Rozmowy ostatniej szansy w Iraku
Pięć dni przed sobotnim
referendum, w którym Irakijczycy mają zatwierdzić lub odrzucić
projekt nowej konstytucji, szyiccy i kurdyjscy przywódcy kraju
naradzali się w Bagdadzie, jak w ostatniej chwili pozyskać dla
dokumentu poparcie niezadowolonej arabskiej mniejszości sunnickiej.
Tymczasem rząd Iraku nazwał rebeliantów "szczurami, które szerzą chorobę wśród ludności", zapowiedział wprowadzenie przed 15 października dodatkowych środków bezpieczeństwa, w tym zamknięcie granic, i wezwał wyborców, by w sobotę stawiali znak przy słowie "naam" ("tak") na kartce referendalnej, a nie przy "la" ("nie").
Deputowani iraccy mówili w ciągu weekendu, że poniedziałek to ostatni dzień, kiedy można jeszcze negocjować z sunnitami kompromisowe zmiany w sformułowaniach konstytucji. Karty do głosowania już drukuje się w Europie, a pierwszy milion egzemplarzy projektu konstytucji rozprowadzają w całym Iraku punkty dystrybucji kartkowej bezpłatnej żywności, policjanci i żołnierze.
Jednak po niezbyt udanych rozmowach poniedziałkowych, anonimowy czołowy negocjator szyicki powiedział agencji Reutera, że przedstawiciele wszystkich ugrupowań spotkają się ponownie we wtorek. Dodał przy tym, że szanse na porozumienie są niewielkie.
W Genewie sekretarz generalny ONZ Kofi Annan, którego przedstawiciele pomagają organizować referendum, powiedział reporterom, że brak porozumienia z sunnitami może doprowadzić do nowych aktów przemocy, i zaapelował o osiągnięcie kompromisu.
Arabska mniejszość sunnicka, uprzywilejowana za Saddama Husajna, a teraz boleśnie przeżywająca przejęcie steru rządów przez dawniej dyskryminowaną większość szyicką i sprzymierzonych z szyitami Kurdów, protestuje przeciwko konstytucji, bo obawia się, że utrwali ona dominację tych dwóch społeczności.
Arabscy sunnici sprzeciwiają się w szczególności przekształceniu Iraku w federację regionów, argumentując, że doprowadzi to do rozpadu państwa na trzy części: zasobne w ropę szyickie południe, iracki Kurdystan, też z zasobami ropy, oraz pozbawiony bogactw naturalnych kadłubowy "Sunnistan".
Szyici i Kurdowie zapewniają, że federalizacja ma tylko zapobiec pojawieniu się zbyt silnego rządu centralnego, takiego jak za dyktatury Saddama. Szyici podkreślają, że wbrew podejrzeniom sunnitów nie zamierzają związać swego regionu z szyickim Iranem i odsunąć się od świata arabskiego.
Szyici i Kurdowie stanowią razem prawie 80 procent ludności Iraku. Arabscy sunnici mogą mimo to utrącić konstytucję - jeśli zgromadzą dwie trzecie głosów "nie" przynajmniej w trzech z 18 prowincji kraju, stanowią zaś większość w czterech z nich.
Utrącenie konstytucji będzie jednak trudne, bo część sunnitów może na znak protestu zbojkotować głosowanie, tym bardziej że iracka Al-Kaida grozi śmiercią tym, którzy pójdą do urn.
Jednak uchwalenie konstytucji wbrew woli ogółu arabskich sunnitów może podsycić rebelię, szerzącą się głównie na terenach sunnickich, i zaostrzyć stosunki między irackimi społecznościami. W rezultacie referendum konstytucyjne zamiast stać się podstawą pojednania narodowego utrwaliłoby dotychczasowe urazy.
Dlatego w ciągu weekendu politycy szyiccy sygnalizowali, że mogą w ostatniej chwili wyjść naprzeciw postulatom sunnitów, choć niezbyt daleko.
Szyicki negocjator Saad Dżawad Kandil powiedział, że koalicja rządząca zgadza się umieścić w konstytucji sformułowania o "arabskim i muzułmańskim narodzie w Iraku" i o niepodzielności "terytorium, narodu i suwerenności" państwa irackiego. Dotychczasowy projekt nazywa Irakijczyków tylko "narodem muzułmańskim", na życzenie Kurdów, którzy nie są Arabami.
Kandil wyjaśnił, że choć tekst projektu jest już wydrukowany, wyborcy dowiedzieliby się o zmianach przed dniem głosowania za pośrednictwem telewizji i prasy.
Jednak szyicki negocjator dodał, że w pozostałych istotnych sprawach spornych, takich jak ustrój federalny i potępienie partii Baas w ustawie zasadniczej, ustępstw nie będzie. Partia Baas, w której dominowali arabscy sunnici, była polityczną podporą reżimu Saddama Husajna. Sunnici obawiają się, że ostre jej potępienie w konstytucji zamknie im drogę do stanowisk publicznych.