Ruch Kontroli Wyborów pod lupą? Prawnik o "aplikacji Mateckiego"
Ruch Kontroli Wyborów może stanąć przed poważnymi konsekwencjami prawnymi po użyciu "aplikacji Mateckiego" podczas wyborów 1 czerwca - ocenia prawnik Piotr Milik. W rozmowie z "Faktem" wskazał na konkretne przepisy i możliwe kary.
Co musisz wiedzieć?
- Prawnik Piotr Milik w rozmowie z "Faktem" wyjaśnił, że użycie "aplikacji Mateckiego" przez Ruch Kontroli Wyborów w dniu wyborów 1 czerwca może naruszać przepisy Kodeksu karnego.
- Członkowie komisji, którzy odmówili wydania kart do głosowania na podstawie danych z aplikacji, mogli dopuścić się groźby bezprawnej wobec wyborców posiadających ważne zaświadczenia.
- Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Państwowa Komisja Wyborcza analizują skalę i skutki użycia nieautoryzowanego narzędzia podczas drugiej tury wyborów prezydenckich.
Ruch Kontroli Wyborów złamał prawo?
Pierwsze doniesienia o możliwych konsekwencjach prawnych dla Ruchu Kontroli Wyborów pojawiły się po tym, jak stowarzyszenie wykorzystało "aplikację Mateckiego" w trakcie głosowania 1 czerwca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nawrocki nie zostanie zaprzysiężony? "Forma zamachu stanu"
Prawnik Piotr Milik wskazuje na rozdział 31 Kodeksu karnego, który dotyczy przestępstw przeciwko wyborom i referendum. Zwraca uwagę na artykuły 248 i 249, które mogą mieć zastosowanie w tej sprawie.
Art. 248 Kodeksu karnego mówi o karach za różne naruszenia związane z wyborami. Jeśli ktoś celowo pominął uprawnionego wyborcę na liście lub fałszował dokumenty, może trafić do więzienia na maksymalnie 3 lata.
Art. 249 Kodeksu karnego penalizuje zakłócanie wyborów poprzez przemoc, groźby lub podstęp. Oznacza to, że jeśli ktoś grozi wyborcy lub oszukuje, by utrudnić mu głosowanie, grozi mu od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Przeczytaj także: SN zdecyduje o ważności wyborów. Kaczyński: normalna procedura
Jakie zagrożenia niesie użycie „aplikacji Mateckiego” przez RKW?
Milik podkreśla, że problemem "aplikacji Mateckiego" było jej wykorzystanie jako podstawy do odmowy wydania kart do głosowania. Wyjaśnia, że aplikacja mogła być używana do weryfikacji wyborów po ich zakończeniu, ale nie w dniu głosowania. Odmowa wydania karty na podstawie danych z aplikacji mogła naruszyć prawo.
Prawnik wskazuje ponadto, że członkowie komisji wyborczych, którzy odmawiali wydania kart, sugerując, że wyborca już głosował (na przykład na podstawie aplikacji), mogli stosować tak zwaną groźbę bezprawną. Zgodnie z art. 115 Kodeksu karnego, groźba bezprawna to na przykład straszenie kogoś postępowaniem karnym. W tym przypadku członkowie komisji mogli grozić wyborcom, że zgłoszą ich za rzekome oszustwo wyborcze, choć ci mieli ważne zaświadczenia. Takie działanie mogło uniemożliwić oddanie ważnego głosu, co jest naruszeniem prawa.
Przeczytaj także: Nieprawidłowości w komisjach. Obie na niekorzyść Nawrockiego
Czy PKW ujawni skalę użycia "aplikacji Mateckiego" podczas wyborów?
Ruch Kontroli Wyborów deklaruje, że jego celem jest monitorowanie uczciwości wyborów w Polsce. Jednak użycie "aplikacji Mateckiego" w dniu głosowania nie było zgodne z przepisami, ponieważ jedynym legalnym dokumentem uprawniającym do głosowania jest oficjalne zaświadczenie.
"Fakt" wysłał zapytanie do Państwowej Komisji Wyborczej, aby ustalić, jaka była skala korzystania z "aplikacji Mateckiego" w dniu drugiej tury wyborów prezydenckich, która odbyła się 1 czerwca. Sprawą zajmuje się obecnie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Źródło: "Fakt", WP Wiadomości