Ruszył festiwal filmowy w Gdyni
Rozpoczął się 29. Festiwal
Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W konkursie głównym bierze
udział 20 filmów, w tym 13 premierowych. Także 20 filmów zgłoszono
do
konkursu kina niezależnego. 18 września poznamy tytuł filmu,
który w tym roku zdobędzie gdyńskie Złote Lwy.
13.09.2004 | aktual.: 13.09.2004 21:46
Jury nie będzie miało w tym roku łatwego zadania. W konkursie startują zarówno filmy fabularne, paradokumenty, a także film animowany. Znalezienie wspólnej płaszczyzny do oceniania tych filmów, to karkołomne zajęcie - powiedział przewodniczący jury Jerzy Stuhr.
Wśród faworytów festiwalu wymienia się m.in. film Lecha Majewskiego "Ogród rozkoszy ziemskich" opowiadający o miłości i śmierci w Wenecji. Projekcja tego filmu w gdyńskim Teatrze Muzycznym w poniedziałek wieczorem rozpoczęła tegoroczny festiwal.
Jako poważny kandydat do Złotych Lwów wymieniany jest także film "Pręgi" Magdaleny Piekorz, która przeniosła na ekran powieść "Gnój" Wojciecha Kuczoka, która w tym roku znalazła się w finale Nagrody Literackiej NIKE. Film i książka opowiadają o "zwyczajnej" rodzinie, rodzicach, którzy nie dorośli do swojej roli, zagubionym i nieszczęśliwym dziecku, emocjach, które niszczą życie.
Wśród filmów wymienianych jako kandydaci do nagrody są też "W dół kolorowym wzgórzem" w reżyserii Przemysława Wojcieszka i "Wesele" Wojciecha Smarzowskiego - oba przedstawiające współczesną polską rzeczywistość. W konkursie znalazły się też m.in. "Mój Nikifor" Krzysztofa Krauzego, "Ono" Małgorzaty Szumowskiej, "Vinci" Juliusza Machulskiego. Po raz pierwszy też w konkursie startuje film animowany.
Po niespodziewanym zwycięstwie debiutanckiego filmu "Warszawa" Łukasza Garlickiego podczas zeszłorocznej edycji festiwalu wielu obserwatorów otwarcie zaczęło przyznawać, że właśnie w Gdyni rozgrywa się główne starcie pomiędzy doświadczonymi i uznanymi twórcami polskiego kina a młodszym pokoleniem reżyserów, którzy działają w sposób bardziej niezależny, bez wielkich pieniędzy robią nierzadko znakomite filmy. Nie nazwałbym tego walką - powiedział Jerzy Stuhr.
Choć rzeczywiście, nie sposób nie zauważyć dość radykalnej zmiany w estetyce między pokoleniami polskich filmowców. Estetyka młodych jest drapieżna, operują szybkimi zmianami obrazów, zachwianą fotografią. Ja nie umiałbym tak zrobić filmu, więcej - czułbym, że popełniam błąd w sztuce, stosując takie środki wyrazu - zaznaczył przewodniczący jury.
Właściwie wszystko jest na swoim miejscu. Jestem głęboko przekonany, że kluczem do sukcesu jest uczciwość wobec samego siebie. Każde pokolenie znajduje swoje własne środki wyrazu, nic dziwnego, że młodzi mówią innym głosem - dodał Stuhr. On sam wielokrotnie uczestniczył w gdyńskim festiwalu, przedstawiając własne filmy. Ocenianie jest dużo mniej stresujące - żartował.
Zadziwiającym zbiegiem okoliczności w roku, gdy Stuhr przewodniczy gdyńskiemu jury, w konkursie kina niezależnego startuje film Franciszka Dzidy, który był pierwowzorem bohatera filmu "Amator". Główna rola w "Amatorze" Jerzego Kieślowskiego to klasyczna, bardzo ceniona przez krytyków i widzów kreacja Jerzego Stuhra.