Najpierw weto, potem wniosek do TK? W tle namowy PiS
Prezydent Andrzej Duda ma być namawiany przez Jarosława Kaczyńskiego i jego bliskich współpracowników do działania, które może pozbawić Donalda Tuska władzy. Chcą wykorzystać w tym celu Trybunał Konstytucyjny kierowany przez Julię Przyłębską. W tle pojawia się nawet scenariusz przyspieszonych wyborów.
27.12.2023 | aktual.: 27.12.2023 14:43
W sobotę prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę okołobudżetową, a w środę skierował do Sejmu własny projekt ustawy. Zakłada ona to, co przewidywał zawetowany przez niego projekt z wyłączeniem 3 mld zł na media publiczne. Prezydent oraz politycy PiS uważają, że zmiany, których w kierownictwie mediów publicznych dokonał przed tygodniem minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz, są bezprawne.
Co zrobi prezydent?
Według "Gazety Wyborczej" możliwy jest scenariusz, w którym może dojść do rozwiązania Sejmu, w którym większość stanowią Koalicja Obywatelska, Polskie Stronnictwo Ludowe, Polska 2050 oraz Lewica. Doprowadziłoby to do wcześniejszych wyborów parlamentarnych.
Stanie się tak, jeżeli budżet państwa nie będzie przekazany prezydentowi do podpisu do 29 stycznia. Wówczas głowa państwa może rozwiązać parlament i rozpisać nowe wybory.
Ustawy budżetowej prezydent nie może zawetować, jednak nie oznacza to, że musi ją podpisać. Prezydent może skierować ustawę budżetową do Trybunału Konstytucyjnego, który jest kontrolowany przez PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trybunał Konstytucyjny na wydanie wyroku ma dwa miesiące, jednak do skierowania ustawy do TK potrzebny jest pretekst.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", "twardogłowi" ludzie Jarosława Kaczyńskiego z PiS mają namawiać prezydenta, by skierował ustawę do TK, tłumacząc, że jest niekonstytucyjna. Niezależnie od tego, czy w rządowym projekcie znajdą się pieniądze na media publiczne, które nie są już kontrolowane przez PiS. Tak twierdzą źródła "Wyborczej" w byłej już partii rządzącej.
Jednak podkreślono, że na razie nie ma decyzji prezydenta w tej sprawie. "Czeka na dalszy rozwój sytuacji" - czytamy w artykule.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"