Rzeczniczka OBWE: zaproszenie obserwatorów to obowiązek
Zaproszenie obserwatorów OBWE na wybory jest obowiązkiem każdego państwa członkowskiego - powiedziała rzeczniczka Biura OBWE w Warszawie Urdur Gunnarsdottir, komentując decyzję polskich władz o odmowie przyjęcia misji OBW na czas październikowych wyborów parlamentarnych.
21.09.2007 | aktual.: 22.09.2007 00:20
Nadal mamy nadzieję, że zostaniemy zaproszeni - podkreśliła. Według Gunnarsdottir, stanowiska Polski przekazanego Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie nie można na razie traktować jako ostatecznej odmowy.
Jej zdaniem, to że OBWE chce wysłać obserwatorów na wyborów, nie oznacza, że widzi jakieś podstawy do obaw o polską demokrację. Rzeczniczka podkreśla, że to normalna sprawa. Dodała też, że w tym samym czasie co w Polsce wybory odbędą się w Szwajcarii i będą tam obecni obserwatorzy OBWE.
Jak zaznaczyła, mimo starań o spotkanie i rozmowę o obecności obserwatorów, polskie MSZ odmówiło tłumacząc się brakiem czasu.
Wcześniej rzecznik MSZ Robert Szaniawski potwierdził nieoficjalne informacje francuskiej agencji AFP, że Polska odmówiła wydania zgody na przyjazd obserwatorów na październikowe wybory. Szaniawski powiedział, że OBWE zwracając się do Polski o przyjęcie obserwatorów nie postawiła żadnych zarzutów, co do możliwych nieprawidłowości podczas najbliższych wyborów w Polsce.
Jesteśmy zaskoczeni. Polska jest krajem o utrwalonej demokracji i nie widzimy konieczności misji OBWE w sprawie wyborów w naszym kraju - powiedział Szaniawski.
Brak zgody rządu polskiego na przyjazd obserwatorów OBWE skrytykowali politycy opozycji.
To skandaliczne, znowu skonfliktujemy się z całą Europą, z niezwykle ważną organizacją europejską - komentował w TVN24 jeden z liderów SLD Ryszard Kalisz. Jego zdaniem, "to odmowa wzburzy Europę".
Wiceszef PO Bronisław Komorowski, również gość TVN24, ocenił decyzję rządu jako "poważny błąd". Podkreślił, że OBWE wysyła swoich obserwatorów nie tylko do - jak powiedział - "krajów półdzikich", ale również do krajów cywilizowanych.
Komorowski mówił, że to poważny błąd rządu polskiego, który nam tylko i wyłącznie przysporzy złych opinii na świecie. Obecność tej misji absolutnie by nie potwierdziła żadnych zarzutów o jakiekolwiek odstąpienie od demokracji. Wręcz odwrotnie, mogłaby zostać potraktowana jako koronny dowód, że wszystko jest w porządku.
Poseł PiS Zbigniew Girzyński bronił decyzji rządu. Jego zdaniem, zgodnie z zasadami obowiązującymi w OBWE to kraj, w którym odbywają się wybory, zaprasza obserwatorów OBWE gdy uzna to za wskazane. Przekonywał, że w przypadku Polski miało miejsce odejście od tej zasady, bo OBWE sama wystąpiła z inicjatywą wysłania obserwatorów na październikowe wybory. Stąd taka a nie inna reakcja rządu - jak najbardziej prawidłowa - podkreślił Girzyński.
OBWE skupia 56 państw członkowskich z Europy, Azji Środkowej i Ameryki Północnej. Celem OBWE jest umacnianie bezpieczeństwa i współpracy w trzech wymiarach: polityczno-wojskowym, gospodarczo- ekologicznym i ludzkim. Deklaracje i decyzje OBWE mają charakter polityczny i nie są prawnie wiążące.
Ze strony internetowej OBWE wynika, że w ostatnim czasie obserwatorzy Organizacji byli w Kazachstanie (sierpniowe wybory parlamentarne i lokalne) i w Grecji (wybory parlamentarne 16 września). Ponadto misje OBWE będą przyglądać się m.in. przedterminowym wyborom parlamentarnym na Ukrainie (30 września)oraz w Szwajcarii (21 października) i prezydenckim w Słowenii (21 października).