Ryzykowny interes
Jeszcze parę tygodni temu przyszłość dąbrowskiej synagogi rysowała się w "różowych barwach". Był zagraniczny inwestor zainteresowany jej odrestaurowaniem, obietnice składała gmina żydowska, mówiło się też o przejęciu zabytkowej budowli przez miasto.
23.02.2006 | aktual.: 23.02.2006 08:56
Z planów nic jednak nie wyszło, więc powiat znów chce szukać nabywcy nieruchomości. Nic nie wskazuje na to, by przybliżyła się perspektywa realizacji wizji ulokowania we wnętrzach synagogi ekskluzywnego obiektu restauracyjno-hotelowego. Taki pomysł jesienią przedstawił przedsiębiorca z Hiszpanii. Cesar Correa kilka razy rozmawiał na ten temat z władzami powiatu dąbrowskiego.
Nie było wniosku Zabytek jest własnością skarbu państwa, ale formalnie opiekę nad nim sprawuje samorząd powiatowy. I to właśnie starostwo od dawna próbuje doprowadzić do odrestaurowania budowli. Hiszpan podejmowany jest w Dąbrowie z dużymi nadziejami. Właśnie z uwagi na wiązane z nim plany dotyczące odrestaurowania synagogi. Powiat liczył, że w porozumieniu z gminą Dąbrowa Tarnowska uda się przenieść prawa własności zabytku ze skarbu państwa na miasto. I w pewnym momencie wydawało się, że sprawa zostanie w taki sposób sfinalizowana.
Gmina skłonna była wystąpić z wnioskiem komunalizacyjnym do wojewody. Ten z pewnością chętnie pozbyłby się kłopotliwej nieruchomości. A jednak stało się inaczej. Praktycznie w ostatniej chwili władze miejskie z pomysłu wycofały się. - Kwestie synagogi wielokrotnie analizowaliśmy - mówi burmistrz Dąbrowy Stanisław Początek. -Zwyciężyła obawa, że zostaniemy sami z problemem jej zagospodarowania. Uznaliśmy, że nie było gwarancji, iż znalazłby się inwestor, który odrestaurowałby zabytek. A gdyby tak nagle zaczęła się sypać? Trzeba byłoby na jej ratowanie wydawać pieniądze z budżetu, zamiast przeznaczać je na inne ważne cele.
W punkcie wyjścia? Na plany Hiszpana pod koniec roku zareagowała Gmina Wyznaniowa Żydowska w Krakowie. Podczas swojej wizyty w Dąbrowie, a także w rozmowie z "Gazetą Krakowską" jej przewodniczący Tadeusz Jakubowicz twierdził, że gmina żydowska sama chętnie odzyskałaby synagogę "za przysłowiową złotówkę". Przekonywał, że w ciągu dwóch lat organizacja postarałaby się o pieniądze na uratowanie jej przed kompletną ruiną.
Przewodniczący spore nadzieje wiązał z samorządem gminy, gdyby ten przejął zabytek od skarbu państwa.- Po kilku tygodniach otrzymaliśmy od gminy wyznaniowej pismo o treści stojącej w pewnej sprzeczności z tamtymi zapewnieniami - twierdzi burmistrz Początek. - Ryzyko było więc zbyt duże. Dlaczego komunalizacja była tak ważna? Bo skarb państwa może co najwyżej nieruchomość sprzedać po cenie rynkowej. Żadnych preferencji finansowych oferować nie może.
Sprawa odrestaurowania synagogi nie posunęła się więc naprzód, a wręcz wróciła do punktu wyjścia. - Zamierzamy zlecić wycenę nieruchomości i próbować znaleźć na nią kupca - mówi Krzysztof Kaczmarski, starosta dąbrowski. Ma jeszcze nadzieję, że Cesar Correa nie porzuci swojej wizji. A może obietnice spełni rabin Nowego Jorku? W grudniu ubiegłego roku zapewniał starostę, że znajdzie osoby, które pomogą doprowadzić zabytek do porządku.