"Rozczarowanie i fala goryczy". Tak Ukraina odebrała decyzję Trumpa ws. broni
- Decyzja Donalda Trumpa o zawieszeniu amerykańskiej pomocy wojskowej, Ukrainie została odebrana z dużymi obawami i niepokojem. Nie widzę jednak przesłanek, by front miał się załamać z dnia na dzień – mówi WP pochodzący z Krymu politolog Nedim Useinow, ekspert z think tanku The German Marshall Fund of the United States (GMF).
Biały Dom ogłosił we wtorek w nocy polskiego czasu, że zawiesił wszelką pomoc wojskową dla Ukrainy — w tym tą będącą w drodze do kraju i w magazynach w Polsce — by "by upewnić się, że przyczynia się ona do rozwiązania" konfliktu.
— Jeśli prezydent Ukrainy zadzwoni i przedstawi poważną propozycję, jak zamierza zaangażować się w proces pokojowy, możemy wrócić do rozmów — powiedział w poniedziałek wiceprezydent J.D. Vance w wywiadzie dla telewizji Fox News.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koniec pomocy USA dla Ukrainy. Gorzkie słowa Trumpa. Oberwało się Zełenskiemu
Jak odebrano decyzję Trumpa na Ukrainie? Zapytaliśmy Useinowa.
- Z dużymi obawami i niepokojem. Pojawiły się głosy, że należało się tego spodziewać po amerykańskim prezydencie. Zapowiadał przecież, że będzie grać do jednej bramki z Putinem, przeciw Ukrainie. Liczono jednak, że tego formalnie nie zrobi. Mamy więc rozczarowanie i falę goryczy w społeczeństwie obywatelskim Ukrainy. Widać to w mediach, komentarzach polityków i ekspertów – mówi WP krymski politolog Nedim Useinow.
Ale jak zauważa, w odpowiedzi na decyzję Trumpa, premier Ukrainy Denys Szmyhal zadeklarował, że Kijów jest gotowy podpisać umowę o minerałach z USA. Rękę we wtorek wyciągnął także sam Zełenski, proponując powrót do konkretnych rozmów.
- Ta pierwsza propozycja wydaje się to być próbą ewentualnego zbadania przez ukraińskie władze, czy to Szmyhal, a nie Zełenski, mógłby być odpowiednią osobą w negocjacjach z Trumpem. Zgodnie z sugestią administracji waszyngtońskiej, że teraz prezydent Ukrainy musi znaleźć sposób na dalsze rozmowy i ewentualnie wyznaczyć kogoś na swoje miejsce. Na razie Trump nie będzie rozmawiał z Zełenskim, który według Waszyngtonu impulsywnie zachowywał się podczas rozmowy w Białym Domu i odstawiał szopkę – komentuje Useinow.
Czy takie podejście Kijowa daje szanse na przełom? Może to być dla Kijowa jedyna szansa. - Na szczycie w Londynie europejscy przywódcy zakulisowo namawiali Zełenskiego do ostudzenia emocji w rozmowach z Trumpem. Nie chodzi o pieniądze od USA. Wsparcie finansowe, jakie zapewniła Europa, jest większe od Waszyngtonu. Ukrainie chodzi o dostęp do amerykańskiej, nowoczesnej broni. Do takich ilości, jakich konsumuje ta wojna. Europejczycy nie są w krótkim czasie tego zrobić. Putin się tylko cieszy. I to jest największa wątpliwość po decyzji Trumpa wśród ukraińskiego społeczeństwa – ocenia Nedim Useinow.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wsparcie tylko na Twitterze? Brutalna ocena zdolności Europy Zachodniej
Według włoskiego dziennika "Corriere della Sera" produkcja wojenna Kijowa pokrywa zapotrzebowanie na 30 proc. środków niezbędnych do prowadzenia obrony. Kolejne 30 proc. dostarcza w ramach pomocy Unia Europejska, a brakujące 40 proc. to wparcie z USA.
"Do końca lata zabraknie nam amunicji i broni, zwłaszcza do obrony przed rosyjskimi rakietami i dronami. Siła USA wynika głównie z wkładu wywiadu, pocisków Patriot i systemów komunikacji satelitarnej, takich jak Starlink. Pomoc, której Europa nie jest jeszcze w stanie zapewnić" — mówi anonimowo w rozmowie z "Corriere della Sera" oficer ukraińskiego Sztabu Generalnego.
W ocenie Nedima Useinowa to, jak długo w obecnej sytuacji będą walczyć ukraińscy żołnierze, będzie zależeć od zapasów broni w magazynach i zakupów jej przez Europę u dostawców na całym świecie.
- Nie widzę przesłanek do załamania się frontu z dnia na dzień. Putin będzie zresztą rozciągał w czasie wojnę, bo zależy mu na podbiciu i podporządkowaniu całej Ukrainy. Trump z kolei chce konflikt zakończyć jak najszybciej – przypomina Useinow.
- Najpierw mówił o 24 godzinach, później o 100 dniach, a jeszcze później o 6 miesiącach. Obiecał to swoim wyborcom. Wydawało mu się, że jak będzie dociskał najsłabszego w tej układance, czyli Ukrainę, uda mu się to osiągnąć. Ale mu się nie udało. Zełenski rozgryzł plan Trumpa i zobaczył, w jakie gra karty. I nie poszedł na ten układ. Teraz amerykański prezydent musi sobie wszystko poukładać na nowo. A Europa razem z Ukrainą próbować znaleźć wyjście z sytuacji – podsumowuje krymski politolog.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski