Rząd Niemiec: użycie broni chemicznej przez Syrię musiałoby zostać ukarane
Rzecznik rządu Niemiec Steffen Seibert powiedział, że jeśli inspektorzy ONZ potwierdzą użycie broni chemicznej przez reżim prezydenta Syrii Baszara al-Asada, "będzie to musiało zostać ukarane".
- Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że był to atak z użyciem trującego gazu. Nie może to pozostać bez konsekwencji - podkreślił Seibert. Następnie powiedział, że Niemcy chcą uczynić wszystko, co możliwe, by doprowadzić do politycznego rozwiązania w Syrii.
Associated Press napisała, odnotowując tę wypowiedź, że rząd Niemiec po raz pierwszy zasugerował, iż poparłby w takiej sytuacji "międzynarodową odpowiedź militarną przeciwko Syrii". Seibert nie skonkretyzował, jakiego rodzaju mogłaby to być odpowiedź, ale - jak pisze agencja AP - nie wykluczył użycia siły.
W sobotę Seibert mówił, że kanclerz Merkel jest przeciwna interwencji wojskowej w Syrii. - Nie forsujemy ścieżki wojskowego rozwiązania - powiedział rzecznik. - Uważamy, że sytuacji nie da się rozwiązać z zewnątrz środkami militarnymi, lecz że trzeba doprowadzić do rozwiązania politycznego - dodał.
Minister spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwelle oświadczył, że "użycie chemicznej broni masowego rażenia byłoby zbrodnią cywilizacyjną". Jeśli się to potwierdzi, "społeczność międzynarodowa musi zadziałać". Niemcy będą w takim wypadku "należeć do tych, którzy za słuszne uznają wyciągnięcie konsekwencji" - dodał, wypowiadając się na spotkaniu z ambasadorami Niemiec.
Syryjska opozycja oskarżyła w zeszłym tygodniu siły reżimu prezydenta Asada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Reżim stanowczo zaprzecza oskarżeniom. Organizacja Lekarze bez Granic poinformowała w sobotę, że do trzech szpitali w rejonie Damaszku trafiło około 3600 osób z objawami zatrucia środkami paralityczno-drgawkowymi, a 355 z nich zmarło.
W poniedziałek na miejsce tego ataku udała się ekipa inspektorów ONZ.