Ryzykowali życie VIP‑ów, bo nie chcieli bulwersować?
Kolejne rządy próbowały doprowadzić do zmiany samolotów dla VIP-ów. Jednak zawsze były wokół tego kontrowersje. Władza nie chciała bulwersować opinii publicznej tym, że chce latać nowymi samolotami.
15.07.2010 | aktual.: 15.07.2010 13:39
Czerwiec 2010 - MON rozważa sprzedaż rządowego tupolewa, który jest w remoncie generalnym w Rosji. Chodzi o maszynę o numerze bocznym "102", jedyny samolot Tu-154M, jaki pozostał w polskiej flocie rządowej po katastrofie w Smoleńsku.
Czerwiec 2010- dwa duże samoloty zdolne bez lądowania dotrzeć za Atlantyk i cztery mniejsze maszyny - takie zakupy przygotowuje rząd. Przetarg na nowe samoloty zostanie ogłoszony jeszcze w maju. Wcześniej rządzący dostaną dwa brazylijskie embraery jako rozwiązanie tymczasowe.
Czerwiec 2009 – zaplanowany jest przylot jednego z zamówionych samolotów. Dwa brazylijskie embraery miała kupić spółka ARP Fly, specjalnie powołana do tego celu przez rządową Agencję Rozwoju Przemysłu, a następnie wyleasingować je Ministerstwu Obrony Narodowej. Zakup został jednak wstrzymany.
Maj 2009 – ministerstwo obrony informuje, że pracuje nad wydzierżawieniem dwóch średniej wielkości samolotów rządowych. Rzecznik MON Robert Rochowicz mówi o długoterminowym leasingu dwóch samolotów i dodaje, że „decyzje o dalszej wymianie maszyn warszawskiego 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego będą podejmowane w terminie późniejszym, z zachowaniem pełnych procedur przetargowych”.
2009 – na początku roku minister obrony Bogdan Klich zapowiada, że w ciągu roku polscy politycy będą dysponowali nowymi samolotami (nie pada słowo „zakup”). Chodzi o wynajęcie od PLL LOT maszyn Embraer 175.
Grudzień 2008 – za rządów Donalda Tuska przygotowywane są założenia nowego przetargu (nie zostaje jednak ogłoszony przez rok). Wcześniej premier Tusk ogłasza, że w swoich podróżach będzie korzystał z samolotów rejsowych.
Wrzesień 2007 – minister Szczygło podpisuje decyzję o nowym przetargu na samoloty dla VIP-ów. W październiku PiS przegrywa wybory.
Maj 2007 – minister Aleksander Szczygło wstrzymuje przetarg, z powodu – jak mówi oficjalnie – „poważnych uchybień w przygotowaniu procedury przetargowej”. Zapowiada jednak przyspieszoną procedurę przetargową.
Listopad 2006 – Radosław Sikorski, szef Ministerstwa Obrony Narodowej, zapowiada przetarg na samoloty dla VIP-ów, podczas wizyty w szkole w Dęblinie. Ok. 100 mln zł – tyle, jak publicznie ogłasza Radosław Sikorski, rząd Kazimierza Marcinkiewicza przeznacza na samoloty rządowe. Chodzi o sześć samolotów, mające zastąpić Jaki-40.
Lata 2002-2003 – przetarg na samoloty rządowe ogłoszono za rządów Leszka Millera. Zgłosiło się wtedy trzech potencjalnych dostawców: kanadyjski Bombardier, francuski Dassault Aviation i amerykański Gulfstream. Dwaj pozaeuropejscy oferenci w ostatniej chwili wycofali swoje oferty. Rząd podjął decyzję o anulowaniu przetargu.
Kwiecień 2002 – w komunikacie z posiedzenia rady ministrów pada stwierdzenie, że (w związku z zakończeniem okresu eksploatacyjnego samolotów Jak-40 i zużycia eksploatacyjnego samolotów pozostających w służbie) konieczny jest niezbędny zakup nowych maszyn. Ogłoszony przetarg został jednak anulowany.
Lata 1989/90 - pierwszy w historii III RP plan wymiany samolotów 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.
Przeważnie temat wymiany rządowych samolotów poruszany był po ich awarii. Wcześniejsze doświadczenia pokazywały, że z rządowymi samolotami nie jest dobrze. Wystarczy przypomnieć o awarii Tu-154 w Mongolii, z powodu której Lech Kaczyński, który spieszył na spotkanie do Japonii, musiał lecieć z Ułan Bator wynajętym mongolskim samolotem. Była marszałek senatu Alicja Grześkowiak, która leciała rządowym samolotem, miała w 1999 roku awaryjne lądowanie na pustyni w Arabii Saudyjskiej.
Głośno było o awaryjnym lądowaniu śmigłowca Mi-8 z premierem Leszkiem Millerem na pokładzie. Do wypadku doszło 4 grudnia 2003 roku, kiedy wojskowy śmigłowiec Mi-8 z 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego uległ awarii pod Piasecznem. W wyniku katastrofy 14 osób zostało rannych - sekretarz stanu Aleksandra Jakubowska, dwóch pracowników Centrum Informacyjnego Rządu, 5 oficerów Biura Ochrony Rządu, 3 pilotów, lekarz i stewardessa. W 2004 roku z silnika Tu-154, którym premier Marek Belka leciał na szczyt Azja-Europa do Wietnamu, zaczęły wydobywać się kłęby dymu. Wyczarterowano inny samolot, by kontynuować podróż.
Źródła: TVN24, Gazeta Wyborcza, IAR,PAP,"Polityka", Polska The Times, "Skrzydlata Polska"