Rozwścieczone szerszenie zaatakowały rodzinę
Chmara rozwścieczonych owadów pokąsała rodzinę letników. Krzesimir Przygodzki (12 l.) dostał 20 ukąszeń, jego siostra Bogumiła (6 l.) aż 10. - Bardzo mnie bolało i piekło, tata zrywał te potwory całymi kiściami - opowiada chłopczyk.
Szerszenie, które zadomowiły się w dziupli przydrożnej sosny, atakowały grzybiarzy, spacerowiczów, rolników jadących na pole. Kres horrorowi położyli dopiero strażacy.
Nowy Chwalim (woj. zachodniopomorskie), czwartkowe popołudnie. Rodzina z Poznania, która przyjechała na wieś do przyjaciół wybrała się na spacer. Krzesimir i Bogumiła idą przodem, za nimi w odległości kilkunastu metrów spacerują rodzice. Nagle słyszą przeraźliwy krzyk synka i widzą jak rzuca się na ziemię. Rodzice dopadają pędem do dzieci i mają przed oczyma przerażający widok. Ich pociechy obsiadł rój rozwścieczonych owadów...
– Zrywałem je z syna po dwa, trzy na raz. Były w niego wręcz wgryzione... – mówi wstrząśnięty Michał Przygodzki (40 l.). W końcu ojciec zerwał z dziecka koszulkę i rodzina opędzając się przed rojem wycofała się z lasu. Do Nowego Chwalimia pognały karetki pogotowia. Już w szpitalu lekarze policzyli, ile ugryzień mają dzieci. Krzesimir został ukąszony aż 20 razy, jego siostra 10. Pan Michał na szczęście tylko dwa razy.
Dzięki pomocy lekarzy, rodzina wkrótce opuści szpital. A co ze sprawcami jej cierpień? Ku uldze letników i wszystkich mieszkańców wsi, strażacy zlikwidowali gniazdo bezlitosnych szerszeni.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl: Urodziłam "na gazie"