Ryby w Warcie zatruł środek insektobójczy
Powiatowy Lekarz Weterynarii w Poznaniu ujawnił, że środkiem, który zatruł kilkanaście ton ryb w Warcie jest transflutryna, składnik środków insektobójczych. Przy ul. Karpiej w odległości około kilometra od rzeki znajduje się zakład produkujący tego typu preparaty.
Do zatrucia rzeki doszło pod koniec października. Na odcinku Warty od Poznania do Obornik zauważono nadspodziewanie dużą liczbę śniętych ryb. W sumie pracownicy Polskiego Związku Wędkarskiego wyłowili z wody ponad trzy tony ryb, ale ich zdaniem musiało ich zginąć przynajmniej kilka razy więcej. Przywrócenie stanu zarybienia sprzed katastrofy ma zająć przynajmniej kilkanaście lat.
Natychmiast rozpoczęto poszukiwania sprawców, chociaż cały czas nie było wiadomo, jaka substancja dostała się do wody, powodując śmierć tak dużej liczby ryb. Podejrzenie od razu padło na zakłady przemysłowe znajdujące się w pobliżu rzeki. Kontrole przeprowadzone przez pracowników Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska pozwoliły dość szybko wytypować podejrzaną firmę.
- Udało nam się zdobyć ostateczny dowód, ale dopóki kontrola się nie zakończy, nie podajemy informacji o jaki zakład chodzi – mówiła w połowie listopada Wirtualnej Polsce Hanna Kończal, wicedyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu.
Chociaż od tej pory minęły już trzy tygodnie, nazwa firmy nadal ostatecznie nie padła. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura i z dotychczasowych ustaleń wynika, że zatrucie wody prawdopodobnie nie było wynikiem jakiejś awarii, lecz celowego działania.
W poniedziałek ujawniono wreszcie, jaka substancja spowodowała zatrucie ryb.
- To transflutryna. Z informacji, do jakich dotarliśmy, wynika, że już 0,7 mikrograma może spowodować śmierć kilogramowego pstrąga tęczowego, a w dwóch rybach, które badaliśmy stwierdzono 138- i 118-krotnie przekroczoną dawkę śmiertelną. Wiemy też, że substancja może bardzo długo utrzymywać się w wodzie – mówi Wirtualnej Polsce Ireneusz Sobiak, Powiatowy Lekarz Weterynarii.
Transflutryna to substancja używana do produkcji preparatów insektobójczych, co wskazuje, że odpowiedzialny za wpuszczenie jej do rzeki może być zakład znanego producenta takich środków znajdujący się przy ul. Karpiej.
Zadzwoniliśmy do siedziby firmy z prośbą o komentarz, ale nie zastaliśmy osoby odpowiedzialnej za komunikację z mediami. Jednocześnie zapewniono nas, że firma odniesie się do sprawy jeszcze dziś.
Za spowodowanie katastrofy ekologicznej na tak dużą skalę grozi kara w wysokości nawet miliona złotych.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .