Rywin kontratakuje
Fakt prowadzenia przez Prokuraturę Apelacyjną
postępowania równolegle z pracami sejmowej komisji śledczej,
sposób, tryb i styl prowadzenia jej prac praktycznie wyklucza
konstytucyjne prawo do obrony - stwierdza Lew Rywin w oświadczeniu przesłanym PAP we wtorek wieczorem.
Jego zdaniem, wniosek Komisji o przeszukanie jego domu i biura - o czym dowiedział się z telewizji - jest niezrozumiały. Przypomniał, że oddał się do dyspozycji prokuratury. Rywin dodał, że fakt, iż dowiaduje się o tej decyzji z telewizji, traktuje jako szykanę pozbawioną rzeczywistego sensu procesowego.
Z przeszukania, jak z każdego ograniczenia swobód obywatelskich, korzysta się w szczególnych sytuacjach, np. gdy osoba podejrzana ukrywa określone przedmioty lub odmawia ich wydania. Ja nic nie ukrywam, nikt też nie zwrócił się do mnie o wydanie jakichkolwiek rzeczy - napisał Rywin w oświadczeniu.
Rywin podał, że wniosek o dopuszczenie jego pełnomocników do udziału w pracach komisji śledczej, złożony w Sejmie we wtorek, nie został jeszcze rozpatrzony.
Mecenasi Marek Małecki i Piotr Rychłowski w liście do sejmowej komisji śledczej wnieśli o to, by mogli uczestniczyć w jej posiedzeniach z prawem zadawania pytań świadkom. Szef komisji, Tomasz Nałęcz, uznał tę propozycję za nieporozumienie. Dodał też, że według jego ekspertów jest to niemożliwe.
Nałęcz nie chciał szczegółowo odnosić się do wniosku, ponieważ - jak tłumaczył - dotyczy on sytuacji, która jeszcze nie zaistniała. To jest nieporozumienie. Ja to wczoraj wyjaśniłem panu mecenasowi, chociaż moim zdaniem mecenasowi nie należy takich rzeczy wyjaśniać. Pan Lew Rywin będzie mógł ustanowić swoich pełnomocników, jak zostanie wezwany przed komisję - powiedział Nałęcz. Dodał, że jest rzeczą dziwaczną, żeby obywatele Rzeczypospolitej niewzywani przed komisję ustanawiali swoich pełnomocników. (and)