Ryzykują życie wchodząc na cienki lód. "Chłopiec rozbijał lód, mama się przyglądała"
W ostatnich tygodniach obserwujemy coraz więcej niebezpiecznych zachowań na zamarzniętych zbiornikach wodnych. W Klimkówce w Małopolsce dzieci wspinały się po kruchych krach, a w Warszawie bawiły na lodzie rozbijając taflę pod sobą. Wszystkiemu przyglądają się rodzice. - Lód, który ma dziesięć centymetrów, to już balansowanie na granicy życia - mówi w rozmowie z WP ratownik GOPR Kacper Janusz.
W sezonie zimowym coraz częściej dochodzi do wypadków związanych z wchodzeniem na lód, pomimo licznych ostrzeżeń i apeli służb ratunkowych. W wielu rejonach Polski tafla lodu, choć może wyglądać na solidną, wcale nie jest bezpieczna. Wiele osób ignoruje ostrzeżenia i ryzykuje życie, wchodząc na nieutwardzony lód, co skutkuje poważnymi wypadkami, a nawet tragediami.
W środowy poranek nad jeziorem Klimkówka pełno jest wypoczywających na feriach okolicznych mieszkańców. Są wędkarze, rodzice z dziećmi i grupa morsów. Ci ostatni wchodzą na kruchy lód przy brzegu. Mimo ośmiu stopni na plusie na środku zamarzniętego jeziora widzimy grupkę wędkarzy. Po grubych kawałkach kry chodzą rodzice ze wspinającymi się dziećmi.
- Spędzamy czas na świeżym powietrzu, ale oczywiście uważamy, żeby nie zapuszczać się wgłąb jeziora - mówi nam mama kilkulatki, bawiącej się na krach. Na nasze pytanie, czy są pewne, co do bezpieczeństwa zabawy, kobieta stwierdza, że "przecież na środku są wędkarze", a oni "są ciężsi".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
20-letni kierowca z Cieszyna omal nie potrącił kobiety z dzieckiem
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w niedzielę w Warszawie. Na zbiornik wodny weszła mama z małym dzieckiem. Chłopiec rozbijał lód, a mama przyglądała się jego "zabawie". Na miejscu interweniować musieli policjanci.
W sieci pojawił się także mrożące krew w żyłach filmik i zdjęcia z Rzeszowa. Widzimy na nim trzy osoby idące po zamarzniętym Wisłoku, w okolicach Lisiej Góry. "O ile przy brzegu lód wydawał mi się dość gruby, to na środku był dość cienki" - pisze autor zdjęć.
"Oni szli obok siebie, a więc ten ciężar był skumulowany na małej powierzchni. Głupie to było. Jakby oni wpadli do wody na środku rzeki, to zanim ja, czy ktoś inny zadzwoniłby po strażaków, i zanim by oni przyjechali, to nie wiem, czy oni by w takiej zimnej wodzie tak długo wytrzymali" - ocenia.
W ubiegłym tygodniu w sieci pojawił się z kolei filmik, na którym widać, jak dzieci pod opieką dorosłych, maszerowały przez zamarznięty zalew Żwirownia. Było wtedy około sześciu stopni na plusie.
Pod kilkulatką załamał się lód. W jeziorze zatonęli wędkarze
W ubiegłym tygodniu pod wodę wpadła kilkuletnia dziewczynka spacerująca po jeziorze Okra. To niewielki akwen na południe od Drawska Pomorskiego. Dziewczynka bawiła się w pobliżu jeziora z rówieśnikami. Całe zdarzenie zarejestrowały kamery monitoringu miejskiego. Na nagraniu widać, jak dziewczynka odchodzi od brzegu i załamuje się pod nią lód. Dziecko wpada do wody. Po ponad minucie dziewczynce udało się samodzielnie wydostać na twardy lód i zejść z zamarzniętego jeziora.
Do tragicznych wydarzeń doszło w miniony weekend w województwie kujawsko-pomorskim. Wędkarze, którzy wybrali się na jezioro Liciszewskie swój pomysł przypłacili życiem. Podczas połowów lód na tafli pękł i obaj mężczyźni wpadli do wody. Na miejsce natychmiast wysłano cztery jednostki straży pożarnej, specjalistyczną grupę wodno-nurkową z Włocławka oraz dwa śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Po około godzinie udało się ich wydostać z wody. Zostali przewiezieni do szpitala, jednak mimo starań, nie udało się ich uratować.
Ratownik: "Lód, który ma 10 cm to już balansowanie na granicy życia"
- Każdego roku podkreślamy, edukujemy i prosimy, by nie wchodzić na lód. I co roku wyławiamy ludzi z wody. Brak w nich jakiejkolwiek refleksji. Ściągam ze środka zamarzniętego jeziora i małe dzieci i dorosłych, wędkarzy, morsów, a nawet emerytów, którzy robią sobie zdjęcia - opisuje w rozmowie z Wirtualną Polską ratownik GOPR Kacper Janusz.
- Bezpieczna grubość lodu to co najmniej 15 centymetrów. Lód, który ma 10 centymetrów to już balansowanie na granicy życia. To może w każdej chwili skończyć się tragicznie - dodaje.
Znacząca jest nie tylko grubość lodu, ale też kolor. Jak tłumaczy, biały lód świadczy o dużej zawartości powietrza, a więc jest chropowaty i kruchy. - Gdy jest jednolity, przezroczysty jest w miarę elastyczny i bezpieczniejszy, ale trzeba pamiętać, że na tafli są miejsca, gdzie pokrywa będzie sięgała kilkunastu centymetrów, a tuż obok zmniejszy się do kilku centymetrów. Dzieje się tak za sprawą prądów wodnych - zaznacza.
Służby ratunkowe apelują o ostrożność i przestrzeganie zasad bezpieczeństwa przypominając, że zimowe rozrywki, takie jak wędkarstwo na lodzie, mogą szybko przerodzić się w niebezpieczną przygodę. Warto także pamiętać, że w przypadku wypadku na lodzie, każda sekunda jest na wagę złota. Dlatego tak ważne jest, by nie podejmować ryzyka i unikać niepewnych miejsc.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Czytaj też: