Ryszard Kalisz i Jarosław Gowin: Rosjanie mają nagranie ze spotkania Putin-Tusk?
Ryszard Kalisz i Jarosław Gowin w programie "Polityka przy kawie" w TVP1 zastanawiali się, czy nagranie ze spotkania Putin-Tusk z 2008 roku w ogóle istnieje. - Jeżeli rozmowa była nagrywana i Rosjanie to nagranie mają, to bardzo się martwię, co będzie w przyszłości - powiedział Kalisz.
Kalisz przypomniał, że Radosław Sikorski powiedział amerykańskiemu dziennikarzowi z portalu Politico, że rozmowa Tuska z Putinem była nagrywana. - Jeśli Rosjanie to nagranie mają, to bardzo się martwię, co będzie w przyszłości. To najważniejsze pytanie dla naszych służb - mówił polityk.
Jarosława Gowina zaciekawił fakt, że były premier Polski nie mówił do tej pory nic na temat propozycji rozbiorowych Ukrainy. - Załóżmy, że Donald Tusk milczał, bo rzekomo miał mieć świadomość, że był nagrywany. (...) Jeśli faktycznie Tusk na takie dictum ze strony Putina milczał, to nagranie może być instrumentem szantażu – powiedział w TVP były minister sprawiedliwości.
Wywiad dla Politico
Portal Politico napisał, że Rosja usiłowała wplątać Polskę w inwazję na Ukrainę i przytoczył słowa Sikorskiego: "Chciał (Putin), żebyśmy uczestniczyli w podziale Ukrainy. Od lat wiedzieliśmy, że tak myślą. Była to jedna z pierwszych rzeczy, jakie Putin powiedział premierowi Donaldowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Moskwie. Mówił, że Ukraina jest sztucznym krajem, a Lwów jest polskim miastem i dlaczego by nie załatwić tego wspólnie. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany" - zacytował portal b. szefa polskiej dyplomacji.
Sikorski: zdarza się człowiekowi zagalopować
We wtorek podczas porannego briefingu pytany przez dziennikarzy o tę wypowiedź Sikorski odesłał do wywiadu dla wyborcza.pl. - Nie byłem świadkiem tej rozmowy, ale dotarła do mnie taka relacja. Słowo "propozycja" jest nadinterpretacją. Miały paść słowa, które wtedy można było wziąć za aluzję historyczną albo ponury żart - powiedział Sikorski w wywiadzie dla portalu wyborcza.pl.
Radosław Sikorski po południu powiedział, że jest mu przykro, iż postawił Donalda Tuska i premier Ewę Kopacz w niezręcznej sytuacji. - Zdarza się człowiekowi zagalopować, tak było w tym przypadku - przyznał.
Jak ocenił, w nieautoryzowanym tekście dla portalu Politico nastąpiła nadinterpretacja. - Zawiodła mnie też pamięć, bo po sprawdzeniu okazało się, że w Moskwie nie było spotkania dwustronnego premier Donald Tusk - prezydent Władimir Putin Radosław - mówił marszałek sejmu.
Sikorski mówił też, że przyjął "mocne postanowienie mówić już tylko to, co sam na własne uszy słyszał".
Sikorski powiedział też: - Mam nadzieję, że przejdziemy w tej dyskusji o tym, kto komu powiedział sześć lat temu do tego, co jest jądrem sprawy - to znaczy, że to, co zostało ogłoszone w umowie aneksacyjnej Krymu - czyli doktryna niesienia pomocy zbrojnej wszędzie tam, gdzie w opinii Rosji zagrożone są prawa obywateli rosyjskich, że to jest wszystko nie do przyjęcia.
- To, co prezydent Putin zrobił, jest groźniejsze niż to, co kiedyś powiedział czy nie powiedział - bo mnie przy tym nie było - w formie słownej, którą można różnie interpretować - stwierdził.
Źródło: TVP, PAP