Rzecznik Prasowy Policji w Gdyni odpiera zarzuty zgwałconej Wiktorii. Gorzej się nie da
W Gdyni napadnięto dwie dziewczyny. Jedna z nich została zgwałcona. Poszkodowana Wiktoria zarzuca policji niedopełnienie obowiązków. A rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdyni odpiera zarzuty. I robi to w taki sposób, że ofiara zmienia się w podejrzaną.
18.10.2018 | aktual.: 18.10.2018 15:26
W piątek Wiktoria z Gdyni zamieściła na FB wpis o tym, że została zgwałcona. Napisała, że nie wykonano obdukcji, nie pobrano wystarczającej liczby próbek (zamiast sześciu tylko dwie). Komendant zapewnia, że wszelkie czynności zostały wykonane. Zapytany przez dziennikarkę WP, czy została pobrana odpowiednia liczba próbek, nie udzielił nam precyzyjnej odpowiedzi. Być może nie pamiętał? Pamiętał natomiast bardzo dokładnie liczbę promili, jaką miała Wiktoria we krwi, kiedy zgłosiła się na komisariat.
- W piątek rano stawiła się w komisariacie mocno nietrzeźwa. Nie wiem, jak było z jej świadomością. Dwa i pół promila to dosyć sporo jak na kobietę - tak dla Wirtualnej Polski wypowiedział się kom. Kuśmierczyk rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.
I to jest ta pamięć wybiórcza, która aktywuje się zwykle w momentach, kiedy mówimy o przemocy seksualnej wobec kobiet. Włącza się wtedy specjalna perspektywa patrzenia na winnych, ofiary, służby, które powinny pomóc.
Ofiara bardzo szybko staje się podejrzaną, analizowane są wszelkie czynniki każące podać jej wersję wydarzeć w wątpliwość. "Nie wiem, jak było z jej świadomością" - wypowiada się dla ogólnopolskiego portalu komisarz, który miał udzielić pomocy. Pomocy, która - jak twierdzi ofiara - nie została udzielona właściwie. Ale już winny. Nie mówimy oczywiście o sprawcy gwałtu, nie mówimy o policjantach, którzy przyjmjmowali zgłoszenie. Mówimy o alkoholu.
Bycie pod wpływem nie jest karalne - o ile nie prowadzi się pojazdów. Wyciąganie argumentów alkoholowych w przypadku zgwałconej dziewczyny jest natomiast nieodpowiedzialne. Bo kobieta i alkohol to już prosta droga do relatywizowania gwałtu. Niestety wciąż.
To nieodpowiedzialne także dlatego, że wiąże się ze stygmatyzacją. Dziewczyna, która zdecydowała się publicznie opowiedzieć o swoim doświadczeniu - została szybko sprowadzona do parteru. Dwa promile tłumaczą wszystko.
- Brakuje rzetelnych statystyk, ale jest podejrzanie mało kobiet zgłasza napaści seksualne - powiedziała Urszula Nowakowska, prezeska Centrum Praw Kobiet. Kobiety się nie zgłaszają, bo boją się, wstydzą, na komisariatach nie są traktowane poważnie (tak było w przypadku biegaczki z Lasu Kabackiego).
Jeśli więc będę pijana i zostanę zgwałcona - mam się zgłaszać na policję, skoro "nie wiadomo, jak jest z moją świadomością"? Czy podkreślenie tego, że dziewczyna była pod wpływem, ma jakikolwiek sens? Wnosi coś do sprawy? Jeśli policjanci mają dokumentację, że czynności zostały poprowadzone właściwie - stan promilowy ofiary nie ma najmniejszego znaczenia. Jeśli były zaniedbania - dwa promile ofiary również znaczenia nie mają .
Informacja o stanie upojenia alkoholowego jest nieistotna. Odpowiedzialność za właściwe przyjęcie zgłoszenia ponoszą policjanci. Natomiast przykrą konsekwencją dwóch promili powinien być tylko kac.