Rządowa grafika uznana za nieprawdziwą. O czym naprawdę pisali amerykańscy naukowcy
Uzasadnieniem dla przedłużenia obostrzeń stała się publikacja badań amerykańskich naukowców w magazynie "Nature". Na tej podstawie ekipa premiera Mateusza Morawieckiego twierdziła, że nie może być mowy o szybkim otwarciu m.in. restauracji, hoteli i centrów fitness. Problem w tym, że przytaczani naukowcy nie opisywali "ryzyka zakażeń" oraz nie zalecali zamrażania gospodarki.
- Grafikę opublikowaną przez rząd uznaję na informację nieprawdziwą. Oryginalny wykres w "Nature" nie służy do porównania ryzyka zakażenia w zależności od miejsca, które odwiedzamy. Dlatego zamieszczony tytuł wprowadza w błąd - komentuje w rozmowie z WP dr Maciej Jasiński, naukowiec z Laboratorium Bioinformatyki Strukturalnej Uniwersytetu Warszawskiego.
Dr Maciej Jasiński to jeden z wielu ekspertów, którzy zweryfikowali komunikat rządu ze źródłem naukowym, do którego się on odnosi. Według niego ta weryfikacja pokazuje, że nawet oficjalne informacje podawane przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów należy traktować z dużą dozą ostrożności.
- Trudno ocenić czy zaistniała sytuacja wynikła z niekompetencji autorów grafiki, czy jest cyniczną próbą wprowadzania odbiorców w błąd - dodaje.
Co naprawdę opisali naukowcy w "Nature"?
Oryginalny wykres amerykańskich naukowców opisuje wyniki symulacji, jak w otwarcie danej branży wpłynie na potencjalną liczbę zakażeń. Dotyczył miasta Chicago i odnosił się do analizy danych z telefonów komórkowych mieszkańców z wiosny 2020 roku. Pokazywały one, ile osób odwiedza restauracje, bary, hotele, kościoły i jaki jest czas przebywania w tych miejscach.
Na tej podstawie sześcioro naukowców oszacowało, jak poluzowanie obostrzeń, może wpłynąć na liczbę zakażeń. Wyszło im, że otwarcie restauracji (beż żadnych limitów) mogłoby spowodować ponad 6000 nowych infekcji na każde 100 000 mieszkańców w ciągu miesiąca.
- Czymś innym liczba potencjalnych zakażeń w danym miejscu, a czym innym ogólnie ryzyko zakażenia się w restauracji czy siłowni, co podkreślał rząd. Wysoką pozycję restauracji na wykresie autorzy z "Nature" tłumaczą liczbą restauracji w Chicago, dużą częstotliwością wizyt mieszkańców w restauracjach oraz długim czasem przebywania klientów w tych lokalach - przekonuje dr Jasiński.
Podkreśla, że trudno jest przełożyć szacunki z Chicago na warunki polskie, bo przeciętny Amerykanin na bywanie w restauracjach wydaje kilka razy więcej pieniędzy niż Polak. Sprawdziliśmy, że w liczącym 2,7 mln mieszkańców Chicago jest 7300 restauracji (dane burmistrza), a w Warszawie działa ich 2651 (dane GUS z 2019 roku).
To nie wszystkie zarzuty. Autor rządowej grafiki "wygumkował" z oryginalnej tabeli część danych, które świadczyły o niepewności przedstawionych szacunków. Nie wytłumaczył też, co znaczą liczby na poziomej osi wykresu. Fundacja Naukowa SmarterPoland.pl nominowała rządową grafikę w plebiscycie na najgorszy wykres roku 2020. - "No cóż, zgadzają się jedynie kolory pudełek, choć akurat te nic w tym przykładzie nie znaczą" - czytamy na blogu SmarterPoland.pl.
Czy amerykańscy naukowcy zalecali lockdown?
Szóstka naukowców stwierdziła, że ich obliczenia będą mogły pomóc urzędnikom w podjęciu decyzji o zniesieniu niektórych obostrzeń.
"Ograniczenie do 20 proc. maksymalnego obłożenia POI (przyp. red, czyli właśnie restauracji, hoteli, siłowni itd) w obszarze miejskim Chicago zmniejszyłoby przewidywaną liczbę nowych infekcji o ponad 80 proc. " - czytamy w artykule "Nature".
Naukowcy podkreślili, że taki limit w mniejszym stopniu rujnuje biznes, niż całkowite zamknięcie branż. Przedsiębiorcy stracą jedynie 42 proc. przychodów.
Dodajmy, że w mieście Chicago oraz całym stanie Illinois kluby fitness działały przy ograniczeniu liczby klientów do 25 proc. miejsc. W ostatnich dniach doszło do kolejnego poluzowania obostrzeń. W zajęciach fitness może brać udział najwyżej 50 osób jednocześnie. Restauracje mogą przyjmować do 25 osób.
Luzowanie obostrzeń w Polsce
Premier Mateusz Morawiecki i KPRM posługują się "spolszczoną wersją" grafiki od listopada 2020 roku, uzasadniając utrzymywanie obostrzeń. Rzecznik rządu Piotr Müller pod koniec stycznia tłumaczył, że rząd podejmując decyzje o obostrzeniach, bazuje na publikacji z "Nature".
- To jedno z najbardziej prestiżowych czasopism naukowych na świecie. Na tej podstawie podejmujemy decyzje, plus na podstawie rekomendacji rady medycznej, czy profesorów epidemiologów - mówił.
Przypomnijmy, że coraz większa grupa przedsiębiorców domaga się poluzowania obostrzeń. Część firm z branży gastronomicznej oraz klubów fitness zdecydowało się wznowić działalność wbrew decyzjom ogłoszonym przez władze. Z zapowiedzi szefa KPRM Michała Dworczyka wynika, że pod koniec tygodnia rząd ma ogłosić nowe decyzje w sprawie obostrzeń.