Rutkowski radykalnie zmienia zdanie ws. Katarzyny W.
- Nadciągający wielki przełom i drugie dno w sprawie tragicznej śmierci 6-miesięcznej Madzi odbierano jako zapowiedź oskarżenia matki o morderstwo. O brutalną zbrodnię na bezbronnej istocie, na własnym dziecku. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Sekcja zwłok wstępnie potwierdziła tezę o wypadku, a Krzysztof R. z „suwnicowego” tej nowej, moralnej rewolucji stał się hamulcowym. Uważa dziewczynę za niewinną, oferuje jej pieniądze i nowe życie, być może za granicą. Wielu ma problem - czy teraz rzucić i w niego kamieniem? - pisze w felietonie przesłanym do Wirtualnej Polski Internauta Kazimierz Turaliński.
Przeczytaj też: "Rutkowski musiał to wiedzieć o sprawie Katarzyny W."
- Nie będę dobry dla niedobrych ludzi!
- Matka Madzi nie jest morderczynią. W ich mieszkaniu jest naprawdę wysoki próg, a kocyk i ubranko, w którym było dziecko były bardzo śliskie.
- Łatwo było ją rozwalić. Położyła się na chodniku.
- Jak ona ma się teraz pozbierać do kupy?
- Czy ona w jakiś sposób została napiętnowana?
- W Sosnowcu jest spalona. (...) Będzie musiała wyjechać do jakiejś metropolii, w której rozpocznie wszystko od nowa.
- O jakiej my etyce mówimy wobec osoby, która wprowadziła w błąd tylu ludzi?
- Zastanawiam się nad podarowaniem jednej z nagród właśnie Katarzynie (...) ta dziewczyna potrzebuje pieniędzy na nowy start w życiu.
Nie drogi Czytelniku, powyższe wypowiedzi to nie wymiana zdań dwóch zacietrzewionych polityków, tylko twierdzenia Krzysztofa R. przedzielone ledwie godzinami. Tak, dziś sytuacja uległa diametralnej zmianie, a Ty stałeś się neofitą niemodnej już religii. Znęcasz się nad biedną, pokrzywdzoną młodą matką. Tą, której wczoraj, ślepo wierząc w padające na konferencjach prasowych słowa, życzyłeś rychłej śmierci. Ewentualnie, w zastępstwie, nienawidziłeś degeneratów nawołujących do powściągliwości i wstrzymania egzekucji do czasu wyroku sądu. Nie zazdroszczę wyboru: musisz posypać głowę popiołem i też żałować, tej „biednej, cierpiącej dziewczyny”, albo uznać byłego detektywa za zdrajcę rewolucji i odsądzić od czci i wiary. C'est la vie!
Tajemnicza zmiana poglądów
Dlaczego jednak nadwiślański Sherlock Holmes nagle przeszedł do opozycji? Ostro krytykował niekompetencję policji, sugerował zbrodnię i pomoc osób trzecich przy ukryciu zwłok, od pierwszego dnia był również przekonany o winie Katarzyny W. Udostępnił też mediom nagrania, którymi skazał ją na powszechną nienawiść i banicję. Przecież nie popełnił żadnego błędu w sztuce zawodowej? Nie mógł pochopnie obarczyć tak wielkim ciężarem niewinnej istoty. W dodatku zarzuty względem „opieszałości” policji również wydają się absurdalne w przypadku niewinności podejrzanej. Dlaczego dzisiaj, zarówno Kasia W., jak i jej mąż, mogą usłyszeć o planowanej z jego strony pomocy finansowej? O sponsorowanym nowym życiu - nawet daleko, za granicą?
Dociekliwy Czytelnik mógłby zadać kolejne pytania - czy hojność wynika z obawy procesu o naruszone dobra osobiste? A może z tego, że zeznania bliskich zmarłej Madzi mogą zupełnie zmienić kierunek prowadzonego nadal prokuratorskiego śledztwa? Na jakiej podstawie prawnej Krzysztof R. przetrzymywał, wydaje się że wyłącznie na potrzeby „dawkowania” szumu medialnego, kluczowe dowody w sprawie? I jak tak naprawdę było z tym policyjnym negocjatorem - KGP zapowiada pozwanie Krzysztofa R., ale rodzina aresztowanej stoi za nim murem. Na przekór podpisanym oświadczeniom o rezygnacji z policyjnej pomocy. No tak, złośliwy człowiek powiedziałby, że rzadko można liczyć na nieprzychylne zeznania lub pozwy ze strony ludzi obdarowanych dużą kwotą pieniędzy. Ale padająca w tym momencie obietnica finansowa i apel o uwolnienie dziewczyny z aresztu to na pewno tylko zbieg okoliczności. Kto by oskarżał Krzysztofa R. o nieetyczne działania? Przecież to bohater, który bezsprzecznie ocalił... No, może teraz nikogo. Ale wielu ludzi
ocalił...
Kwestia zeznań Katarzyny i Bartłomieja W. stała się kluczowa, odkąd prokuratura w Gliwicach wszczęła śledztwo w sprawie sosnowieckich poczynań byłego detektywa. To już nie obawa wysokiego odszkodowania i kosztownej publikacji przeprosin, ale realnej kary pozbawienia wolności do lat pięciu. Jak ogłoszono, zarzuty dotyczyć mogą dwóch czynów: stosowania przemocy lub groźby bezprawnej w celu wywarcia wpływu na świadka, a także prowadzenia czynności detektywistycznych zastrzeżonych dla organów i instytucji państwowych. Ale czy Krzysztof R. przejmuje się takimi drobiazgami i opinią innych ludzi? Jak się okazuje, chyba jednak tak...
Rutkowski inspirował się pracą innych?
Ogół internautów - także tych krzyczących, by jednak na wszelki wypadek ukamienować - nie wie o istnieniu zamkniętego forum dot. negocjacji policyjnych. Grupę tą utworzył najsłynniejszy polski negocjator, były oficer z legendarnego "Pitbulla", Dariusz Loranty. Byli policjanci, detektywi, psycholodzy i dziennikarze śledczy analizują w niej punkt po punkcie wydarzenia takie, jak „uprowadzenie” i śmierć małej Magdy. Burze mózgów i ogień multidyscyplinarnych argumentów obalają wersje śledcze, spekulacje mediów, jak i fałszywe zeznania świadków, czy pokrzywdzonych. Trudno o bardziej krytycznie nastawiony think tank. Już w pierwszych chwilach osoby te poddały w wątpliwość działanie porywacza-cienia, porwanie dla okupu oraz samo zachowanie Katarzyny W. Następnie, na cel przyjęto kontrowersyjne teorie i prowokacje Krzysztofa R. Wizerunek wyrodnej matki rozsypał się niczym domek z kart na wietrze, a jej wina stała się mocno wątpliwa.
Jaki ma to związek, drogi Czytelniku, ze sprawą śmierci małej Madzi? Otóż, ilekroć na forum tym zakwestionowano dowód lub niekonsekwentnie wypowiedziane w wywiadzie zdanie, już następnego dnia dochodziło do bezpośredniego lub pośredniego sprostowania, albo wyciszenia, rozmycia danego wątku. Wraz ze stanowiskiem dyskutantów płynnie ewoluowało stanowisko byłego detektywa. Dziś dziewczyna jest już niewinna, a przecież żadnych nowych dowodów Krzysztof R. nie zdobył. Jedynie inaczej spojrzał na te, które wcześniej pozwoliły mu krytykować policjantów i zmiażdżyć matkę. Czyżby więc Krzysztof R. brał sobie do serca opinie tamtejszych dyskutantów i zgodnie z ich spostrzeżeniami modyfikował swoje poglądy? Całkiem prawdopodobne. W końcu osoby, które tam się wypowiadały, doskonale znają policyjną robotę i wiedzą, jakich argumentów użyje prokurator. Jakie dowody podważy, które wypowiedzi wykorzysta przeciwko ich autorom. A jedynym wiarygodnym dowodem w sprawie jest tak naprawdę tylko protokół z sekcji zwłok dziecka,
potwierdzający tezę o wypadku.
Dziś główny reżyser nagonki na Katarzynę W. deklaruje pełną wiarę w jej czyste intencje, oferuje też (nie wiem jak to nazwać - łapówkę, czy jałmużnę?) wsparcie finansowe w zamian za serdeczne „zaproszenie do nowego domu”. Rodzi się przyjaźń, o którą warto zabiegać. Zwłaszcza, że w puli znajduje się już nie tylko darmowa reklama, ale i bezczynszowe lokum na koszt państwa. Miejmy nadzieję, że w przeciwieństwie do większości obywateli Temida okaże się ślepa i niewrażliwa na dobre oświetlenie kamer. I tych telewizyjnych, i ukrytych.
Internauta Kazimierz Turaliński
Od redakcji:
Dariusz Loranty potwierdza, że stworzył forum dyskusyjne, o którym mowa w felietonie. Zauważył również, że dyskusję obserwowały osoby, które niedawno założyły fikcyjne konta. - Nie mam cienia wątpliwości, co najmniej co do dziesięciu osób - wyjaśnia Dariusz Loranty. Nie ma żadnych informacji na temat prawdziwej tożsamości tajemniczych obserwujących.
Masz pomysł na ciekawy artykuł? Chcesz opublikować własny felieton? ** Zamieścimy Twój tekst w naszym serwisie!