Rząd USA wiedział o dręczeniu więźniów przez wojsko?
Fakty dręczenia więźniów przez wojsko w
Iraku i bazie Guantanamo na Kubie były znane najwyższym
dostojnikom administracji USA, ale przez nich ignorowane - twierdzi
znany reporter i tropiciel skandali Seymour Hersch.
13.09.2004 | aktual.: 13.09.2004 06:52
W najnowszej książce "Chain of Command: The Road from 9/11 do Abu Ghraib" (Łańcuch dowodzenia: Droga od 9/11 do Abu Ghraib), utrzymuje on, że analityk CIA, który odwiedził bazę Guantanamo latem 2002 r., napisał raport o znęcaniu się tam nad więźniami. Z raportem zapoznał się gen. John A. Gordon, zastępca doradczyni prezydenta Busha ds. bezpieczenstwa narodowego, Condoleezzy Rice.
Gordon miał zawiadomić Rice, która następnie omawiała sprawę nadużyć w Guantanamo m.in. z szefem Pentagonu, Donaldem Rumsfeldem, ale nie wyciągnięto z raportu żadnych wniosków.
Hersch nie ujawnia nazwiska wspomnianego analityka CIA, podobnie jak innych swoich źródeł - m.in. tożsamości anonimowego oficera armii w Iraku, który z kolei już w listopadzie 2003 r. miał dowiedzieć się o torturach w więzieniu Abu Ghraib pod Bagdadem.
Zawiadomił on o tym - pisze autor - dowódcę wojsk w Iraku, generała Johna Abizaida, który rzekomo odpowiedział: Nie chcę tykać tej sprawy. O torturach w Abu Ghraib opinia publiczna dowiedziała się dopiero w kwietniu br.
Gdy w niedzielę telewizja CNN zapytała Condoleezzę Rice o sprawę więźniów w Guantanamo, zaprzeczyła jakoby wcześniej dowiedziała się o ich maltretowaniu. Były tylko pewne problemy z nadmiernym zatłoczeniem (w więzieniu), ale nic, co by sugerowało jakieś nadużycia.