Rząd SLD‑UP, do raportu! - Komentarz Internauty


Pedofilia, korupcja a ostatnio molestowanie i mobbing, to pojęcia, z którymi odruchowo wiążemy słowo "obrzydliwość". Marek Pol, były wicepremier i minister infrastruktury, dodał właśnie do powyższego katalogu hańby słowo "raport". Myliłby się ktoś sądząc, iż "raport", który tak zbulwersował - ulubionego ministra wszystkich kierowców - to dzieło jakiejś szajki zboczeńców czy dewiantów. Chodzi o dokument Najwyższej Izby Kontroli, która realizując swoje konstytucje obowiązki, dokonała surowej oceny skutków tzw. umowy gazowej z Rosją. W materiałach przekazanych bezpośrednio zainteresowanym oraz mediom NIK wskazuje na rażące błędy i uchybienia popełnione w toku negocjacji z Rosjanami, obarczając całą winą gabinet SLD-UP.

15.07.2004 | aktual.: 16.07.2004 10:32

A błędy, o których mowa w raporcie, skutkują w sposób katastrofalny dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Wnioski NIK, które tak bardzo zaskoczyły i oburzyły byłych dygnitarzy, nie dziwią przedstawicieli opozycji oraz niezależnych ekspertów. Warto przypomnieć, że tuż po "tryumfalnym" powrocie polskiej delegacji z Moskwy wskazywano na poważne mankamenty tej umowy. Dużo mówiono i pisano, o realnym niebezpieczeństwie uzależnienia kraju od nie zawsze nam przyjaznego mocarstwa, o możliwości wywierania przez Rosjan politycznego nacisku, a nawet możliwości zastosowania "gazowego szantażu".

A że nie było to czcze gadanie rozhisteryzowanych dyletantów przekonaliśmy się szybko i boleśnie. Tej zimy w wojence białorusko-rosyjskiej o dochody z tranzytu gazu na zachód, niejako rykoszetem, trafiona i poszkodowana została polska gospodarka. Straty nie zostały zrekompensowane, sam problem próbowano zbagatelizować, winnych oczywiście nie ma.

Dzisiaj inkryminowani w raporcie pp. Miller, Piechota i Pol, podważają zaufanie obywateli do konstytucyjnego organu państwa, jakim jest NIK, zarzucając mu uwikłanie w polityczną grę z SLD-UP, wyciąganie "kłamliwych i obrzydliwych" wniosków pod polityczne zamówienie opozycji.

Jednocześnie panowie ci nie podają żadnych dowodów na poparcie tej tezy. Inaczej ma się sprawa z samym raportem, który nie tylko bada i daje wykładnie dokumentów źródłowych, ale przede wszystkim stwierdza fakty, te widoczne gołym okiem: zerwanie umowy z Norwegami, brak dywersyfikacji dostaw, brak jasnej strategii rządu dotyczącej sektora energetycznego, brak programu dla rozwoju alternatywnych źródeł pozyskiwania energii, etc.

Były wicepremier z charakterystyczną dla siebie butą stwierdza publicznie, że wszelkie zarzuty kontrolerów może łatwo i szybko obalić... I czas najwyższy! Bo, albo rację ma Pol, i w tedy raport NIK, jest wartym "funta kłaków" świstkiem papieru a instytucja, która go przygotowała zbędna i szkodliwa, albo wręcz odwrotnie: zarzuty zawarte w raporcie się potwierdzają, i wtedy okazuje się, ze pp. Pol, Miller i Piechota, nie tylko, że nieudolnie prowadzili powierzone im przez Polaków sprawy, to jeszcze działali na ich szkodę, co byłoby więcej niż "obrzydliwe".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)