Rozpoczęły się wybory do Bundestagu
Niemcy wybierają w niedzielę swój nowy parlament - Bundestag. Federalna Komisja Wyborcza spodziewa się wyższej frekwencji niż 4 lata temu. Z sondaży wynika, że Angela Merkel zachowa fotel kanclerza. Nie wiadomo jednak, z kim utworzy rząd.
Do godz. 14 głosy oddało 41,4 proc. uprawnionych do głosowania - poinformował po południu szef Federalnej Komisji Wyborczej Roderich Egeler. W roku 2009 do tego czasu w wyborach uczestniczyło 36,1 proc. elektoratu.
Cztery lata temu frekwencja wyborcza była jak na niemieckie warunki bardzo niska i wyniosła 70,8 proc. Uprawnionych do głosowania jest 61,8 mln obywateli Niemiec, trzy miliony z nich pójdzie do urn po raz pierwszy w życiu. Lokale wyborcze czynne są do godz. 18. Pierwsze sondaże powyborcze (exit polls) pojawią się natychmiast po zakończeniu głosowania.
Główni adwersarze w tegorocznych wyborach, kanclerz Angela Merkel i jej rywal z SPD Peer Steinbrueck, oddali już głosy. - Czuję się dobrze, dobrze spałem, do zobaczenia w Berlinie - powiedział Steinbrueck po wyjściu z lokalu wyborczego w Bonn. Merkel głosowała w Berlinie.
Merkel zapowiadała wielokrotnie, że chciałaby kontynuować istniejącą od 2009 roku koalicję partii chadeckich CDU/CSU z FDP. Jednak liberalna Wolna Partia Demokratyczna (FDP) otrzymuje w sondażach przedwyborczych wyniki w granicach 5-procentowego progu wyborczego i nie jest pewne, czy znajdzie się w przyszłym parlamencie.
Utworzenie rządu chadeków i liberałów może dodatkowo utrudnić ewentualne zdobycie mandatów do Bundestagu przez eurosceptyczną Alternatywę dla Niemiec (AfD)
. Jeżeli ugrupowanie, domagające się wstrzymania pomocy finansowej dla Grecji, likwidacji strefy euro i powrotu do walut narodowych, wejdzie do parlamentu, CDU/CSU i FDP nie zdobędą najprawdopodobniej większości koniecznej do stworzenia rządu.
W takim przypadku najbardziej prawdopodobnym wyjściem będzie stworzenie przez Merkel "wielkiej koalicji", czyli sojuszu dwóch największych partii chadeków i SPD. Taki rząd istniał ostatnio w latach 2005-2009, ciesząc się dużym uznaniem obywateli ze względu na skuteczną walkę ze skutkami światowego kryzysu finansowego.
Merkel i jej główny rywal, kandydat SPD Peer Steinbrueck na sobotnich wiecach kończących kampanię wyborczą apelowali o głosy wyborców niezdecydowanych. Zdaniem instytutów badania opinii publicznej jedna trzecia wyborów nadal nie wie, czy pójść na wybory i na kogo zagłosować. Cztery lata temu frekwencja wyborcza była - jak na warunki niemieckie - bardzo niska i wyniosła 70,8 proc.
Merkel zapewniła, że jej rząd nie podniesie podatków, gdyż wzrost finansowych obciążeń mógłby spowodować zwiększenie bezrobocia. Steinbrueck zapowiada natomiast wzrost stawek podatkowych dla najlepiej zarabiających, by zwiększyć wydatki na oświatę i infrastrukturę. I Merkel, i Steinbrueck chcą bronić wspólnej waluty europejskiej i strefy euro.
O co najmniej 598 mandatów w Bundestagu ubiega się blisko 4,5 tys. kandydatów z 34 partii.
Mieszkańcy kraju związkowego Hesja wybierają w niedzielę także swój lokalny parlament.