Róża Thun walczy o odzyskanie wzroku. Nadal nie ma poprawy
Róża Thun do szpitala trafiła w maju, po tym, jak odkleiła jej się siatkówka. Mimo że przeszła już trzy zabiegi, to w dalszym ciągu nie widać znacznej poprawy. Europosłanka chce, aby jej historia była przestrogą dla innych.
Róża Thun przyznała w rozmowie z "Faktem", że z niecierpliwością czeka na moment, aż w końcu odzyska sprawność i wróci do pracy w Parlamencie Europejskim. Do tej pory przeszła trzy zabiegi, które polegają na podawaniu silikonowego oleju do wnętrza gałki ocznej. - Gdybym zauważyła niepokojące sygnały wcześniej, być może byłabym już zdrowa - powiedziała.
Europosłanka zaapelowała do wszystkich o obserwowanie symptomów i regularne wykonywanie badań profilaktycznych pod kątem siatkówki. - Lekarze nie wykonują ich rutynowo u wszystkich pacjentów, a jedynie u tych, którzy są w grupie ryzyka, tzn. u osób m.in. z wysokim ciśnieniem tętniczym i mocną krótkowzrocznością - podkreśliła, dodając, że mimo iż sama nie była w tej grupie, zachorowała.
Róża Thun: objawy pojawiły się prawdopodobnie wcześniej
Thun powiedziała jednocześnie, że objawy świadczące o tym, że z siatkówką "dzieje się coś niedobrego", prawdopodobnie pojawiły się już wcześniej. - Lekarz mówił, że poza charakterystycznymi błyskami w oku, jednym z takich symptomów mogą być czarne kropki, które widzimy, spoglądając jednym okiem np. na białą ścianę - tłumaczyła europosłanka Koalicji Obywatelskiej.
Aleksander Kwaśniewski o Jarosławie Kaczyńskim: byłoby normalne, gdyby został premierem
Przypomnijmy, że w maju Róża Thun wyznała, że jej problemy ze zdrowiem zaczęły się od błysków w oku, które zbagatelizowała. Po jakimś czasie miała wrażenie, jakby "spoglądała przez zasłonę". Jak się okazało, europosłance odkleiła się siatkówka.
- Młody okulista powiedział: "trzeba operować, bo zaraz straci pani wzrok!" Szybko zebrali zespół i operowali mnie pod narkozą, bardzo się postarali - mówiła wówczas w rozmowie z "Faktem" Thun.
Źródło: "Fakt"