"Rzeczpospolita": Czy w MON Ryszard Kukliński to nie bohater?
Periodyk resortu obrony ukazuje pułkownika jako podwójnego agenta, kobieciarza i dezertera - pisze "Rzeczpospolita". Z kolei David Forden, były agent CIA, oficer prowadzący płk. Ryszarda Kuklińskiego zapytany przez Wirtualną Polskę o krążące na temat "Jacka Stronga” plotki, że był kobieciarzem, co wykorzystała CIA, nakłaniając go do współpracy, wzburzony wykrzyknął, że to insynuacje. - To bzdura i proszę mi wybaczyć to określenie, g... prawda! – stwierdził stanowczo.
Dziennik przywołuje słowa prezydenta Bronisława Komorowskiego, który mówił, że dla niego "płk Ryszard Kukliński jest bohaterem". – W niezwykły sposób przysłużył się ojczyźnie – wtórował mu prezes IPN Łukasz Kamiński. Inny obraz pułkownika wyłania się jednak z periodyku MON na temat historii wojskowości. Kukliński przedstawiany jest tam jako "kochliwy" megaloman - pisze "Rzeczpospolita".
Dziennik informuje, że teksty na temat Kuklińskiego opublikowano w 2012 r. Ukazały się w "Przeglądzie Historyczno-Wojskowym", kwartalniku z przedwojennymi tradycjami. MON łoży na niego 100 tys. zł rocznie. W artykułach padają mocne oskarżenia pod adresem płk. Kuklińskiego. Franciszek Puchała, były sztabowiec MON napisał np., że Kukliński nie mógł znać planów wojennych Układu Warszawskiego, a część materiałów przekazywanych CIA mogła być "jego osobistą konfabulacją". Gen. Puchała nazywa pułkownika "megalomanem" i wyjątkowo dużo miejsca poświęca jego życiu uczuciowemu.
Jak donosi "Rzeczpospolita" Departament Prasowo-Informacyjny MON tłumaczy, że poglądy na łamach pisma „nie wyrażają oficjalnego stanowiska resortu". "Teksty zostały opublikowane jako przyczynek do naukowej dyskusji na temat roli, jaką płk Ryszard Kukliński odegrał w najnowszej historii Wojska Polskiego" – tłumaczy resort.
Z kolei David Forden, były agent CIA, oficer prowadzący płk. Ryszarda Kuklińskiego zapytany przez Wirtualną Polskę o krążące na temat "Jacka Stronga” plotki, że był kobieciarzem, co wykorzystała CIA, nakłaniając go do współpracy, wzburzony wykrzyknął, że to insynuacje. "To bzdura i proszę mi wybaczyć to określenie, g... prawda!” – stwierdził stanowczo.
Filipa Frąckowiaka, konsultanta filmu Władysława Pasikowskiego o płk. Kuklińskim dziwią wciąż ponawiane wobec niego zarzuty, że w latach 70. żył na bardzo wysokiej stopie materialnej, jak na oficera Wojska Polskiego. - Żył na takim poziomie, na jakim się wówczas, w połowie lat 70., dało. Miał kilkuletniego opla, którego po długich staraniach ściągnął z Niemiec i jacht, który kupił za bezcen w stanie ruiny i potem wyremontował. Ci, którzy go oskarżają doprowadzili do tego, że życie w Polsce było na takim poziomie, że posiadanie zachodniego samochodu było czymś nadzwyczajnym – mówi Frąckowiak.
I dodaje: - Kukliński nie wziął ani grosza od Amerykanów. Nawet w wyroku skazującym go na karę śmierci, sąd nie dopatrzył się żadnych pobudek materialnych w działalności Kuklińskiego. Polecamy cały wywiad:"Polsce groził atomowy Holocaust"
Źródło: "Rzeczpospolita", WP.PL