Rosyjskie okręty podwodne uwięzione na Morzu Czarnym. "Pójdą na dno"

Na Morzu Czarnym do niedawna siały postrach cztery rosyjskie okręty podwodne klasy Kilo. Po tym jak Ukraińcy zatopili jeden z nich - "Rostów nad Donem" - stało się jasne, że kwestią czasu jest, kiedy kolejne jednostki przestaną być groźne. Obecnie nie mogą opuścić Morza Czarnego, bo Turcja blokuje Bosfor.

Rosyjskie okręty podwodne uwięzione na Morzu Czarnym. "Pójdą na dno"
Rosyjskie okręty podwodne uwięzione na Morzu Czarnym. "Pójdą na dno"
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
oprac. ROP

05.08.2024 | aktual.: 05.08.2024 06:38

W piątek podczas ataku rakietowego na Krym Ukraińcy zatopili rosyjski okręt podwodny "Rostów nad Donem". To jedna z czterech tego typu jednostek, które operują na Morzu Czarnym i mogą atakować Ukrainę rakietami Kalibr.

Według ukraińskiego serwisu Defence Express, udany atak na remontowany w zakładzie naprawczym w Zatoce Kilen w Sewastopolu "Rostów nad Donem" wskazuje, że obecnie wszystkie rosyjskie okręty podwodne na Morzu Czarnym zostały uwięzione.

Rosyjskie okręty podwodne uwięzione

Pozostałe trzy okręty podwodne Rosjan, znajdujące się na Morzu Czarnym, nie mogą wykonywać niezbędnych napraw w Sewastopolu, bo grozi im ukraiński atak. Na rosyjskim wybrzeżu Morza Czarnego, a także Morza Azowskiego, nie ma tymczasem innej bazy remontowej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Okręty te nie mogą także opuścić Morza Czarnego - ma to związek z blokadą Cieśniny Bosfor przez Turcję.

"A im dłużej pozostałe na Morzu Czarnym okręty: B-265 "Krasnodar", B-268 "Wielki Nowogród" i B-271 "Kołpino" pozostają bez niezbędnych przeglądów i napraw w stoczniach remontowych, tym większe jest prawdopodobieństwo, że nie będą mogły wypłynąć w morze lub ulegną wypadkowi pod wodą" - czytamy w publikacji Defence Express.

Przeczytaj również:

Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski