Rzecznik TSUE: Polska może nadal korzystać z nakazu aresztowania UE
- Nawet narastające kłopoty sądownictwa nie mogą automatycznie zawiesić europejskiego nakazu aresztowania - ogłosił rzecznik generalny TSUE. To odpowiedź na pytanie Holendrów, czy mogą jeszcze wydawać Polsce poszukiwanych przez nią ludzi.
12.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 08:51
Ostatecznego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, który zwykle bywa zgodny z linią rzeczników generalnych TSUE, należy spodziewać się przed końcem roku. Tę sprawę zainicjowały pytania prejudycjalne (prośby o wiążącą wykładnię prawa Unii) od sądu z Amsterdamu, który zajmuje się wszystkimi napływającymi do Holandii prośbami o szybką unijną ekstradycję w ramach europejskiego nakazu aresztowania (ENA). Średnio z Polski do Holandii napływa rocznie około 250-300 takich wniosków.
Po myśli Polski
- Współpraca sądowa UE w sprawach karnych opiera się na zasadach wzajemnego uznawania i wzajemnego zaufania. Odmowa wykonania ENA jest wyjątkową reakcją, która podlega ograniczeniom i nie może prowadzić do nałożenia obowiązku automatycznej odmowy wykonania każdego ENA wydanego przez sąd kraju, w którym stwierdzono nieprawidłowości - uznał Manuel Campos Sanchez-Bordona, rzecznik generalny TSUE. To opinia po myśli władz Polski, a również zgodna z postulatami Komisji Europejskiej. Ta podczas październikowej rozprawy w TSUE - przy swych wszystkich zastrzeżeniach co do stanu polskiej praworządności - wypowiadała się przeciw zawieszeniu działania ENA w odniesieniu do Polski.
TSUE już zajmował się polskim problemem z nakazem aresztowania w 2018 roku, gdy irlandzki sąd zapytał, czy może wydawać zatrzymanych ludzi do Polski, skoro nie ma pewności, że - wskutek zmian w wymiarze sprawiedliwości wprowadzanych do 2016 r. - mogą liczyć na uczciwy proces przed niezawisłym sądem. Wielka Izba TSUE, czyli 15-osobowy skład unijnego Trybunału w Luksemburgu, ustanowił wówczas dwuetapowy "test Celmera” (od nazwiska Polaka z pytania irlandzkiego). Pierwszym krokiem ma być sprawdzenie, czy w Polsce (lub innym państwie Unii) jest ogólnie zagrożona niezależność sądownictwa, a drugim krokiem - sprawdzenie, czy rodzi to ryzyko braku rzetelnego procesu w przypadku konkretnej osoby z ENA. Podwójne "tak” ma prowadzić do odmowy wydania ściganego.
Sędziowie z Amsterdamu w pytaniu do TSUE jednak wskazali, że od czasu decyzji o "teście Celmera” wprowadzono w Polsce m.in. ustawę kagańcową oraz stworzono Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Pytali, czy te zmiany sądowe nie zdegenerowały polskiego systemu aż tak mocno, że należy odmówić wydania Polaków bez drugiego etapu "testu Celmera”. Zwłaszcza że ten etap ma obejmować konsultację sądu holenderskiego z wydającym ENA sądem polskim, co szwankuje. Podczas rozprawy w TSUE holenderski prokurator Kasper van der Schaft powiedział, że polskie sądy często nie odpowiadają na pytania z Holandii albo odpowiadają w sposób niespójny nawet co do liczb i faktów. W sprawach Polaków podejrzanych o handel narkotykami albo oszustwa, które dały początek pytaniom prejudycjalnym z Holandii, nadeszły z Polski odpowiedzi tylko na część z ośmiu pytań od sądu holenderskiego.
Zmiana tylko w ramach art. 7
Mimo to, rzecznik generalny Campos Sanchez-Bordona w wydanej w czwartek opinii w zasadzie broni aktualności "testu Celmera”, czyli dalszego obowiązywania sądowej zasady "wzajemnego zaufania" w UE. - Automatyczne zawieszenie stosowania ENA wobec Polski byłoby możliwe jedynie w przypadku, gdy Rada Europejska stwierdziłaby poważne i trwałe naruszenie wartości podstawowych art. 2 Traktatu o UE, na których opiera się Unia - uważa rzecznik generalny. Chodzi tu o postępowanie z art. 7, w którego ramach takie stwierdzenie "poważnego i trwałego naruszenia” zasad państwa prawa w Polsce wymaga - politycznie nieosiągalnej - jednomyślności wszystkich pozostałych krajów UE.
- Wobec pogłębiania się tych nieprawidłowości i zarazem braku formalnego stwierdzenia tej okoliczności przez Radę Europejską, sąd w Amsterdamie powinien niezwykle rygorystycznie zbadać okoliczności wydania ENA - zastrzega Campos Sanchez-Bordona w swej opinii.
Polskie sprawy w TSUE
Przed Trybunałem Sprawiedliwości UE toczy się teraz około 20 spraw dotyczących praworządności, zainicjowanych pytaniami prejudycjalnymi od sędziów z Polski. Polska w ostatnich latach przegrała dwukrotnie po skargach Komisji Europejskiej (w sprawie czystki emerytalnej w Sądzie Najwyższym oraz ustawy o ustroju sądów powszechnych z 2017 r.). Natomiast TSUE jeszcze nie wyznaczył daty swej głównej rozprawy w sprawie skargi Komisji na system dyscyplinarny dla sędziów w UE, choć już w kwietniu w jej ramach nakazał doraźne zamrożenie Izby Dyscyplinarnej. Izba Dyscyplinarna jednak niedawno uchyliła immunitet sędzi Beacie Morawiec, a polski rząd - przyjmując bardzo zawężającą interpretację "środka tymczasowego” TSUE - tłumaczy w Brukseli, że skoro stało się to w związku z postępowaniem karnym (a nie dyscyplinarnym), to nie narusza decyzji TSUE. Komisja Europejska dotąd nie zdecydowała się na jednoznaczne podważenie tej linii Warszawy i wniosek o karę finansową do TSUE za działanie Izby Dyscyplinarnej.
Przeczytaj także: