Rozpacz i strach w Mrowinach. "Jakich słów użyć? Co można powiedzieć?"© WP.PL | Daniel Gnap

Rozpacz i strach w Mrowinach. "Jakich słów użyć? Co można powiedzieć?"

18 czerwca 2019

Nie ma gwaru. Nie ma śmiechu. Cisza. Mrowiny zamarły. Jest strach, bo mimo że schwytany przyznał się do zabójstwa, to nie mija obawa. Jeszcze długo mieszkańcy tej wsi nie zaznają spokoju.

- Mamo, a co to za pan? - pyta kilkuletni chłopiec przy samym wjeździe do wsi. To reakcja na widok fotografa. Zobaczył obcego. Kogoś, kto nie jest stąd. Kobieta nie odpowiada. Łapie za rękę chłopca i w pośpiechu odchodzi. Pcha wózek z malutkim dzieckiem.

Dzieci, które same biegają po wsi, nie ma. Nie słychać śmiechu, radosnych pisków. Wszystko jakby zamarło.

Tymi dziećmi wioska żyła

- Jakich słów można użyć, co można jeszcze powiedzieć? - pyta kobieta pracująca w miejscowym sklepie spożywczym. Odchodzi na moment od lady. Początkowo nie chce rozmawiać. W końcu wyznaje: - Kristina była taka radosna. Rzucała się w oczy. Przychodziła do mnie z koleżankami. Wesolutka taka.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

Matki i babci dziewczynki od czasu tragedii nie widziała w sklepie. - I tej pozostałej dwójki dzieci. W ogóle dzieci nie ma we wsi. Jest psychoza. Wychodzą tylko z rodzicami. Tymi dziećmi to wszystko żyło. Nie ma kręcenia, nie ma tego gwaru. Nie ma życia. Jest cisza - opowiada. - Straszny ból. Aż mnie zatyka. Cały czas widzę, jak Kristina tu stoi, przy ladzie - wyznaje ze łzami w oczach.

- Lody nam po tym wszystkim zostaną i słodycze - dodaje.

Jak nie ten, to inny

- Jak nie ten, to inny? Może tak być? Przecież żadne kary ich nie odstraszają - mówi jeszcze kobieta, kiedy kupujemy słodycze. I wspomina, że w miejscowości nieopodal jakiś czas temu trener zgwałcił chłopca. - Dlaczego to się dzieje? - pyta.

Mimo że Kristina, jej mama i dwójka pozostałych dzieci sprowadziły się do wsi pół roku temu, mieszkańcy dobrze ich znają. - Mama Kristiny chodziła z moją córką do klasy. Ta kobieta fantastycznie się uczyła, cały czas czerwony pasek, inteligentna osoba. Studia skończyła. Dzieci przecież to samo, wzorowi uczniowie - mówi reporterce Wirtualnej Polski mieszkanka wsi.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

- Dziewczynka cały czas gdzieś chodziła. Ale matki jakoś nie było widać we wsi - wspomina inna kobieta. Do szkoły dzieci miała odprowadzać babcia.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

Na cztery spusty

A szkoła też zamarła. Drzwi zamknięte są do niej na cztery spusty, choć w środku pali się światło. Woźna zamyka budynek na klucz w trakcie lekcji, podobno zamykane są też klasy.

Dzieci odprowadzają na lekcje rodzice. Wcześniej same do niej chodziły.

Cała rodzina Kristiny mieszka zaledwie kilkaset metrów od szkoły. W czwartek 10-latka wracała z lekcji sama. Miała zostać uprowadzona spod boiska. Wsiadła do auta 22-latka, swojego oprawcy, bo go znała. To był kolega jej 40-letniej matki.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

Tylko matka matkę

Stąd do domu Kristina ma 200 metrów. 200 metrów, których nie zdążyła pokonać. Mieszkała w bloku, który teraz pilnie strzeżony jest przez policyjny radiowóz. Policjanci wyglądają na zmęczonych. Pilnują tego miejsca już czwarty dzień.

Pod blok podjeżdża rodzina z dzieckiem. Mieszkają tutaj. Ojciec zabiera chłopca i ucieka do domu. Matka zatrzymuje się na chwilę. Znała Kristinę. Wielokrotnie rozmawiała z jej mamą. Dobrze ją znała. Nie umie powstrzymać emocji. Ciężko jej mówić. - Ona była tak dobrą matką, tak dobrze wychowywała tę dziewczynkę - mówi przez łzy.

- Tylko matka matkę może zrozumieć w takiej tragedii - dodaje, przeprasza i odchodzi.

W bloku pootwierane są okna. Ale nie słychać z nich rozmów sąsiadów.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap
Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

To Monika takiego syna wychowała?

- Jak tak można, co za bestia - krzyczy idąc brzegiem jezdni starsza pani. Mieszka tu od czterdziestu lat. Nigdy takiej tragedii nie widziała. Co więcej mówi, że rodzina 22-letniego Jakuba pochodzi z Mrowin.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

- Ten bandyta musiał śledzić Kristinę, wiedzieć, gdzie i o której będzie. Kara śmierci dla niego - kwituje zirytowany starszy mężczyzna.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

Modlitwa

Proboszcz z Morwin odprawił już jedną mszę za Kristinę. Mówił, że Chrystus umierał razem z nią. Druga msza odbędzie się we wtorek. Dzieci zamiast świętować zakończenie roku szkolnego będą się modlić za dziewczynkę.

- Czas nie leczy ran. Z tym musimy nauczyć się żyć - mówi mieszkanka miasta.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

We wtorek przypadają urodziny Kristiny. Skończyłaby 11 lat.

Obraz
© WP.PL | Daniel Gnap

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Komentarze (293)