Rozmawialiśmy z byłymi studentami Krystyny Pawłowicz. "Mogę powiedzieć tylko dobre rzeczy"

Krystyna Pawłowicz przestaje wykładać na uczelni w Ostrołęce. Jako wykładowca akademicki pracowała przez ostatnie 40 lat. I choć jej działalność polityczna budzi kontrowersje, to studenci wspominają jej wykłady, seminaria i egzaminy bardzo dobrze. - Miała opinię osoby ciepłej, sympatycznej, ale też specyficznej i wymagającej, surowej - mówi WP Krzysztof Brejza, absolwent prawa na UW, a dzisiaj poseł PO.

Rozmawialiśmy z byłymi studentami Krystyny Pawłowicz. "Mogę powiedzieć tylko dobre rzeczy"
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Sławomir Kamiński
Kamil Sikora

26.01.2018 15:30

Po śmierci 14-letniego Kacpra, który popełnił samobójstwo zaszczuty przez rówieśników nieakceptujących jego odmiennej orientacji seksualnej, Krystyna Pawłowicz złożyła winę na "środowiska liberalno-lewackie". Jej wpis wzbudził wiele kontrowersji, a środowisko naukowe zareagowało oburzeniem i żądaniem, by Pawłowicz odsunąć od nauczania w Wyższej Szkoły Administracji i Prawa w Ostrołęce. I rzeczywiście posłanka kończy współpracę z uczelnią, oficjalnie za porozumieniem stron. Jej krytycy tryumfują i chwalą postawę władz uczelni, ale Pawłowicz przekonuje, że zrezygnowała sama, by mieć więcej czasu na politykę.

40 lat i koniec

Niezależnie od przyczyn, po ponad 40 latach Krystyna Pawłowicz kończy swoją karierę naukową. Przez większość tego okresu była związana z Uniwersytetem Warszawskim, ale kilka lat temu odeszła. Przekonuje, że za sprawą jej przełożonej Hanny Gronkiewicz-Waltz, którą oskarża o odsuwanie od studentów. Po tym pracowała na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, ale nie zagrzała miejsca na katolickiej uczelni - spędziła tam tylko rok. Ostatnie kilka lat to zajęcia ze studentami w Ostrołęce.

O ile jej działania polityczne, a przede wszystkim ich forma, budzą krytykę nawet w PiS (choć tam raczej cichą i nieoficjalnie), to Pawłowicz-wykładowca jest oceniana świetnie, i to nawet przez politycznych przeciwników. - Nie chodziłem na żadne seminarium do pani Pawłowicz, ale kilka razy miała z nami wykłady, tak z doskoku - mówi Krzysztof Brejza, poseł PO.

Studenci chwalą

- Miała opinię osoby ciepłej, sympatycznej, ale też specyficznej i wymagającej, surowej. Na pewno była lubiana przed studentów. Studiowałem na UW w latach 2002-2007 i już wówczas miała poglądy wyraźnie antyeuropejskie. Mówiła o prawie UE, o tym, czy Polska powinna je implementować do naszego systemu prawnego. Nie przypominam sobie jej wypowiedzi dotyczących sfery ideologii, na pewno na uczelni nie ujawniała się z poglądami dotyczącymi osób homoseksualnych czy uznania przez państwo związków jednopłciowych - relacjonuje rozmówca WP.

Znacznie więcej do czynienia z prof. Pawłowicz miał inny absolwent prawa na UW. - To były bardzo dobrze prowadzone zajęcia i wykłady. Mogę o pani profesor powiedzieć tylko dobre rzeczy - deklaruje w rozmowie z WP Przemysław Wipler, były student Krystyny Pawłowicz a także były poseł. - Była wymagająca, ale też wymagała od studentów uczenia się rozsądnych rzeczy. Bardzo zdroworozsądkowo podchodziła do uczelnianej biurokracji. Jako studenci naprawdę ją lubiliśmy - dodaje Wipler.

"Krytykowała to, co się dzieje od dwóch lat"

W rozmowie z WP były polityk szeroko opowiada o pracach naukowych prof. Pawłowicz na temat umocowania Najwyższej Izby Kontroli czy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w polskim systemie konstytucyjnym. - Wielu moich znajomych jest przekonanych, że wejście do polityki zaszkodziło jej pozycji naukowej - mówi Przemysław Wipler.

- Oczywiście, że lubiła komentować to co się dzieje w życiu publicznym. Była radykalnym krytykiem konstytucji z 1997 r., na każdym kroku wytykała jej słabości - nieprecyzyjnie zapisany podział władz, ogromną liczbę nieostrych pojęć, które politycy mogą naciągać i wykorzystywać do swoich celów, bo konstytucja jest z gumy. Można powiedzieć, ze prof. Pawłowicz opisywała i krytykowała to, co się dzieje od ponad dwóch lat. Na przykład to, że władza wykonawcza jest w stanie zablokować inny organ konstytucyjny, nie publikując wyroku Trybunału Konstytucyjnego - relacjonuje rozmówca WP.

Trója za nieprzeszkadzanie

- To były naprawdę fajne zajęcia, dynamiczne, czasami prowadziliśmy ostre polemiki, które zahaczały o kwestie światopoglądowe, ale zawsze miały związek z zagadnieniami prawnymi. Rozmawialiśmy np. o "zrównoważonym rozwoju" albo o absurdalnych sytuacjach, w których może być ograniczone prawo własności. W pewnym okresie przynosiłem pani profesor sporo książek. Pytała co czytam, co ciekawego wydano, a ja mówiłem o publikacjach Centrum Adama Smitha i innej literaturze wolnościowej i pani profesor prosiła, żebym jej te książki przynosił - relacjonuje Przemysław Wipler.

Jeden z naszych rozmówców przytacza anegdotę na temat egzaminu z prof. Pawłowicz. - Mój kolega zdawał u pani profesor prawo publiczne gospodarcze. Pod koniec spytał co chce robić po studiach. Więc on mówi, że wybiera się do seminarium. Stwierdziła, że w takim razie nie będzie miał zbyt wiele do czynienia z prawem publicznym gospodarczym więc zamiast 3+ da mu 4 - śmieje się nasz rozmówca.

Podobne opinie studentów przytaczał m.in. tygodnik "Polityka". - Świetna wykładowczyni, z nerwem - opowiadał student. - Szczera do bólu. Taki typ przedwojennego belfra, ale w dobrym rozumieniu. Jej zależało na tym, żeby studenci myśleli samodzielnie - cytowała "Polityka". Z kolei rozmówca "Newsweeka" wspominał: "Na egzaminie często pyta o prymat prawa polskiego nad europejskim i sama sobie odpowiada. Jeśli student jej nie przeszkadza, ma zapewnioną tróję". Znany karnista Piotr Kruszyński mówił w "Gazecie Wyborczej": - Studenci zawsze chwalili wykłady Krysi.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (339)