Różne oceny redukcji wojsk USA w Niemczech
Niemiecka opozycja sceptycznie odniosła się
do amerykańskich planów redukcji wojsk w Europie, podnosząc
argument bezpieczeństwa. Strona rządowa uważa, że o zagrożeniu
bezpieczeństwa nie będzie mowy, a plany USA postrzega jako
konsekwencję zakończenia zimnej wojny.
17.08.2004 | aktual.: 17.08.2004 12:40
Ekspert ds. polityki obronnej bawarskiej CSU Christian Schmidt ocenił zapowiedź redukcji wojsk USA jako "zagrożenie dla bezpieczeństwa Europy".
W wywiadzie dla dziennika "Nordwest-Zeitung" Schmidt wezwał niemiecki rząd do poruszenia aspektów bezpieczeństwa w rozmowach z władzami USA. Zdaniem polityka CSU, Niemcy mogłyby podjąć w tej sprawie wspólną inicjatywę z Wielką Brytanią. Wycofanie amerykańskich żołnierzy osłabi NATO - uważa polityk CSU.
Natomiast Karsten Voigt, koordynator niemieckiego rządu ds. stosunków niemiecko-amerykańskich, zaprzeczył, jakoby decyzje amerykańskie oznaczały pogorszenie stanu bezpieczeństwa. Niemcy pozostaną największym amerykańskim garnizonem w Europie - podkreślił Voigt. Wycofanie wojsk jest dowodem na to, że zimna wojna zakończyła się sukcesem, a podział Europy został przezwyciężony.
Schmidt zaapelował do rządu w Berlinie o opracowanie programu pomocy dla regionów, które ucierpią na skutek wycofania się wojsk USA. Rząd niemiecki powinien zająć się problemami finansowego wsparcia dla poszkodowanych obszarów wspólnie z krajami związkowymi oraz Unią Europejską - uważa polityk CSU.
Amerykańskie plany wywołały zaniepokojenie władz miast, w których znajdują się garnizony USA. Obecnie w Niemczech stacjonują 73 tysiące amerykańskich żołnierzy, głównie w Badenii-Wirtembergii, Bawarii, Hesji i Nadrenii-Palatynacie. Dodatkowo na terenie RFN mieszka 16 tysięcy cywilnych pracowników sił USA oraz 100 tysięcy członków rodzin żołnierzy. Związek zawodowy Verdi obawia się, że w wyniku zamknięcia amerykańskich garnizonów likwidacji może ulec 80 tysięcy miejsc pracy dla Niemców.
Wycofanie 1. dywizji pancernej z gminy Baumholder w Nadrenii- Palatynacie byłoby "ekonomiczną katastrofą" dla całego regionu - napisał dziennik "TAZ". Około tysiąca Niemców pracuje tutaj bezpośrednio dla amerykańskiej armii. Dalsze 5 tysięcy miejsc pracy w handlu, usługach i gastronomii związanych jest z garnizonem. W przypadku odejścia 5,5 tysięcy wojskowych USA ubędzie co najmniej 600 cywilnych miejsc pracy. Jeżeli tak się stanie, jesteśmy skończeni - powiedział burmistrz Volkmar Pees.
Premier Bawarii Edmund Stoiber powiedział dziennikowi "Sueddeutsche Zeitung", że będzie walczył o to, aby jak najwięcej amerykańskich żołnierzy pozostało w Niemczech.