Wparował na plażę autem. Zdumienie w Łebie. "Zderzył się z falochronem"
Niecodzienna sytuacja na plaży w Łebie. "Samochód osobowy zderzył się z falochronem" - piszą strażacy. W środku nie było kierowcy. Po kilku godzinach właściciel samochodu zadzwonił na pogotowie i został przewieziony do szpitala - dowiedziała się Wirtualna Polska.
Do zdarzenia doszło na plaży wschodniej w Łebie. Kierujący renault uderzył pojazdem w pierwszą ostrogę brzegową i zbiegł z miejsca zdarzenia. Samochód został znaleziony około godz. 4 rano przez policjantów. Na miejscu nikogo nie było.
"Wiele w życiu widziałem, ale widocznie nie wszystko" - skomentował w mediach społecznościowych Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.
Jak poinformowali strażacy, ich działania polegały na zabezpieczeniu terenu akcji ratowniczej oraz usuwaniu rozlanych płynów eksploatacyjnych i farb z linii brzegowej.
Akcja wydobywania pojazdu z plaży była bardzo trudna, bo holownik miał problem z dojazdem w okolice auta. Samochód już jednak został stamtąd usunięty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozbity samochód w Łebie. Właściciel zadzwonił po pomoc
Odnalazł się także właściciel samochodu. Przed godziną 13 na pogotowie ratunkowe zadzwonił mężczyzna z prośbą o pomoc medyczną. Jak informuje policja, był to właściciel renault kangoo.
- To 45-latek z powiatu wejherowskiego. Został przewieziony do szpitala, ma obrażenia, ale nie zagrażające jego życiu - mówi Wirtualnej Polsce st. asp. Marta Szałkowska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Lęborku.
Na razie policja nie przesądza, że właściciel samochodu nim kierował. - Jeśli tylko jego stan zdrowia na to pozwoli, zostanie przesłuchany w tej sprawie - dodaje policjantka.
Czytaj także: