Rozejm w Darfurze łamany
Przedstawiciele organizacji
pomocowych oskarżyli rząd sudański o naruszenie postanowień rozejmu zawartego z rebeliantami. Z kolei rząd oskarża o to samo rebeliantow.
Stany Zjednoczone i Wielka Brytania potępiły ataki na region al- Malam, położony w pobliżu granicy między stanami Darfur Północny i Darfur Południowy.
Region ten według doniesień strony rządowej był w początkach tygodnia celem ataku rebeliantów darfurskich, którzy mieli tam spalić osiem wiosek i zabić kilkadziesiąt osób. Rebelianci odrzucają te oskarżenia.
Tymczasem w czwartek nadeszły doniesienia o nalotach sił rządowych na sąsiednie okolice. Samoloty latały bardzo nisko na południe od El-Fasher, a potem z tego kierunku słychać było wybuchy - poinformowały źródła pomocowe. Działo się to niedaleko regionu al-Malam.
Rząd sudanski twierdzi, że nie doszło do złamania porozumienia rozejmowego z kwietnia ubiegłego roku, bowiem nie były to naloty, a jedynie loty obserwacyjne na niskiej wysokości, których porozumienie nie zakazuje.
Te same źródła podały, że arabska milicja określana mianem "jeźdźcow" ("dżandżawid") zaatakowała wioskę w stanie Darfur Południowy, zabijając trzy osoby. Wieśniacy zdołali złapać przywódcę atakującej grupy.
Rząd oficjalnie odżegnuje się od dżandżawidów, twierdząc, iż działają oni poza prawem, jednak rebelianci i czarnoskóra ludność miejscowa uważa, że napastnicy cieszą się cichym poparciem rządu.
Dowództwo oddziałow Unii Afrykanskiej, nadzorujących kruchy rozejm w objętej walkami i głębokim kryzysem humanitarnym prowincji, zapowiedziało dokonanie w najbliższym czasie inspekcji na miejscu domniemanego bombardowania.