Rosyjski mafioso wywoła skandal dyplomatyczny?
Uznawany za wpływowego członka rosyjskiej mafii i ścigany przez władze amerykański Alimżan Tochtachunow, przyznał się, że od czasu dojścia do władzy prezydenta Wiktora Janukowycza jest częstym gościem na Ukrainie. Rosjanin o pseudonimie Tajwańczyk powiedział o tym w wywiadzie dla rosyjskiego wydania magazynu "GQ". To wyznanie może zakończyć się skandalem dyplomatycznym na linii Kijów-Waszyngton - ocenili ukraińscy dziennikarze.
09.03.2011 | aktual.: 09.03.2011 12:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W rozmowie z "GQ" Tochtachunow narzeka, iż w związku z oskarżeniem go przez władze amerykańskie o udział w międzynarodowym spisku, mającym na celu sfałszowanie wyników zawodów podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Salt Lake City, nie może podróżować po świecie.
- Już od ośmiu lat nie mogę nigdzie wyjechać, ponieważ sprawa, którą wszczęli Amerykanie, wciąż jest otwarta. (...) Mówiąc szczerze, nie za często opuszczam Moskwę. Do Kijowa zacząłem teraz jeździć, bo do władzy na Ukrainie przyszedł Janukowycz - powiedział Tochtachunow.
Oświadczenie Tajwańczyka to bardzo zła wiadomość dla obecnych władz ukraińskich, a przede wszystkim prezydenta Janukowycza - ocenił dziennikarz gazety internetowej "Ukrainska Prawda" Serhij Łeszczenko.
- Zła wiadomość dla Janukowycza jest taka, że Tajwańczyk jest oficjalnie ścigany przez Interpol (...) i powinien zostać zatrzymany po przekroczeniu granicy Ukrainy. (...). W związku z tym, że list gończy rozesłały Stany Zjednoczone, odmowa Ukrainy zatrzymania go na jej terytorium może wywołać skandal dyplomatyczny - napisał Łeszczenko w swym artykule.
Urodzony w 1949 roku w Taszkencie Tochtachunow uważany jest za członka rosyjskiej grupy przestępczej "Brygady Słońca". Jest obywatelem rosyjskim, ale posiada także paszport izraelski.
Głośny skandal podczas olimpiady w Salt Lake City w 2002 r. dotyczył konkurencji par sportowych w łyżwiarstwie figurowym. Tochtachunow został wówczas oskarżony o wpływanie na sędziów. W wyniku tych nacisków wypaczone zostały ostateczne wyniki w tej konkurencji. W okolicznościach pełnych kontrowersji złoto przypadło wtedy Rosjanom Jelenie Biereżnej i Antonowi Sicharulidze, ale po proteście ekipy kanadyjskiej drugi złoty medal przyznano Kanadyjczykom Jamie Sale i Davidowi Pelletierowi.
NaSygnale.pl: Mały bandyta znów nabroił - nie ma na niego sposobu?