niemal niewyczerpanymi zasobami ludzkimi. A na dodatek - gdyby przerzucani drogą lądową żołnierze zawiedli, z odsieczą mogła im przybyć liczna flota. W książce "Wilczy zew" Vladimira Wolffa czytamy:
"(…) Nic nie zapowiadało, ze tocząca się nad Amurem awantura szybko dobiegnie końca. Rosyjska armia zbierała kolejne cięgi, a Flota Bałtycka szykowała się do rejsu przez trzy oceany. Liczyła osiem pancerników - "Imperator Aleksander III", "Kniaź Suworow", "Borodino", "Orieł", "Oslabia", "Sisoj Wielkij", "Nawarin", "Imperator Nikołaj I" - trzy pancerniki obrony wybrzeża, jeden krążownik pancerny, osiem krążowników pancerno-pokładowych, krążownik pomocniczy, dziewięć niszczycieli oraz statki z węglem i zaopatrzeniem.
Druga Eskadra Pacyfiku pod przewodnictwem wiceadmirała Zinowija Rożestwienskiego szykowała się do rzucenia cum i wyjścia w morze. Monarcha oraz naczelne dowództwo wiele sobie po tym obiecywali, choć i w kręgach rządowych nie brakowało krytyki całego przedsięwzięcia".
Rosyjscy wojskowi - początkowo z lekceważeniem traktujący poczynania Japończyków - nie wzięli pod uwagę jednego. Odległości. Podczas gdy wróg miał na front "rzut beretem", carskie wojska miały do pokonania tysiące kilometrów. Floty Bałtycka i Czarnomorska znajdowały się daleko, a na dodatek przyszło im opływać Afrykę, ponieważ nie mogły skorzystać z Kanału Sueskiego. Z kolei do przerzucania żołnierzy drogą lądową imperium dysponowało jedną linią kolejową.
Wielka kompromitacja
Wciąż pokładano nadzieję w interwencji Floty Bałtyckiej, choć krytycy tego pomysłu podkreślali, że załogi staną do walki po wielomiesięcznym rejsie (dotarcie na miejsce zajęło im ponad pół roku), podczas gdy wypoczęci Japończycy będą operowali w pobliżu swoich baz. Jak pokazały wydarzenia pod Cuszimą 27-28 maja 1905 roku, to oni mieli rację. Starcie, które miało pokazać światu militarną potęgę Rosji, skończyło się masakrą "niezwyciężonej" floty.
Car Mikołaj II został zmuszony do zawarcia z cesarzem Mutsuhito pokoju w Portsmouth 5 września 1905 roku. Korea ostatecznie weszła do strefy wpływów Japonii, a imperium rosyjskie musiało wycofać się z części terytoriów w Azji. Ale nie to było najgorsze. Oto bowiem świat dowiedział się, że Rosja jest kolosem na glinianych nogach, który - na domiar złego - zaczyna właśnie chwiać się w posadach.
Według historyków wojna rosyjsko-japońska przyspieszyła wybuch tzw. rewolucji 1905 roku, która z kolei utorowała drogę dla dwóch kolejnych zrywów: lutowego i październikowego. A te doprowadziły do ostatecznego upadku wielkiego imperium carów.
Maria Procener, Ciekawostki Historyczne
Inspiracją do napisania artykułu była książka Vladimira Wolffa "Wilczy zew" (Wydawnictwo Warbook 2024).