Rumsfeld: zwolennicy Saddama wciąż groźni
Rozprawienie się z najbardziej
zagorzałymi zwolennikami Saddama Husajna w Iraku wymaga czasu - oświadczył minister obrony USA Donald
Rumsfeld.
10.06.2003 14:30
Zdaniem szefa Pentagonu, nawet za kilka miesięcy, kiedy Amerykanów i Brytyjczyków wesprą oddziały stabilizacyjne z innych krajów, ruch oporu może być nadal aktywny.
Rumsfeld, który spotkał się rano w Lizbonie z portugalskim ministrem obrony Paulo Portasem, powiedział, że członkowie partii Saddama Husajna Baas napadają na żołnierzy amerykańskich i szerzą chaos, bo zapewne czerpią otuchę z tego, iż siłom koalicyjnym nie udało się dotychczas schwytać obalonego dyktatora irackiego, ani udowodnić, że nie żyje.
Były prezydent Iraku zniknął dwa miesiące temu po upadku Bagdadu. "Będziemy go nadal szukać. Znajdziemy go" - zapowiedział Rumsfeld.
Od zdobycia Bagdadu 9 kwietnia 39 żołnierzy amerykańskich zginęło w Iraku w zasadzkach i innych atakach, a 41 w wypadkach. Ostatni zamach, w którym poniósł śmierć jeden żołnierz, zdarzył się w nocy z niedzieli na poniedziałek na punkcie kontrolnym w pobliżu granicy z Syrią.
Pytany o iracką broń masowego rażenia, Rumsfeld oświadczył, że Pentagon niczego nie dopisywał do raportów wywiadu na ten temat, i wyraził przekonanie, iż amerykańskie oceny, że Bagdad rozporządzał taką bronią, prędzej czy później uzyskają potwierdzenie. "Saddama też nie znaleźliśmy, ale nikt nie wątpi, że tam był" - powiedział minister.