Rozwody po pięćdziesiątce coraz powszechniejsze. Polacy żyją dłużej, ale kochają się krócej
Polacy żyją coraz dłużej, ale to nie znaczy, że ich związki są trwałe. Rozwody po pięćdziesiątce przestają być tematem tabu i stają się normą. Z roku na rok rośnie liczba Polaków, którzy decydują się na zakończenie związku małżeńskiego. Także tych po pięćdziesiątce, z dużym, nawet kilkudziesięcioletnim stażem. Co skłania osoby pozostające od dekad w relacji z jednym partnerem do zakończenia małżeństwa?
19.08.2015 | aktual.: 22.05.2018 14:04
Beata i Marek, oboje dobrze pod sześćdziesiątkę, byli małżeństwem ponad dwadzieścia lat. Dwójka dzieci, ładny, duży dom, dwa samochody, pies. Związali się dosyć późno, bo już po trzydziestce. Każde z nich miało za sobą poważniejsze i mniej poważne związki. Tym razem miało się udać. Udawało się kilkanaście lat, ale w końcu Beata i jej mąż uznali, że coś się wypaliło. Zaczęło się od przenosin Marka z sypialni na kanapę. – Już wtedy wiedziałam, że coś się święci. U moich koleżanek też się to tak zaczynało – zwierza się Beata. Próbowała walczyć o małżeństwo. – Głównie dla dobra dzieci – mówi kobieta. Były domowe obiadki, wspólne wyjazdy nad morze i na Mazury, było wreszcie przymykanie oka na wiele spraw. Związku jednak nie udało się uratować.
- Tak się nie dało żyć. W końcu postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę – opowiada Beata. Zażądała rozwodu. – Właściwie na początku to miał być tylko taki szantaż. Wóz albo przewóz. Żeby coś się zmieniło, żebyśmy przestali trwać w takim zawieszeniu – dodaje. Rewolucji jednak nie było. Na Marka widmo rozwodu nie podziałało mobilizująco, nadal spał na kanapie i nie interesował się żoną. Widmo rozwodu przestało więc być widmem i formalny koniec związku stał się faktem.
Z danych GUS wynika, że statystycznemu rozwodnikowi w ciągu ostatnich dwóch lat znacząco przybyło lat. Przeciętny rozwodzący się mężczyzna ma 40 lat, kobieta – 38. W 2014 roku rozpadło się trzykrotnie więcej małżeństw z długoletnim stażem niż na początku lat dziewięćdziesiątych. Zeszłorocznych rozwodników, którzy żyli w związku ponad dwie dekady było 26 proc.
Anna i Piotr przez lata uchodzili wśród znajomych za idealną parę. Oboje niedawno skończyli pięćdziesiąt lat. Małżeństwem są od 25 lat. 26. rocznicy jednak nie będzie, Anna i Piotr są w trakcie rozwodu. Mówią otwarcie, że od dawna już się nie kochają, a z rozwodem czekali aż ich młodsza córka się usamodzielni i wyprowadzi się z domu.
Samopodtrzymywanie się
Nie oni jedni. W świadomości Polek i Polaków istnieje przekonanie, że dzieci potrzebują pełnej rodziny, aby móc normalnie funkcjonować i aby nie odbiło się to na ich zdrowiu psychicznym. Ta pozorna troska o dzieci tylko nakręca spiralę wzajemnej agresji i nieporozumień wśród rodziców.
Psycholog rodzinny Monika Dreger podkreśla, że niezwykle często małżeństwo trwa właśnie tylko ze względu na dzieci. - Małżonkowie podejmują decyzję o odłożeniu rozwodu na później, kiedy ich pociechy będą starsze – komentuje psycholożka.
Jej słowa potwierdza seksuolog Krzysztof Korona. - Okres po 50-tce, 60-tce to czas, kiedy dzieci opuszczają rodzinne gniazdo, a rodzice czują się wolni. Wtedy się rozwodzą, bo często trwali w związku tylko ze względu na potomstwo – mówi WP.
Profesor Bogdan Wojciszke w swojej publikacji „Psychologia miłości” pisał o konieczności „samopodtrzymywania” się długoletnich związków. Wycofanie się ze związku, czyli rozwód, traktowane jest przez wielu jako porażka. W końcu małżonkowie zaangażowali się emocjonalnie, zainwestowali swój czas i pieniądze, a w ostateczności nic z tego nie mają.
Coraz częściej, zwłaszcza w miastach, gdzie jest ich dwukrotnie więcej niż na wsiach, rozwody osób starszych to już nie temat tabu. Chociaż wciąż nie można mówić jeszcze o pełnej akceptacji dla osób rozstających się po dekadach związku, dla wielu rozwód stanowi normalną kolej rzeczy.
Żona-trofeum, pękająca tama i seks
Powodów coraz częstszych rozwodów osób z długoletnim stażem małżeńskim wydaje się być kilka. Jako społeczeństwo zaczęliśmy dostrzegać, że nawarstwiane przez lata nieporozumienia z czasem nie rozwiązują się same. Wręcz przeciwnie.
Z badań wynika, że wciąż poważnym problemem polskich związków jest przemoc, zarówno fizyczna, jak i emocjonalna. Instytut Wymiaru Sprawiedliwości szacuje, że wskutek przemocy domowej giną w Polsce trzy kobiety tygodniowo. Jeszcze więcej, choć tu brakuje oficjalnych statystyk, kobiet, ale i mężczyzn, doznaje przemocy emocjonalnej. Karą jest zarówno agresja słowna, jak i milczenie.
Stanisław i Hanna. On ma 79 lat, ona -75. Mają trójkę dzieci, byli ze sobą kilkadziesiąt lat. On to choleryk i były alkoholik, ona - chodząca codziennie do kościoła katoliczka. Ich bliscy mówią, że zawsze żyli ze sobą jak pies z kotem. Walczyli ze sobą przy każdej okazji, robili na złość, a kłótniom nie było końca. Rodzinie wydawało się, że będą się tak wzajemnie męczyć aż do śmierci, ale w końcu tama pękła. Od dwóch lat Stanisław i Hanna żyją osobno. Od pewnego czasu są formalnie w separacji i nie kontaktują się ze sobą, z wyjątkiem tych rzadkich momentów, kiedy przypadkiem spotykają się na ulicy i kiedy grożą sobie wzajemnie rozwodem. Bliscy Stanisława i Hanny podkreślają, że z biegiem lat małżonkowie przestali myśleć, że są już za starzy na zmiany. Stanisław znalazł nową miłość, mieszka razem z nią i wyczekuje formalnego zakończenia związku z Hanną.
Pary rozstają się nie tylko z powodu wzajemnej agresji i przemocy, ale także z powodu kryzysu wieku średniego, z którym często w parze idzie zdrada. Jak wynika z badań CBOS-u ponad połowa mężczyzn i 33 proc. kobiet nie dochowuje wierności swoim partnerom. – Kryzys wieku średniego to czas, w którym poszukujemy nowych wyzwań i doznań, podejmujemy decyzję o zmianie w naszym życiu. I jedną z takich zmian może być właśnie nowy partner i rozwód – komentuje psycholog rodzinny Monika Dreger.
Zwłaszcza dla mężczyzn znalezienie nowej, młodszej partnerki staje się w późnym wieku potwierdzeniem własnej wartości. - W naszym społeczeństwie, ale nie tylko, występuje takie zjawisko, nazywane przez psychologów: żona-trofeum. Mężczyzna odnosi sukces tak wielki, że może sobie „nabyć” nową żonę. Najczęściej zamienia rówieśniczkę na osobę dwadzieścia lat młodszą, co stanowi zwieńczenie jego sukcesu – mówi Wirtualnej Polsce prof. Bogdan Wojciszke, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS Sopot.
Często do zauroczeń dochodzi na turnusach w sanatoriach. Janina wspomina, że do mazurskiego ośrodka pojechała z mężem, który skarżył się na drętwiejące nogi i kłopoty z chodzeniem, a na sanatoryjnym dansingu tańczył jakby miał kilkadziesiąt lat mniej. Oczywiście nie z nią. – Była młodsza i farbowana – podkreśla 72-letnia Janina.
Seksuolog Krzysztof Korona podkreśla, że pożycie po pięćdziesiątce jest ważne, a niesatysfakcjonujący seks lub jego brak może prowadzić do konfliktów i rozwodu. - Z mojej praktyki gabinetowej, a także z doświadczeń biegłego sądowego wynika, że jest to jedna z głównych przyczyn rozwodów. Wśród osób starszych problemem jest zdrowie seksualne. Partner osoby, u której wygasła aktywność seksualna znajduje się w bardzo trudnej sytuacji – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Miłość i flirt 50 plus
Nie trzeba jechać na turnus do Ciechocinka, żeby poznać nowego partnera czy partnerkę. Wystarczy internet i rejestracja w jednym z serwisów. W Polsce pojawiły się już portale randkowe dedykowane osobom po pięćdziesiątce. Większość powstała w tym lub zeszłym roku. Reklamują się głównie tak: „Miłość, flirt i przyjaźń do pięćdziesiątce”. Skutecznie, bo liczba zarejestrowanych użytkowników waha się od kilku do kilkunastu tysięcy. Umieszczają swoje pytania, flirtują, proszą o radę. Jak chociażby uśmiechająca się ze zdjęcia siwowłosa Danuta: „Jest taki chłopak, którego bardzo dobrze znam i nie wiem, jak go zaprosić do teatru, do opery albo na zgrupowanie matematyków. Dajcie jakieś triki na podrywanie”.
Wreszcie, nie potrzeba zdrad i dramatów, żeby dojść do wniosku, że należy zakończyć związek. Wiele relacji kończy się, ponieważ małżonkowie czują, że coś się między nimi wypaliło. Często uświadamiają to sobie stosunkowo późno, kiedy dzieci już wyfrunęły z gniazda albo kiedy oni sami przeszli na emeryturę. Wynika to z faktu, że został zaburzony ich dotychczasowy porządek, jest mniej obowiązków, a tym samym więcej czasu na rozmyślanie. Starsze pary nie tylko nie chcą, ale nie potrafią już ze sobą być. Drobne nieporozumienia, wady i dziwaczne przyzwyczajenia drugiej połowy urastają do rangi wielkich problemów. – Irytowały mnie wypalone papierosy w puszkach po karmie dla psa, za głośny dzwonek w telefonie, porozrzucane wszędzie ubrania. Wszystko – zwierza się Beata. Psychologowie dowodzą, że wzajemna niechęć prowadzi do coraz większych nieporozumień oraz do upartego trwania w milczeniu. A stąd już tylko krok do rozwodu.
Eksperci podkreślają, że tendencja wzrostu liczby rozwodów wśród osób starszych będzie się nasilać. - A to ze względu na zmiany, jakie zachodzą w polskim społeczeństwie. Trzy pokolenia temu osoba pięćdziesięcioletnia była staruszkiem, teraz – jest w sile wieku, co sprawia, że jest jej łatwiej podjąć decyzje rozwodowe – mówi psycholog Monika Dreger.
Profesor Bogdan Wojciszke z Uniwersytetu SWPS zwraca także uwagę na fakt, że poprawia się sytuacja ekonomiczna kobiet, panie nie są już zależne od mężczyzn. - Dodatkowo działa tutaj czynnik demograficzny. Żyjemy coraz dłużej. Jeszcze sto lat temu żadna para nie miała szans, żeby przeżyć ze sobą 50 lat, bo albo on albo ona w tym czasie umarła. Teraz jest tak, że dożycie do złotych godów nie jest czymś nadzwyczajnym. Zamiast umierać, ludzie się więc rozwodzą. Ten trend jest wyraźnie widoczny – dodaje ekspert w rozmowie z WP.
Oczywiście, rozwód to niełatwa rzecz. Według skali stresu opracowanej przez amerykańskich psychologów to drugie, po śmierci bliskiej osoby, najtrudniejsze zdarzenie w życiu człowieka. Osoby, które decydują się zakończyć związek małżeński, często muszą przewartościować swoje życie, zmierzyć się z, często niepewną, przyszłością i zmienić obraz samych siebie. Coraz powszechniejsze rozwody osób po pięćdziesiątym roku życia pokazują jednak, że w niektórych sytuacjach warto podjąć ryzyko.
Amanda Siwek, Wirtualna Polska