"Rozpruta" teczka Oleksego?
Być może już w środę Rzecznik Interesu
Publicznego Bogusław Nizieński zwróci się do sądu lustracyjnego o
udostępnienie mu ekspertyzy dotyczącej "teczki" Józefa Oleksego.
Ekspertyzę sporządzono na polecenie Wojskowej Prokuratury
Okręgowej, która wyjaśnia, czy mogło dojść do zmiany zawartości
"teczki" założonej Oleksemu jeszcze przez służby specjalne PRL.
02.11.2004 | aktual.: 02.11.2004 19:28
Sprawa podejrzanego o "kłamstwo lustracyjne" marszałka Sejmu należy do najdłużej trwających postępowań lustracyjnych. Rozpoczęła się pięć lat temu. Opinię dotyczącą "teczki" Oleksego przekazał sądowi lustracyjnemu na początku października jego obrońca mec. Wojciech Tomczyk. Sam Oleksy powiedział po ubiegłotygodniowej rozprawie, że jego "teczka" została "rozpruta" i dołączono do niej dziewięć dokumentów. Łamanie i nakładanie pieczęci, co stwierdził ekspert wojskowy, to są rzeczy niespotykane - zaznaczył.
Także sobotnia "Trybuna" napisała, że "teczka", która jest kluczowym dowodem w procesie lustracyjnym Oleksego, została spreparowana. Według informacji gazety, biegły - chemik, specjalista od badania środków kryjących i pieczęci (do którego o opinię zwróciła się WPO) - potwierdził, że z teczki, którą specsłużby założyły Oleksemu, usunięto część oryginalnych dokumentów i na ich miejsce dołożono 11 stron innych materiałów.
Ja jeszcze się z tą opinią nie zapoznawałem. Nie potrafię się do niej ustosunkować - powiedział we wtorek PAP Nizieński. Dodał jednak, że jego zdaniem żadna ekspertyza, jeżeli nie ma w niej jakiegoś genialnego odkrycia, nie może mieć wpływu na wyrok. Podkreślił jednak, że wszystko zależy od sądu.
Rzecznik interesu publicznego podejrzewa Oleksego o zatajenie związków z wywiadem wojskowym PRL. W 2000 r. sąd pierwszej instancji uznał, że Oleksy zataił fakt tajnej współpracy z tym wywiadem w latach 1970-1978. W 2001 r. sąd drugiej instancji uwzględnił apelację Oleksego i zwrócił sprawę do sądu, który jako pierwszy ją rozpoznawał. Od 2001 roku trwa ponowny proces marszałka Sejmu.
Zgodnie z ustawą lustracyjną, osoba uznana przez dwie instancje sądu lustracyjnego i przez Sąd Najwyższy za kłamcę lustracyjnego nie może przez 10 lat pełnić niektórych funkcji publicznych, w tym parlamentarzysty i ministra. Cała procedura - łącznie ze spodziewanym odwołaniem przegranej strony do SN - może potrwać jeszcze wiele miesięcy.