Ryszard Czarnecki: pakt stabilizacyjny jest wartością samą w sobie
Ja myślę, że z całą pewnością pakt stabilizacyjny jest wartością samą w sobie. Ja na to patrzę z trochę może innej pozycji niż koledzy z Sejmu w Warszawie, patrzę z punktu widzenia człowieka, który większość czasu spędza za granicą w Parlamencie Europejskim, w Brukseli, w Strasburgu. I widzę, że Polsce na Zachodzie potrzebna jest pewna opinia kraju stabilnego, który ma stabilny rząd ze stabilną większością - powiedział eurodeputowany Samoobrony Ryszard Czarnecki w "Sygnałach Dnia".
Sygnały Dnia: Panie pośle, ostatnie dni, ostatnie posiedzenie Sejmu obfitowało dyskusje, kontrowersje, bardzo gorące kontrowersje. W gruncie rzeczy dlaczego Samoobrona ustami Andrzeja Leppera odniosła się tak bardzo krytycznie do odwołania szefowej Państwowej Inspekcji Pracy Anny Hintz?
Ryszard Czarnecki: Po prostu pan marszałek Andrzej Lepper w Prezydium Sejmu odpowiada właśnie za kwestie inspekcji pracy, to mu podlega. Każdy wicemarszałek Sejmu ma rozpisane swoje obowiązki, kompetencje, zakres odpowiedzialności. I, niestety, pan marszałek Jurek dokonał odwołania szefowej Państwowej Inspekcji Pracy pani Anny Hintz bez uzgodnienia, bez konsultacji z Andrzejem Lepperem.
Czy to wystarczający powód, żeby doprowadzać do takich kontrowersji?
- Pan marszałek Jurek zachował się potem przyzwoicie, ponieważ przyznał, że było to uchybienie i przeprosił pana marszałka Andrzeja Leppera. Na pewno jest to kolejny sygnał, że ta współpraca w ramach naszej koalicji PiS/Samoobrona/LPR nie jest, delikatnie mówiąc, idealna i powinna być lepsza.
Ano właśnie, panie pośle, tutaj Andrzej Lepper wielokrotnie mówił, że brakuje porozumienia pośród koalicjantów, pośród tych, którzy podpisali umowę stabilizacyjną. Czy pan potwierdza, że brakuje takiego porozumienia, brakuje kontaktów, brakuje roboczych dyskusji?
- Ja myślę, że z całą pewnością pakt stabilizacyjny jest wartością samą w sobie. Ja na to patrzę z trochę może innej pozycji niż koledzy z Sejmu w Warszawie, patrzę z punktu widzenia człowieka, który większość czasu spędza za granicą w Parlamencie Europejskim, w Brukseli, w Strasburgu. I widzę, że Polsce na Zachodzie potrzebna jest pewna opinia kraju stabilnego, który ma stabilny rząd ze stabilną większością. I w tym kontekście pakt stabilizacyjny jest rzeczą potrzebną, ważną. Dlatego też im mniej sporów, im mniej takich zewnętrznych, publicznych debat, dyskusji, tym lepiej. Z całą pewnością ta współpraca powinna być lepsza. Oczekujemy od najsilniejszej partii w ramach tej koalicji, od PiS-u, że będzie z ich strony lepsza wola współpracy i porozumienia, natomiast cały czas – i podkreślam to bardzo stanowczo – ze strony Samoobrony, ze strony Andrzeja Leppera jest absolutnie otwartość, wola współpracy i działań, które ustaliliśmy wcześniej.
W takim razie jak pan sądzi, czy kwestia akcyzy na paliwo rolnicze może być tą kwestią, która będzie różniła Prawo i Sprawiedliwość, gremia rządowe od Samoobrony?
- Oby nie. Jest faktem, że gdy na początku tygodnia Andrzej Lepper, metaforycznie ujmując, uderzył pięścią w stół, to nagle okazało się, że ten punkt będzie ujęty w czasie najbliższego posiedzenia Sejmu.
No tak, ale w projekcie Samoobrony były, niestety, błędy i dlatego trzeba było ten projekt poddać pewnej nowelizacji, pewnym poprawkom.
- Ja myślę, że zamiast wytykać sobie błędy domniemane, rzekome czy prawdziwe, lepiej usiąść i porozmawiać, tak, aby tę ważną sprawę dla rolników, sprawę, która jest w wielu innych krajach Zachodniej Europy załatwiona, załatwić w Polsce jak najszybciej. I myślę, że tutaj rząd nie powinien wciskać hamulca w tym zakresie, tylko raczej być nastawionym ofensywnie, no i także uczciwie przyznać w kontekście tej ustawy i także innych projektów ustaw, że jest to pomysł Samoobrony. Nie warto sobie tego pomysłu przywłaszczać. Przykazanie "nie kradnij" obowiązuje wszystkich. Natomiast myślę, że tę ważną sprawę załatwimy dla dobra polskich rolników razem, wspólnie w ramach koalicji.