Wystarczy w polityce powiedzieć "Pogonimy PiS-owskich frajerów lub postawmy PiS-owcom polityczną mogiłę", żeby dowiedzieć się, że jest się świrem?
Panie redaktorze, mój syn jest dorosłym, wolnym człowiekiem. Ma prawo do swoich poglądów. Ma prawo również do tego, żeby krytykować swojego ojca.
Żadne różnice zdań w sprawach politycznych nie zaburzą naszych świetnych relacji. To prawda.
Tylko czy polityk, który piastuje na stanowisko wicemarszałka Sejmu powinien się w ten sposób wypowiadać o kimkolwiek?
Na ten temat porozmawiam z panem marszałkiem Terleckim w cztery oczy.
Czyli rozumiem, że takiego spotkania jeszcze nie było?
Nie ma żadnego powodu, żeby organizować jakieś nadzwyczajne spotkanie. Pewnie gdzieś się miniemy na korytarzu sejmowym.
Jasne. Tylko, że w tej chwili pan mówi, że spotka się z nim pan w cztery oczy i to mu powie.
A gdyby tak o kimkolwiek kto zaatakował Prawo i Sprawiedliwość inny polityk powiedział, że to jest świr, to też by pan czekał na spotkanie w cztery oczy?
Czy powiedziałby pan publicznie, co o takich wypowiedziach myśli?
Nie ma żadnego powodu, żebym komentował czy to wypowiedź, artystyczną ekspresję mojego syna, czy wypowiedź, komentarz pana marszałka Terleckiego publicznie.
Co do utworu syna - treść jak treść. Mówiąc szczerze, znam ciekawsze intelektualnie formy krytyki naszego sposobu rządzenia.
Osobna sprawa to forma. Ale na ten temat będziemy z synem rozmawiać - pewnie przy stole rodzinnym. I przy różnicy zdań nie pokłócimy się.
Jasne. Tylko, że generalnie w Polskę jednak poszło to, że pana syn mówi to, co mówi. Nazywany jest, czy też obrażany jest przez marszałka Sejmu.
Takimi wyzwiskami jak świr. To nie szkodzi wizerunkowi Prawicy jako takiej?
Każdy bierze odpowiedzialność za swoje wypowiedzi.
Mówiąc szczerze, dla mnie relacje z synem są rzeczą na tyle ważną, że niezależnie od dosyć fundamentalnej w tej sprawie różnicy zdać, pozostaniemy przy tych zdaniach.
Ale też pozostaniemy przy relacji, która nas łączy. Po prostu relacji miłości między ojcem, a synem.
Syn jest zdolnym filozofem. Wydaje mi się, że w tym obszarze ma większy talent niż w wokalistyce.
Czyli rozumiem, że pana taki język w polityce, nazywanie kogoś świrem nie oburza?
Panie dyrektorze. Jeszcze raz podkreślam, że opinie na ten temat będę wypowiadał w rozmowach w cztery oczy.
I żadne wysiłki pana redaktora nie skłonią mnie do tego, żeby zmienić zdanie. Nie, ja rozumiem, że pan będzie w cztery oczy rozmawiał z marszałkiem Terleckim.
Ale pytam generalnie. Czyli rozumiem, że od teraz można mówić o swoich przeciwnikach politycznych, że to świry - i właściwie nic w tym złego.
Generalnie nie podoba mi się ani język, którym posłużył się mój syn, ani język, którym posłużył się pan marszałek Terlecki.
A co do szczegółów, to przenoszę je do rozmowy w cztery oczy. Z jednym i z drugim dżentelmenem.