Rumsfeld: z Iraku wyjść nie chcemy
Minister obrony USA Donald Rumsfeld
powiedział, że przyspieszenie szkolenia i kierowania do akcji
irackich sił bezpieczeństwa nie oznacza, iż administracja
prezydenta Busha nastawia się na opuszczenie Iraku. Rumsfeld
zaznaczył, że najważniejsi dowódcy amerykańscy zapewnili go, iż
wojska USA i koalicji panują nad sytuacją.
11.11.2003 | aktual.: 11.11.2003 11:17
Na spotkaniu z dziennikarzami z krajów Azji w Waszyngtonie Rumsfeld podał, że Stany Zjednoczone prowadzą rozmowy z 14 państwami na temat skierowania przez nie żołnierzy do Iraku. Zauważył, że wysłanie tam wojsk wymaga od każdego z tych krajów odwagi politycznej.
Przyspieszone szkolenie
Rumsfeld powiedział, że USA wyszkoliły i wysłały do akcji 118 tys. Irakijczyków. Służą oni w policji, straży granicznej, a także jako strażnicy naftociągów i innych obiektów. Wkrótce, w wyniku przyspieszonego szkolenia, liczebność tych sił ma dojść do 220 tysięcy.
Amerykański minister obrony zwrócił uwagę, że irackie siły bezpieczeństwa będą wtedy większe od liczących obecnie 130 tys. żołnierzy wojsk amerykańskich w tym kraju i podkreślił, że prędzej czy później to Irakijczycy muszą być odpowiedzialni za bezpieczeństwo swego kraju.
W ubiegłym tygodniu Pentagon ogłosił zamiar zmniejszenia sił amerykańskich w Iraku do 105 tys. żołnierzy, do maja przyszłego roku. "Ale chcę powiedzieć wyraźnie, że celem nie jest zredukowanie liczby żołnierzy USA w Iraku. Nie chodzi o opracowanie strategii wyjścia. Naszą strategią wyjścia z Iraku jest sukces. To proste" - powiedział Rumsfeld reporterom.
Kwestionowana strategia
Członkowie Kongresu USA, wśród nich republikański senator John McCain z Arizony, kwestionują obraną ostatnio przez Pentagon strategię powierzania irackim siłom bezpieczeństwa znacznej części zadań w walce z partyzantką. Zwracają uwagę, że policjantom i strażnikom po zaledwie kilkutygodniowym przeszkoleniu przekazuje się obowiązki, z którymi z trudem radzą sobie żołnierze amerykańscy.
McCain, jeden z czołowych polityków w Kongresie, powiedział, że pośpieszne kierowanie do akcji sił irackich może być odbierane jako "sygnał desperacji". Kiedy sugeruje się, że to właśnie te siły irackie powinny pokonać partyzantkę, stwarza się wrażenie, że strategia wyjścia jest ważniejsza niż odniesienie zwycięstwa - ocenił McCain.
Siły koalicyjne walczą w Iraku z partyzantami, którzy od 1 maja, kiedy prezydent Bush ogłosił zakończenie głównych działań wojennych, zabili 152 żołnierzy amerykańskich, 12 brytyjskich i jednego żołnierza polskiego.
Problem pod kontrolą
Rumsfeld rozmawiał w poniedziałek z gen. Johnem Abizaidem, szefem amerykańskiego Dowództwa Centralnego, i gen. Ricardo Sanchezem, dowódcą wojsk amerykańskich i koalicyjnych w Iraku. Minister oświadczył, że ich zdaniem "problem jest pod kontrolą". Dodał zarazem, że "nie oznacza to, iż terroryści nie mogą atakować o każdej porze, w każdym miejscu i wszelkimi sposobami".
Rumsfeld nie wymienił z nazwy 14 krajów, u których USA zabiegają o żołnierzy dla wsparcia działających już w Iraku dwóch dywizji wielonarodowych, jednej pod dowództwem brytyjskim i drugiej pod dowództwem polskim.
"Chciałbym, aby (do Iraku przybyło) wielu żołnierzy z innych krajów. Sądzę bowiem, że jest ważne dla innych krajów, aby zaangażować się w powodzenie misji w Iraku" - powiedział minister.
"Zdaję sobie sprawę, że wymaga to odwagi politycznej. Do skierowania żołnierzy do Iraku, gdzie raz po raz ludzie giną i odnoszą rany, potrzeba także odwagi fizycznej" - zaznaczył Rumsfeld.
Chcą odwołać Rumsfelda
Grupa 26 kongresmanów z Partii Demokratycznej zgłosiła w poniedziałek w Izbie Reprezentantów rezolucję wzywającą prezydenta Busha, aby odwołał Rumsfelda, bo jego odejście "bardzo by pomogło żołnierzom w Iraku i amerykańskiej polityce zagranicznej".
Kongresmani zarzucają Rumsfeldowi, że posłał wojska do Iraku "bez należytego planowania i uzbrojenia", a w wypowiedziach na temat wojny i strat amerykańskich "przejawił brak wrażliwości". Twierdzą też, że w swych wystąpieniach na temat sytuacji w Iraku i okupacji wprowadza w błąd amerykańską opinię publiczną.
Reuters pisze, że wobec bliskich już ferii świątecznych w Kongresie i przewagi Republikanów w obu jego izbach, jest bardzo mało prawdopodobne, aby projekt rezolucji 26 Demokratów oddano pod głosowanie.