Rządzący nie chcą przesunięcia wyborów. Skąd ten upór?
Robert Feluś, zastępca redaktora naczelnego Wirtualnej Polski, w programie WP #Newsroom mówił o tym, dlaczego władza chce, by mimo koronawirusa wybory odbyły się 10 maja. Zwrócił uwagę, że jeśli "zaraza dotknie nasz kraj w dotkliwy sposób, to w pewnym sensie spustoszy Polskę, a potem odium tego spadnie na rządzących. - Władza boi się tego "potem" - podkreślił. Jego zdaniem rządzący liczą, że teraz uda im się doprowadzić do zwycięstwa swojego kandydata, bo później może być różnie.
Skąd ten upór? Bo ja też nie wierz… Rozwiń
Transkrypcja:
Skąd ten upór? Bo ja też nie wierzę w to, że Prawo i Sprawiedliwość wierzy, że ten wirus przejdzie bokiem.
Wszyscy w Prawie i Sprawiedliwości muszą mieć świadomość, że jest naprawdę źle. Zarówno ekonomicznie, politycznie, wszelako.
Skąd ten upór? Co takiego musi być u podstaw tego uporu?
Ten upór wynika z tego, że jeśli rzeczywiście zaraza przetoczy się przez nasz kraj w sposób duży, to w znacznym stopniu ten kraj na różnych płaszczyznach spustoszy.
W takich sytuacjach zawsze część odium, nie wiem, rosnącego bezrobocia, upadających firm i wielu wielu innych rzeczy spada na rządzących.
Więc rządzący się boją takiej sytuacji, że albo teraz nam się uda szybko tego naszego kandydata przepchnąć i złapać kolejne 5 lat naszego prezydenta.
Bo potem to może być różnie. I dlatego władza się boi tego "potem". Bo potem naprawdę może być w słupkach poparcia bardzo słabo.
A może to jest pokaz siły? Po prostu pokazujemy - jesteśmy w stanie przeprowadzić wybory nawet w takich krytycznych warunkach.
Ja mam wrażenie, że akurat takiego pokazu siły koronawirus jakoś się nie przesadnie boi. On będzie szedł swoim trybem.
Jeśli nie będziemy podejmowali działań takich, które powinniśmy podejmować. Słuchałem dzisiaj z pewnym zażenowaniem marszałka, doktora Karczewskiego.
Który komentując te niedawne podróże pana prezydenta, mówił, że "przecież on musi pójść do ludzi, uścisnąć dłoń" - no na Boga. No właśnie nie musi.
Najlepiej teraz sobie nie ściskajmy dłoni. A nie kto inny jak pan marszałek Karczewski parę tygodni temu pouczał marszałka Grodzkiego.
Że nie tak się przyciska dozownik, tylko tak się przyciska dozownik. Żeby tymi rękami nie manipulować.