Ryszard Legutko zapewnia, że rośnie liczba sojuszników PiS w PE. "Umacniamy się"

Ryszard Legutko zapewnia, że rośnie liczba sojuszników PiS w PE. "Umacniamy się"

Ryszard Legutko zapewnia, że rośnie liczba sojuszników PiS w PE. "Umacniamy się"
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Momot
Patryk Osowski
25.03.2019 12:38, aktualizacja: 25.03.2019 16:48

Polityk PiS jest przekonany, że po eurowyborach dotychczasowy obraz Brukseli mocno się zmieni. Ocenia, że do sojuszu z PiS mogą przystąpić ugrupowania z Hiszpanii, Włoch, Węgier, a nawet Francji.

Prawo i Sprawiedliwość należy w europarlamencie do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Prof. Ryszard Legutko zapewnia, że po najbliższych wyborach EKR będzie miała znacznie więcej przedstawicieli. Zaznacza, że obecni członkowie z pewnością odnotują w maju znacznie lepsze wyniki niż 5 lat temu.

- Są też partie, których nie ma w PE, a które zgłosiły chęć przystąpienia do EKR. Ich pozycja umacnia się w krajach członkowskich. To jest przede wszystkim hiszpański Vox, holenderskie Forum na rzecz Demokracji, czy francuskie Powstań Francjo. Z nimi wszystkimi mamy uzgodnienia, a z niektórymi osobiście podpisałem deklaracje o współpracy - cytuje polityka polskieradio.pl.

Legutko wskazał, że szeregi EKR mógłby zasilić też węgierski Fidesz premiera Viktora Orbana.

- Orban ma wielu wrogów w Europejskiej Partii Ludowej, do której należy. Trudno ocenić, czy znajdzie się poza grupą. Nie jest to do końca jasne. Gdyby jednak znalazł się poza tą rodziną polityczną, to pierwszą grupą, do której powinien się zwrócić jest EKR - dodał wiceprzewodniczący tego ugrupowania.

Legutko: "Od 40 lat rządzą UE, są w stanie paniki"

Europoseł PiS odniósł się także do słów Manfreda Webera, niemieckiego szefa Europejskiej Partii Ludowej, który ocenił ostatnio, że "Polska pod rządami PiS zmierza w kierunku nacjonalistycznym".

Legutko stwierdził, że Weber zachowuje się skandalicznie, ale nie jest tym zaskoczony. W jego opinii ci, "którzy od 40 lat wciąż rządzą Unią Europejską, są w stanie paniki".

- Bo pojawiła się szansa nadkruszyć ten monopol władzy - przywołuje słowa profesora portal polskieradio.pl.

Dodał, że krajom takim jak Niemcy czy Francja brakuje teraz silnego przywództwa. - Francja nie ma szczęścia do prezydentów. Wydawało się, że Francois Hollande był najgorszym prezydentem w powojennej historii Francji, jednak Macron okazał się jego konkurentem w tej dyscyplinie - powiedział.

Źródło: polskieradio.pl, wpolityce.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (556)
Zobacz także