Rzecznik KRS Waldemar Żurek pod specjalnym nadzorem. "Wolę zapłacić karę, ale chronić moją rodzinę"
Prokuratura bada sprawę gróźb pod adresem sędziego Waldemara Żurka. Dlatego został wezwany do Warszawy na przesłuchanie w charakterze pokrzywdzonego. - Prokurator chciał, żebym dał dostęp śledczym do swojego telefonu i komputera. Odmówiłem. Nie mam gwarancji, że te dane nie wyciekną z akt. Że moje zeznania nie pojawią się w mediach. Prokurator poinformował mnie, że za odmowę udzielenia informacji może mi wymierzyć karę porządkową - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Sędzia Waldemar Żurek na początku stycznia otrzymał powiadomienie z Prokuratury Okręgowej w Warszawie o wszczęciu śledztwa. Toczy się ono "w sprawie stosowania przemocy w postaci ingerencji w elementy jezdne pojazdów samochodowych i formułowania gróźb bezprawnych za pomocą środków komunikacji elektronicznej wobec funkcjonariuszy publicznych - Rzecznika Prasowego Krajowej Rady Sądownictwa Waldemara Żurka i innych członków Krajowej Rady Sądownictwa - w celu zmuszenia ich do zaniechania prawnych czynności służbowych".
Jak wyjaśnił "Gazecie Wyborczej" rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Michał Dziekański postępowanie zostało wszczęte z urzędu w związku z publikacją "Ujawniamy... " zamieszczoną na portalu wPolityce.pl zawierającą wypowiedzi sędziego Waldemara Żurka wskazujące na podejrzenie popełnienia przestępstwa m.in. na jego szkodę.
Sędzia Żurek: mój adres może wyciec z akt, moich bliskich dotknęły już przykre zdarzenia
Z artykułu wynika, że Żurek miał twierdzić, iż "na sędziach KRS wywierana jest presja, przebijane są im opony w samochodach, a nawet mają otrzymywać telefony z pogróżkami".
Sędzia Żurek został wezwany do Warszawy na przesłuchanie w charakterze pokrzywdzonego. "Prokurator chciał, żebym dał dostęp śledczym do swojego telefonu i komputera. Odmówiłem. Nie mam gwarancji, że te dane nie wyciekną z akt. Że moje zeznania nie pojawią się w mediach. Albo że dla wykrycia przestępstwa gróźb karalnych nie zostanie mi założony podsłuch, a potem nagrania nie pojawią się w publicznej telewizji, jak nagrania z telefonu Józefa Piniora" - powiedział "GW" mówi.
"Prokurator poinformował mnie, że za odmowę udzielenia informacji może mi wymierzyć karę porządkową. Powiedziałem, że wolę zapłacić karę, ale chronić moją rodzinę. Mój adres może wyciec z akt, a moich bliskich już, niestety, dotknęły przykre zdarzenia związane, jak sądzę, z moją publiczną działalnością" - wyjaśnił .